fot. Twitter

Teraz AI tworzy też zdjęcia z fikcyjnych imprez. Jest w nich coś przerażającego


19 stycznia 2023

Obserwuj nas na instagramie:

Jeden z użytkowników Twittera podzielił się ciekawymi zdjęciami z domówki. Problem polega na tym, że nie było na niej nie tylko autora fotek, ale i samych bohaterów. Sama impreza też nigdy nie istniała.

Imprezowy album sprzed lat

Każdy, kto imprezował 15-20 lat temu, odnajdzie w poniższych kadrach znajome motywy. Wyzwolona atmosfera początków XXI wieku, pierwsze aparaty cyfrowe, retro stylizacje i odrobinę podejrzliwie patrzący w obiektyw ludzie. Era domówek, raczkującego internetu, pierwszych serwisów społecznościowych, blogów fotograficznych i parających się fotografią uliczną artystów. Poniższe zdjęcia odrobinę wyglądają jak wyciągnięte z popularnego kiedyś fotobloga The Cobrasnake czy z polskiego Pitaparty. Z jedną drobną różnicą – nie są prawdziwe. Zarówno postaci, jak i okoliczności zostały wygenerowane przez algorytm sztucznej inteligencji.

Utrzymanymi w vintage’owym klimacie fotkami z tajemniczej domówki, gdzie ludzie uśmiechają się i stukają plastikowymi kubeczkami, pierwszy raz podzielił się na Twitterze niejaki Miles – mieszkający w San Francisco developer:

Midjourney robi się szalenie potężne — żadne z tych zdjęć nie jest prawdziwe i żadna z uwiecznionych na nich osób nie istnieje

– napisał Miles w enigmatycznym poście.

Ideał? nie do końca

Czym jest Midjourney? To powstała w zeszłym roku niezależna platforma i laboratorium badawcze. Za pomocą Midjourney można tworzyć autorskie materiały przy wykorzystaniu sztucznej inteligencji – wszystko w oparciu o opisy tekstowe. To właśnie zrobił Miles i trzeba przyznać, że efekt jest powalający – naturalnie wyglądające wnętrza i kolory, piękni ludzie oraz atmosfera dobrej zabawy. Okazuje się jednak, że wygenerowanym zdjęciom daleko do ideału.

Witamy w dolinie niesamowitości

Kiedy dłużej zaczniecie wpatrywać się w kadry, w wyglądzie imprezowiczów zauważycie pewne „niedociągnięcia”. Słyszeliście kiedyś o „dolinie niesamowitości”? To hipoteza naukowa mówiąca o tym, że coś wyglądającego podobnie do człowieka, ale niebędącego człowiekiem, wywołuje u obserwatorów nieprzyjemne odczucia, a nawet odrazę. Na tym „efekcie” zbudowana jest połowa horrorów, w których pojawiają się potwory, manekiny, klauny i zniekształcenia ciała.

Dwa komplety zębów i po 7 palców

Znamiona horroru noszą też zdjęcia, które stworzył Miles. Skupcie się, niczym przy zabawie „znajdź 10 różnic”. Zwróćcie uwagę na nadliczbowe zęby, dodatkowe palce, ostre rysy twarzy i uwypuklone kości policzkowe. Spojrzenia niektórych z widocznych na fotkach „osób” budzą ciarki.

Niedługo dożyjemy czasów, w których jedynym sposobem, żeby to odróżnić (prawdziwe zdjęcie od wytworu sztucznej inteligencji – przyp. red.) będzie policzenie palców. 5 palców to prawdziwa osoba, 6 kwestia sporna, ale 7 to już na bank rzecz wygenerowana przez AI

– zażartował ktoś pod postem Milesa.

Presja i uprzedzenia po stronie AI

W niektórych komentarzach pod zdjęciami przedstawiającymi imprezowiczki poruszono też ciekawą kwestię związaną z ciałopozytywnością i postrzeganiem własnego ciała. Zdaniem internautów, generatory AI nie robią w tej kwestii nic dobrego, sugerując kobietom nieosiągalne standardy piękna i wytwarzając niepotrzebną presję. Miles zauważył też, że algorytm może… kierować się uprzedzeniami. Wszystkie postacie na zdjęciach są białe, a on nie sugerował tego w żadnym miejscu. Wpisał po prostu „ludzie”.

Karmiąc algorytmy

Maszyny generujące ludzi na masową skalę – wydaje się, że przyszłość, której bali się futurolodzy i pisarze science-fiction z Philipem K. Dickiem na czele, na jakimś poziomie dzieje się już teraz. Ciągle słyszy się, że algorytmy nigdy nie zastąpią artystów czy grafików. Fakt, wciąż kuleje realizm, na razie głównie się tą technologią bawimy, ale dajmy tym algorytmom kilka lat i jeszcze więcej danych, które z własnej woli publikujemy w internecie. To właśnie nimi karmią się algorytmy i na ich wzór powstają takie cuda, jak zdjęcia Milesa z imprezy, która nigdy nie istniała.

Jeden z użytkowników Twittera podzielił się ciekawymi zdjęciami z domówki. Problem polega na tym, że nie było na niej nie tylko autora fotek, ale i samych bohaterów. Sama impreza też nigdy nie istniała. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →