fot. materiały prasowe

Beyoncé wyprzedaje stadiony i społeczne idee [opinia]


07 lutego 2023

Obserwuj nas na instagramie:

Gdy nagrała single o feminizmie, jednocześnie sprzedawała ubrania szyte w sweatshopach. A dziś, głosząc wielkie hasła o społeczności queerowej, gra za miliony w jednym z najbardziej homofobicznych krajów na świecie. Beyoncé, choć kusi rozrywkowym wizerunkiem, jest jaskrawym przejawem próżnego girlbossowania.

Beyoncé wyprzedaje stadiony i społeczne idee

Zbliża się trasa koncertowa promująca materiał z ostatniego albumu Beyoncé RENAISSANCE – tanecznego krążka, który artystka zadedykowała społeczności LGBTQ+, mającej duży wpływ na rozwój muzyki klubowej. Dziś ruszyła oficjalna sprzedaż biletów na trasę koncertową RENAISSANCE TOUR w Polsce. Zainteresowanie koncertami Beyoncé na całym świecie, także w Polsce, jest tak duże, że zdecydowano o rozszerzeniu trasy. Artystka zagra w naszym kraju 27 i 28 czerwca 2023 roku na stadionie PGE Narodowy. Kilka dni temu Beyoncé pobiła natomiast rekord, zostając najbardziej nagradzaną artystką w historii nagród Grammy.

To najgorszy – albo najlepszy – moment, żeby podać w wątpliwość jej chwałę. Bo choć niezaprzeczalnie poziom rozrywki, którą serwuje nam sceniczna diva, jest fenomenalny, hasła, którymi promuje od lat swoją twórczość, często mijają się z jej działaniami. Jeszcze przed rozpoczęciem trasy, artystka zagrała pierwszy koncert po kilku latach przerwy. Miejscem hucznego powrotu był luksusowy hotel w Dubaju – czyli w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, gdzie osobom nieheteronormatywnym grozi kara śmierci za ekspresję ich orientacji seksualnej. Za występ miała otrzymać 24 miliony dolarów. Nie jest to jedyny element działalności Bey, który kłóci się z jej wyidealizowanym w mediach wizerunkiem silnej, niezależnej kobiety „u władzy”.

Beyoncé
fot. materiały prasowe

Feminizm liberalny Beyoncé

O Beyoncé kilkukrotnie krytycznie wypowiedziała się amerykańska pisarka, czarna feministka i marksistka bell hooks, jedna z czołowych przedstawicielek feminizmu, który kładzie nacisk na powiązanie seksizmu, rasizmu i klasizmu. Raz nazwała popową gwiazdę „terrorystką, która kradnie feminizm”, innym razem jej album Lemonade uznała za przykład „maszynki do zarabiania kasy przez kapitalistów”. W swoim eseju na temat krążka zaznaczyła, że wokalistka wyznaje „fantazyjny feminizm”. „Nie ma [w feminizmie Beyoncé] klasy, płci i rasy z dotyczącą ich hierarchią, która umacnia stereotypy dotyczące kobiet i mężczyzn; nie ma zachęty do rzucenia wyzwania patriarchalnym systemom i nie ma podkreślenia intersekcjonalności” – stwierdziła.

Z feministką można się zgadzać lub nie – wiele osób zarzuciło jej hipokryzję, ponieważ pomimo krytyki słynnej gwiazdy, hooks sympatyzowała w tamtym czasie z przedstawicielką popularnego feminizmu Emmą Watson – ale dobrze przedstawia to, co stało się ością niezgody w myśleniu o feministycznej działalności Beyoncé. Artystka uosabia feminizm liberalny. To najbardziej ugrzeczniony, mainstreamowy i najmniej rewolucyjny odłam społecznej walki o równość płci. Jako feminizm głównego nurtu przez wiele osób uważany jest za najlepszy, bo dziś najmniej szokujący.

Oczywiście można założyć, że feminizm liberalny lepszy jest niż żaden, ale gdy tylko choć trochę pochylimy się nad działalnością mainstreamowego ruchu kobiecego, łatwo znaleźć na nim rysy, a nawet pęknięcia. Jest powierzchowny, brak w nim spojrzenia na prawdziwe przyczyny opresji wobec kobiet, które mogą wynikać m.in. z podziałów klasowych. Liberalne feministki chcą stawiać się na równi z mężczyznami, dążą do ich siły, pozycji społecznej oraz zawartości portfela. Ruch, który kiedyś stawiał na równość społeczną, dziś stawia girlboss na piedestale. Beyoncé jest tego idealnym przykładem.

Girlbossowanie a feminizm

W utworze ***Flawless Bey podkreślała definicję Chimamandy Ngozi Adichie: „Feministka – osoba, która wierzy w społeczną polityczną i ekonomiczną równość płci”. Podczas trasy koncertowej albumu BEYONCÉ z 2014 roku gwiazda występowała przed wielkim napisem „feministka”. Już wcześniej podkreślała siłę i niezależność kobiet, takimi singlami jak: Single Ladies (Put a Ring on It) czy Run the World (Girls). Motywujące utwory stały się jej znakiem rozpoznawczym, a narrację skierowaną do kobiet kontynuowała w swoim, jak na razie, najbardziej osobistym krążku Lemonade z 2016 roku. W jednym z utworów artystka zacytowała Malcolma X: „Najmniej szanowaną osobą w Ameryce jest czarna kobieta”. W teorii brzmi to dumnie, zważywszy na ogólny wydźwięk albumu, który podkreśla wątki rasowe i pokazuje drogę Beyoncé podczas radzenia sobie ze zdradą jej męża. Artystka słusznie rozprawia się w swojej twórczości z wieloma cieniami patriarchatu i męskiej dominacji, ale głównym punktem jej twórczości są powierzchowne wartości.

Od lat Queen B konsekwentnie pracuje na wizerunek „królowej”; ucieleśnienia kobiecości, siły i swego rodzaju ideału. Wyraźnie zarysowało się u niej podejście wspomnianej girlboss, czyli wpływowej kobiety, która pnie się na szczeblach kariery, zdobywając prestiż i pieniądze, podobnie jak biali mężczyźni u władzy. „I just might be a black Bill Gates in the making” (tłum. Chyba staję się czarnym Billem Gatesem) – śpiewała Bey w utworze Formation, odnosząc się do słynnego miliardera branży technologicznej. Pasuje to do neoliberalnej wizji indywidualnego feminizmu, w którym powtarza się hasła o sile, ulokowaną przede wszystkim w robieniu pieniędzy (to zarzut do wielu osób z branży muzycznej, Bey nie jest tu wyjątkiem), a sukces osiągniemy, jeśli tylko tego chcemy, wedle haseł „work hard, play hard”. Dla feministek, kłócących się z nurtem liberalnym, wolny wybór to jednak iluzja.

Sweatshopy i koncerty w homofobicznych Emiratach

Wokół wizerunku Knowles-Carter zawrzało po raz pierwszy już kilka lat temu, gdy artystka wypuściła linię swojej marki Ivy Park we współpracy z Topshopem. Ubrania, które jak twierdziła wokalistka, miały przedstawiać „dobre samopoczucie i etos siły kobiety”, były produkowane w nieludzkich warunkach. Gazeta „The Sun” opisała pracę w sweatshopach, gdzie powstały ubrania gwiazdy – szwaczki miały zarabiać jedynie 64 pensy za godzinę swojej pracy. W teorii firma nie złamała prawa, ponieważ i tak było to wynagrodzenie powyżej płacy minimalnej w biednym kraju. Jednak jeśli spojrzymy na idee stojące za marką oraz hasłami głoszonymi przez artystkę, jest to co najmniej rozczarowujące. Jak dużo niezależności mają kobiety, wyszywające hasła o feminizmie na ubraniach światowej sławy? Beyoncé zakończyła współpracę z Topshopem w 2019 roku, przerzucając się na Adidasa.

Krytyka wróciła na podobną skalę w związku ze wspomnianym występem w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Problemem nie jest sama w sobie Beyoncé, wciąż przecież tworząca dobrej jakości muzykę popową, która nie bez powodu sprzedaje się na całym świecie. Powodem niezadowolenia niektórych feministek czy społeczności queerowych jest kapitalizowanie przez nią idei, której albo nie rozumie, albo wykorzystuje wedle potrzeb.

Beyoncé jest przeterminowaną opcją feminizmu

Nazywanie się publicznie feministką w 2023 roku wydaje się oczywistością. Określenie, które przecież jeszcze niedawno utożsamiało kobiety ze stereotypowo brzydkimi „krzykaczkami”, opcjonalnie lesbijkami. Społeczeństwo przywykło do popfeministycznych haseł i ikon liberalnego feminizmu, które dziś zajmują większościowy głos w sprawach ruchu kobiet. Dlaczego? Bo tak jak opisywałam na przykładzie Beyoncé, jest najbardziej ugładzony i sprzyjający potrzebom uprzywilejowanych kobiet. Niedaleko szukać podobnego podejścia naszych lokalnych gwiazd. Julia Wieniawa mówiła niedawno, że „w kwestiach zawodowych jest feministką”, ale „nie należy do grona kobiet, które krzyczą, że mężczyźni są najgorsi”.

Może i 10 lat temu samplowanie w utworach działaczek feministycznych miało mocny wydźwięk i stanowiło ważny przekaz dla młodych kobiet, które w popowej muzyce Beyoncé dopiero poznawały myśl feministyczną. Czy jednak dziś – gdy miliony Amerykanek wychodzi na ulice z powodu zaostrzonego prawa aborcyjnego, na świecie rosną nierówności społeczne i zwiększają się wpływy konserwatywnych rządów – Queen B jako ikona kobiet w muzyce popularnej, ma jeszcze sens?

Gdy nagrała single o feminizmie, jednocześnie sprzedawała ubrania szyte w sweatshopach. A dziś, głosząc wielkie hasła o społeczności queerowej, gra za miliony w jednym z najbardziej homofobicznych krajów na świecie. Beyoncé, choć kusi rozrywkowym wizerunkiem, jest jaskrawym przejawem próżnego girlbossowania. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →