fot. Zija&Pióro

ATLVNTA, czyli bardziej cool Atlanta – wywiad z nowym Lilly Hates Roses

Obserwuj nas na instagramie:

Kasia Golomska i Kamil Durski wracają w nowym wydawaniu. Oni przedstawiają się jako Atlvnta, a ja dziękuję za parę rzeczy Lilly Hates Roses.

Pożegnanie z Lilly Hates Roses

Pozwolę nazwać się jedną z pierwszych osób, które kibicowały temu duetowi od samego początku. Choć Lilly Hates Roses widziałam na żywo po raz pierwszy w 2013 roku, do czego zresztą jeszcze wrócę, Kasię Golomską – wokalistkę tego duetu, obserwowałam już od podstawówki, kiedy to stawiała swoje pierwsze, muzyczne kroki z miejscowym cover bandem w moim, czy też naszym, rodzinnym Kowalewie Pomorskim.

Kasia była wtedy w moich oczach prawdziwą gwiazdą rocka. Zresztą podobnie, jak Kamil Durski, druga połowa Lilly Hates Roses, dla swoich lokalnych fanów. Mniej więcej w tym samym czasie zaczynał bowiem jeden z pierwszych rozdziałów w swojej muzycznej karierze z kapelą Living on Venus.

Pamiętam dokładnie, jaką furorę w moich głośnikach wywołał debiutancki singiel Lilly Hates RosesYouth. Chwilę potem ukazał się ich pierwszy album Something to happen i nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że na moich, nastoletnich oczach wzrastały prawdziwe gwiazdy polskiej muzyki. Fajne uczucie.

Dzięki, Lilly Hates Roses!

Strasznie lubię swoją historię zawiązaną z muzyką tego duetu, bo myślę, że to właśnie im w dużym stopniu mogę zawdzięczyć fakt, że jestem dziś w miejscu, w którym jestem, robię, to co robię i do szpiku kości przesiąknęłam muzyką.

Każdy miał bowiem jakiś początek. Mój, to mniej więcej 17 października 2013 roku. Lilly Hates Roses grali wtedy jeden ze swoich pierwszych koncertów z debiutanckim albumem, w kultowym, toruńskim klubie Od Nowa. W zasadzie to występowali jako support przed Dawidem Podsiadło, ale szczerze mówiąc – średnio mnie to wtedy grzało. Byłam po prostu ciekawa, jak w tym dużym, nigdy wcześniej niedostępnym dla mnie, muzycznym świecie, radzi sobie Kasia, którą obserwowałam, kiedy jeszcze jako dziecko śpiewała w kowalewskim Domu Kultury.

Tym samym, dzięki Lilly Hates Roses zaliczyłam swój pierwszy klubowy koncert w życiu, zapoznałam się z fenomenem Dawida Podsiadły (stałam się po tym koncercie, na którym znalazłam się właściwie przez przypadek, jego ultra fanką!) i wpadłam w ten koncertowo-muzyczny świat po szyję. Dzięki, Lilly Hates Roses!

Atlvnta, czyli nowe Lilly Hates Roses

Nie będę ukrywać, że pożegnanie z tym duetem wywołało u mnie lawinę nostalgicznych wspomnień i sprawiło, że łezka zakręciła mi się w kąciku oka. Na szczęście, jest to jedynie symboliczne pożegnanie, bo Kasia i Kamil nie opuszczają sceny, lecz w wyniku naturalnej ewolucji, choć – jak sami twierdzą – rewolucji, przeobrażają się w Atlvntę.

Na próżno szukać tu charakterystycznej dla działalności Lilly Hates Roses folkowości. Atlvnta to zupełnie nowe rozdanie, namaszczone najbardziej wpływowymi trendami muzycznymi ostatnich lat. Ale o tym, czym jest Atlvnta najlepiej opowiedzą sami jej twórcy. Pozwoliłam sobie na nieco prywaty, więc teraz czas oddać głos Kasi Golomskiej i Kamilowi Durskiemu. Poznajcie Atlvntę!

Atlvnta Lily Hates Roses wywiad
Atlvnta, fot. Zija&Pióro

Atlvnta – wywiad

Weronika Szymańska: Ta trasa z 2013 roku, gdy graliście razem z również debiutującym wtedy Dawidem Podsiadło, była przełomowym momentem w Waszej karierze?

Atlvnta: Koncerty z Dawidem były świetne i bardzo dobrze je wspominamy,  ale przełomowe dla nas pozostają nadal trasy zagraniczne. Dzięki nim udało nam się naprawdę poczuć częścią indie popowej sceny, która rozwijała się w tamtym czasie w Europie.

Pamiętam, że staliście wtedy na scenie nieco przytłoczeni tym co się dzieje i absolutnie zestresowani. Co się zmieniło w tamtej Kasi i tamtym Kamilu, że dziś decydujecie się na tak odważny krok, jakim jest totalna rewolta projektu, na którym się wybiliście?

Atlvnta: Podczas wspomnianej przez Ciebie trasy byliśmy bardzo młodzi, mieliśmy 18 i 22 lata, i przytłaczało nas niemalże wszystko. Od tego momentu minęło prawie 8 lat, w ciągu których zaznajomiliśmy się z tym, jak funkcjonuje polski i zagraniczny rynek muzyczny. Dziś ten kontekst pozwala nam zdecydowanie swobodniej poruszać się w branży muzycznej.

To, co stało się z Lilly Hates Roses nazywacie rewolucją. A nie ewolucją?

Atlvnta: Rewolucją, zdecydowanie.

Atlvnta Lily Hates Roses wywiad
Atlvnta, fot. Zija&Pióro

Atlvnta, czyli taka jeszcze bardziej cool Atlanta, czy coś innego skryliście pod tą nazwą?

Atlvnta: Atlvnta to bardziej cool Atlanta, hehe. :) Zapis nazwy wydał nam się zarówno dobrze wyglądający, jak i praktyczny – dzięki odwróconemu do góry nogami „A” nie można nas pomylić z amerykańskim miastem.

Jak się czujecie wychodząc do słuchaczy z tą zupełnie nową odsłoną siebie? To trochę, jakbyście znów debiutowali, a jednak nie do końca.

Atlvnta: Dobrze to ujęłaś, czujemy się jakbyśmy „debiutowali lecz nie do końca”. Jesteśmy świadomi swojej pozycji na rynku. Są rzeczy, które ona ułatwia, lecz istnieją również pewne oczekiwania naszych dotychczasowych odbiorców, które można odebrać jako utrudnienie.

Przesłuchałam playlisty z Waszymi inspiracjami i znalazłam tam parę perełek. Ale bardziej zaintrygował mnie ten stylistyczny rozstrzał – od Kanye’a Westa, Mac Millera, czy Zdechłego Osy przez Jessie Ware, Dua Lipę, Arianę Grande aż po Maca DeMarco, Phoebe Bridgers, Tame Impala, czy nawet Eltona Johna. U Atlvnty też możemy spodziewać się tak szerokiego przekroju brzmieniowego?

Atlvnta: Wszyscy artyści, których umieściliśmy na naszej playliście w jakimś stopniu wpłynęli na proces twórczy Atlvnty. Wierzymy w fajne piosenki z charakterystycznym brzmieniem i wyjątkową atmosferą, a zespoły z playlisty spełniają owe kryteria. Bez względu, czy jest to rap Kanye’aWesta, punk Zdechłego Osy, czy disco Dua Lipy, nadrzędną wartością muzyki jest dla nas wyrazistość i wyjątkowość. Tym się kierujemy.

Mimo licznych inspiracji zza oceanu cieszy mnie fakt, że dostrzegam w Atlvncie również sporo polskich odnośników. Na przykład „meekohway’owa” narracja w Waszym najnowszym singlu Umrzesz tak jak ja.

Atlvnta: Meek Oh Why to świetny songwriter i raper, który wprowadził do środowiska hip-hopowego pewną delikatność. Podobnie działają Vito Bambino, Bedoes albo Quebo – są romantyczni i melancholijni. Uważamy, że jest to mało wyeksploatowana forma ekspresji w rapie, która nas również fascynuje.

Kamil, od jakiegoś czasu eksperymentowałeś z elektroniką, więc Twoja bardziej producencka odsłona w projekcie Atlvnta mnie szczególnie nie zaskakuje. Kasia jednak, z hip-hopem przecinałaś się co prawda często, ale raczej byłaś w tym świecie wokalistką od refrenów. Z tego, co słyszę w Waszym nowym singlu, ten świat wciągnął Cię nieco bardziej.

Atlvnta (Kamil): Pracując nad Atlvntą wraz z Foxem (producent Michał „Fox” Król – przyp. red.) miałem niesamowitą okazję, by się rozwijać, uczyć nowych myków i rozwiązań. Jesteśmy dumni z tego, co udało nam się razem osiągnąć. Myślę, że to kolejny ważny krok dla mnie jako songwritera, ale również producenta. Kasia funkcjonowała od jakiegoś czasu w środowisku rapowym dzięki kolaboracjom z Holakiem i Miuoshem, lecz obecnie staramy się odnaleźć w tej branży swoją własną, niezależną niszę. Spróbujemy zrobić to za pomocą Atlvnty.

AtlvntaUmrzesz tak jak ja, posłuchaj singla

Słuchałam też kilku Waszych kolejnych utworów. Nie chcę zbyt wiele zdradzać, ale kierunek, jaki prezentujecie przy okazji singlowego debiutu Atlvnty nie jest wcale taki oczywisty.

Atlvnta: To dobrze, taki był plan. :)

Swoją drogą, świetne wyczucie z follow up’em do nowego Daft Punk. Mam nadzieję, że Wasze proroctwo zakończy się na tym epizodzie. :D

Atlvnta: Napisałem ten tekst ponad dwa lata temu. Rozpad Daft Punk choć nagły i niespodziewany, jest dla mnie, jako artysty zupełnie zrozumiały. Dwadzieścia osiem lat to szmat czasu.

Rozdział Lilly Hates Roses uznajecie już za definitywnie zakończony, czy gdy publiczność zacznie skandować na Waszych koncertachMokotów!”, to dacie się złamać?

Atlvnta: Czas pograć nowe piosenki. Mamy nadzieje, ze publiczność będzie skandować tytuły naszych nowych utworów. :)

Atlvnta Lily Hates Roses wywiad
Atlvnta, fot. Bartek Andrzejkiewicz

Kasia Golomska i Kamil Durski wracają w nowym wydawaniu. Oni przedstawiają się jako Atlvnta, a ja dziękuję za parę rzeczy Lilly Hates Roses. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia Lins Pożegnanie […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →