Wpływ Elvisa na świat rośnie z godziny na godzinę. Wszystko to przez film biograficzny

Król rock’n’rolla dalej żywy

Elvis, który swoją premierę miał 24 czerwca, do tej pory zebrał bardzo dobre recenzje. Krytycy nie kryją swojego zadowolenia, fani chętnie wybierają się na film, a sama produkcja zachęca jej widzów do podjęcia się gry na gitarze. I co więcej – liczba osób uczących się piosenek Presleya podobno podwoiła się od czasu wydania biografii.

Przeczytaj także: Elvis: wizualny spektakl o życiu króla rock’n’rolla [recenzja]

O samym filmie Elvis pisał nasz redakcyjny kolega Paweł Chałupa, który również nie krył swojego zadowolenia.

Elvis Presley był bezprecedensową siłą artystyczną – symbolem młodzieńczego buntu i seksualnego wyzwolenia, który przełamywał bariery rasowe i kulturowe. Luhrmann ujmuje upadek Króla w społeczno-politycznym kontekście, który się do niego przyczynił. W jego filmie Presley wyłania się ze swojego zubożałego, ale bogatego kulturowo wychowania jako potencjalny zjednoczyciel narodu. Człowiek, który mogła stanąć na tym samym piedestale co tacy artyści jak MLK Jr, Bobby Kennedy, Fred Hampton i inni. Ameryka go jednak zabiła, dzieląc los wspomnianych postaci.

Potwierdzenia jego słów, a także zachwytu nie trzeba długo szukać. Z pomocą przychodzi bowiem firma Fender, która odnotowała znaczący wzrost liczby gitarzystów uczących się piosenek Elvisa Presleya w swojej aplikacji Fender Play, od czasu wydania biografii Baz Luhrmanna w czerwcu. Podobną informacją podzielił się również The Independent, który podał, że liczba ludzi poszukujących piosenek Presleya do nauki za pośrednictwem platformy do nauki gry na gitarze podwoiła się po pojawieniu filmu. Do najpopularniejszych piosenek należą: Jailhouse Rock, Heartbreak Hotel i Burning Love.

Jego muzyka wciąż inspiruje ludzi na całym świecie, młodych i starych, do rozpoczynania własnych, muzycznych podróży – i jest to widoczne w tym skoku aktywności, który widzieliśmy

– mówi Max Watts, starszy wiceprezes ds. marketingu w firmie Fender.