thekayetan: „Nie chcę docierać do osób, które mnie nie akceptują” [wywiad]
Obserwuj nas na instagramie:
thekayetan to jeden z przedstawicieli muzyków młodego pokolenia, którzy niosą za sobą realną zmianę. Jaką? Przeczytajcie sami!
Podróż w głąb siebie samego
thekayetan to niewątpliwie jeden z najciekawszych i najbarwniejszych artystów młodego pokolenia. Szczery, buntowniczy i przede wszystkim obalający stereotypy wokalista wydał właśnie swój drugi album zatytułowany psychodynamiczne. To bardzo spójne i dynamiczne dzieło, które zabiera nas w ciekawą/nieciekawą podróż. Dlaczego nie mogę określić go w jednoznaczny sposób? Ano dlatego, że każdy dobierze do jego podsumowania swoje własne epitety.
Przeczytaj także: thekayetan i Mery Spolsky wyciągają fanów z opresji singlem hebefrenicze
Album psychodynamiczne jest wędrówką w głąb siebie samego. To wydawnictwo zapewniające nam grę z własnymi emocjami, przeżyciami i myślami, które raz za razem mieszają się w kole pełnym barw. To również obraz wizyt terapeutycznych, dostarczających nam nierzadko bardzo wiele różnych scenariuszy. Ich bieg zależy od podejmowanych przez nas decyzji, które tak jak cały album są niejednoznaczne, pełne pożądania i zrozumienia zmierzającego do jednego punktu – poznania siebie samego.
thekayetan – wywiad
Kuba Lipnicki, Rytmy.pl: Zaczniemy może od pytania dotyczącego towarzyszących ci emocji w związku z wydaniem płyty. Drugi krążek zawsze porównywany jest do debiutu i w sumie na jego podstawie określa się niejako rozwój artystów. Ten fakt był dla ciebie stresujący czy jednak podchodziłeś do tego ze świeżą głową?
thekayetan: Samo wydanie płyty było dla mnie niesamowicie stresujące, bo bałem się po prostu odbioru albumu. Jest to moja prywatna opowieść o terapii, która została osadzona w konkretnym nurcie. Nie porównywałem tej historii i w ogóle tego albumu do mojego debiutanckiego krążka, bo tutaj miałem zupełnie inne poczucie „spinania” twórczości. W tym przypadku wiedziałem już, że piszę materiał na płytę, która na pewno zostanie wydana. W wypadku pierwszego krążka takiego komfortu nie miałem i był on raczej owocem wybuchowego uwolnienia utworów będących do tamtego momentu schowane w szufladzie. Nad tą płytą pochyliłem się zdecydowanie bardziej i docisnąłem się do granic możliwości, żeby wydać coś pełnokrwistego. Czuję, że doszlifowałem ją do zadowalającego mnie poziomu.
Słuchając tego albumu, osadziłem go w takim momencie życia, w którym po bardzo emocjonalnym rozstaniu idziesz do klubu, żeby po prostu się wyszaleć i zapomnieć o ciężkiej przeszłości. To dobry kierunek, żeby tak poczuć tę płytę?
thekayetan: Zdecydowanie tak. Pisząc tę płytę, osadziłem ją w kontekście terapeutycznym i przede wszystkim chciałem skupić się za jej pomocą na temacie relacji. U mnie nie był to pojedynczy związek, a raczej kilka miłosnych zawodów, w których po upływie czasu widzę, że popełniłem bardzo dużo błędów. Ignorowałem wiele alarmujących red flagów, a podejmowane przeze mnie decyzje doprowadzały mnie do momentu, w którym podążałem wedle bardzo toksycznego schematu. Terapia stała się więc dla mnie swojego rodzaju „oświeceniem”, które pomogło mi przełamać ten schemat i spojrzeć na swoje otoczenie inaczej. Za jego pomocą rozliczyłem się ze swoich błędów.
Patrząc więc na ten temat terapii – czy ta płyta jest dla Ciebie pamiętnikiem, na którym spisałeś swoje przeżycia i do których będziesz w przyszłości wracał, czy jednak taką szufladą, do której wrzuciłeś swoje traumy, do których już nigdy nie masz zamiaru wracać?
thekayetan: Chyba jednak będzie to ten pierwszy scenariusz. Za każdym razem przeżywam tę płytę na nowo i zupełnie inaczej interpretuje moje własne teksty. Większa część krążka powstała w ciężkim dla mnie okresie i nie ukrywam, że zawarłem na niej bardzo dużo prywatnych wspomnień. Z czasem traktuje te teksty jako swojego rodzaju pamiątkę, która pomaga mi w zdrowy sposób określać rzeczywistość. Dzięki nim widzę też, jak zmieniło się postrzeganie moich przeszłych związków w ciągu roku. Jestem zdecydowanie asertywniejszą osobą, która dobrze wie, co jest dla niej dobre.
Cały krążek lawiruje nam pomiędzy dobrymi, jak i złymi momentami twojego życia. Czy skonfrontowanie swoich własnych błędów i co więcej, przelanie ich do przestrzeni publicznej było dla ciebie wyzwaniem?
thekayetan: Szczerze mówiąc to nie, w ogóle ciężko jest mi sobie wyobrazić mojego słuchacza, który odpala sobie na słuchawkach moją muzykę. Mam wrażenie, że to przeświadczenie bardzo mi pomogło, ponieważ stworzyłem sobie swoją prywatną bańkę, w której żyję sobą i swoimi emocjami. Co za tym idzie, nie patrzę na opinie innych ludzi, bo wiem, że każdy stworzy sobie podobną przestrzeń do rozumienia mojej muzyki. Oczywiście fajnie by było, jakby moja płyta trafiła do mainstreamu, bo porusza ważny temat. Z drugiej jednak strony cieszę się, że tak nie jest, bo dużo osób by jej po prostu nie zrozumiało, a dobrze wiem, że ona na takie zrozumienie zasługuje.
Miałem niesamowite trudności, by pochłonąć materiał w całości. Oczywiście nie chodzi mi tutaj o jego negatywny odbiór, ale po prostu ta fala emocji jest na tyle szczera i na tyle dająca się ze sobą utożsamić, że jest to wręcz przerażające i wymagające dawkowania.
thekayetan: Dziękuję. Cieszę się, bo nikt mnie nie zmusił do stworzenia tego emocjonalnego tsunami. Mój sposób pisania polega właśnie na takim uzewnętrznianiu się, by po prostu przekazać szczerość, a nie uczucia opakowane w plastik.
W duecie z Mery Spolsky idealnie wykorzystaliście wytwarzającą się pomiędzy wami przestrzeń. Jak w ogóle do doszło do tej współpracy?
thekayetan: Zaprosiłem Mery osobiście. Marysia przyjęła to zaproszenie – co mnie bardzo cieszy – ze względu na utwór, a nie jakąkolwiek promocję. Z czasem widzę, że ta piosenka jest niesamowicie gęsta i dopowiedziana do granic możliwości, ale nie ma na niej takiego zbędnego przesytu. Wiedziałem też, że zapraszając do tej współpracy Mery, muszę stworzyć naprawdę dopracowany tekst, który wykorzystamy razem w 100%. No nie ukrywam, było to naprawdę mozolne zadanie (śmiech). Jestem niesamowicie wdzięczny za ten duet i po raz kolejny składam ukłon w stronę Marysi. Ona jest totalną mistrzynią.
Patrząc przede wszystkim na ten klimat duetu z Mery, czy już od początku zakładałeś, że cały ten album będzie takim połączeniem elektroniczno-klubowych klimatów, które zderzą się z wrażliwymi i konfrontującymi tekstami, czy był to po prostu czysty przypadek i motyw, który narodził się w trakcie całego procesu?
thekayetan: Od początku chciałem, żeby ten album był przede wszystkim mocny i ciężki, jeśli chodzi o brzmienia. W pewnym momencie cały ten proces złagodziło oczywiście to, że bardzo często wplatam do swojej muzyki dużo romantycznych wstawek. Niemniej jednak moim zamiarem było przedstawienie tego albumowego spektrum w połączeniu się wielu klimatów – od techno, po muzykę elektroniczną, a nawet pop.
Otwarcie wspierasz społeczność LGBT+. W utworze psychodynamiczne śpiewasz nawet tekst w formie żeńskiej. Nie bałeś się reakcji społeczeństwa na tak niecodzienny zabieg?
thekayetan: Jestem niesamowicie wdzięczny moim wydawcom, że nikt nie próbował stopować mnie w moich przekonaniach. Na żadnym etapie powstawania tego albumu nie czułem żadnego strachu, a wręcz przeciwnie – był to dla mnie motor napędowy, by stworzyć taką konkretną mieszankę, która nie opowie czegoś pomiędzy wierszami. Miało być dosadnie i bez zbędnego ograniczania wizerunku, by po prostu nie patrzeć na to, jak ktoś może odebrać mój album. Nie chcę docierać do osób, które mnie nie zaakceptują, bo dobrze wiem, że tworzę muzykę dla ludzi z otwartymi głowami.
Płyta pozostawia nas z niedopowiedzianym zakończeniem i otwiera nam furtki na wiele tematów. Czy to celowy zabieg?
thekayetan: Tak jak terapia jest skrawkiem mojego życia, tak ten album jest jedynie jego częścią. Nie chciałem zamykać tego zakończenia, ponieważ traktowałem je bardziej jako kolejny krok w tym wielkim procesie. Uznałem też, że ten niedopowiedziany, mieszany koniec pozwoli słuchaczom dopisać swój własny tok myślowy, a ja sam będę mógł w tym czasie odbić moją muzykę w zupełnie innym kierunku i dzięki temu opowiedzieć zupełnie inne historie. Etap mojego życia opisany na krążku psychodynamiczne skończył się dokładnie w taki sposób, a co będzie dalej, zobaczymy w przyszłości.
thekayetan – psychodynamiczne – posłuchaj albumu!
thekayetan to jeden z przedstawicieli muzyków młodego pokolenia, którzy niosą za sobą realną zmianę. Jaką? Przeczytajcie sami! Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia Lins Podróż w głąb siebie samego thekayetan to […]
Obserwuj nas na instagramie: