Dawid Kwiatkowski zamknięty w klatce własnych schematów – recenzja albumu
Obserwuj nas na instagramie:
Dawid Kwiatkowski powraca ze swoim szóstym albumem, zatytułowanym po prostu – Dawid Kwiatkowski. Najnowsze wydawnictwo artysty nie jest jednak tym, czego mogliśmy się spodziewać.
Dawid Kwiatkowski – bliższe poznanie
Nie ukrywam – Dawid Kwiatkowski to pierwszy album tego artysty, który trafił na moje głośniki. Oczywiście, Dawida znałam już wcześniej, bo trudno go nie znać, będąc chociaż minimalnie zaznajomionym z tym, co się dzieje w ostatnich latach na polskiej scenie muzycznej. Dotąd była to jednak raczej wybiórcza znajomość .
Świetne wyselekcjonowane single zapowiadające najnowsze wydawnictwo Kwiatkowskiego wykonały swoje zadanie i skutecznie zachęciły mnie do bardziej czujnej obserwacji kolejnych kroków polskiego idola pokolenia „Z”, ostatecznie doprowadzając mnie to mety – odsłuchu albumu Dawid Kwiatkowski. To składający się z 11 piosenek powrót artysty po dwóch latach od płyty 13 grzechów niczyich, który zapowiadany był jako najdojrzalsze dzieło wokalisty. Sprawdźmy, czy słowa te znalazły swoje pokrycie w rzeczywistości.
Dawid Kwiatkowski. Z wysokiego „C” do tej samej rzeki
Najnowsze wydawnictwo spod warsztatu Dawida Kwiatkowskiego ma mocny start. Otwiera je ostatni singiel artysty zatytułowany Nieważne – ciekawa propozycja z nieoczywistymi rozwiązaniami i zabawą rytmiką, choć wciąż bez doskoku do Bez Ciebie. To pierwszy singiel zapowiadający nowy rozdział w karierze Dawida Kwiatkowskiego, który z miejsca wyostrzył mój apetyt na intrygującą metamorfozę tego artysty. Tak przynajmniej się zapowiadało… Szczerze liczyłam na więcej podobnego klimatu, w postaci, co prawda, niekwestionowanego popu, który jednak w całej tej swojej przebojowości jest jednocześnie subtelny, nienachalny i sprawiający, że odbiorca wpada w tę pułapkę autentyczności już po pierwszym odsłuchu, który pozwala się mocno utożsamić z wydźwiękiem utworu. Singiel, za który artysta zgarnął Bursztynowego Słowika w Sopocie był ogromnym odświeżeniem dla Dawida Kwiatkowskiego i wydobył go na moment z ciągnących się za artystą łatek „polskiego Justina Biebera”. (Nie)stety pozostał zdecydowanie wyróżniającym się, najmocniejszym punktem tego albumu, który nie doczekał się swojej kontynuacji.
Dawid Kwiatkowski – Bez Ciebie
W poszukiwaniu fenomenu Dawida Kwiatkowskiego
Dalej robi się już mocno mainstreamowo i zaczyna się typowe granie pod radio, z którego znałam Dawida do tej pory. Czy to jednak wystarczający argument, aby przechylić szalę tej recenzji w negatywną stronę? Myślę, że wcale nie musi tak być. Osobiście nie czuję się w otoczeniu takich brzmień najbardziej komfortowo, ale wiem, że są nie tylko odbiorcy, ale i miłośnicy właśnie takich brzmień. I prawdopodobnie jest ich o wiele więcej niż fanów jakichkolwiek innych, nie licząc oczywiście hip-hopu. Sama postanowiłam więc dać im szansę i spróbować odkryć fenomen artysty, za którym szaleją tłumy.
Z pewnością ogromną siłą tej płyty jest faktyczna autentyczność. Wierzę Dawidowi, gdy mówi, że włożył w te piosenki sporo serca, wierzę, że opisuje tu prawdziwe historie, których doświadczył i wierzę, że są one w stanie porwać wspomniane tłumy, zwłaszcza młodych, nierzadko zagubionych osób, które mierzą się ze swoimi pierwszymi, ogromnymi życiowymi rozterkami i próbują poskładać swoje pierwsze złamane serca. Dawid Kwiatkowski ze swoim najnowszym albumem z pewnością może być dla nich w takich chwilach prawdziwym ukojeniem.
Mimo to środek tego albumu przeszedł przez moją świadomość bez większego echa. Nieco więcej mojej uwagi przykuła jego końcówka poczynając od gitarowego Chciałbym przez Kto tam jest? z gościnnym udziałem chóru Sound n’ Grace. Ten zespół po prostu ma to do siebie, że gdzie się nie pojawia, tam zawsze zostawia jakiś niebywały pierwiastek, który nie pozwala przejść obok danej piosenki obojętnie. Na tle całości całkiem dobrze wypadają również nieco figlarne Doskonałe miejsca.
Dawid Kwiatkowski – Kto tam jest? feat. Sound n’ Grace
Dawid Kwiatkowski i przepalone nadzieje
Całościowo jednak najnowszy album Dawida Kwiatkowskiego jest dla mnie sporym zawodem. O singlu Bez Ciebie napisałam: „Takie muzyczne metamorfozy szanujemy!”. W efekcie finalnym zabrakło mi doprowadzenia tej metamorfozy do końca. To tak, jakby ktoś posadził Cię na fotel fryzjerski i nałożył farbę tylko na połowę głowy. No dobra, Quebonafide byłby zadowolony, ale muzyka raczej nie lubi półśrodków. A Dawid Kwiatkowski rozpalił we mnie spore nadzieje, które – odpowiadając na pytanie z początku – nie znalazły swojego pokrycia na płycie.
Zobacz również: Dawid Kwiatkowski z singlem „Bez Ciebie”. Takie muzyczne metamorfozy szanujemy!
Wydając swój szósty album Dawid Kwiatkowski zachował się bardzo bezpiecznie i pozostał w swoim comfort zone, zadowalając przy tym swoją dotychczasową, wierną od lat publiczność. Być może sporo by zaryzykował, wychodząc nieco szerzej poza ramy radiowego chłopca, jednak tym ruchem z pewnością stracił spore grono odbiorców, których uwagę udało mu się złapać przedpremierowymi zabiegami. Kto wie, czy nie bezpowrotnie…
Dawid Kwiatkowski – Dawid Kwiatkowski, posłuchaj albumu!
Dawid Kwiatkowski powraca ze swoim szóstym albumem, zatytułowanym po prostu – Dawid Kwiatkowski. Najnowsze wydawnictwo artysty nie jest jednak tym, czego mogliśmy się spodziewać. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia Lins […]
Obserwuj nas na instagramie: