Coals – reprezentanci innowacji. Recenzja EP-ki “Rewal”
Obserwuj nas na instagramie:
Coals zaliczają powrót w wybitnym stylu. EP-ka Rewal to wymierzone w punkt eksperymenty z własnym brzmieniem, które zaszło dalej niż tylko daleko.
Coals – na dwoje babka wróżyła, czyli po prostu nie nadążysz
Po pierwsze, mimo że duet wyraźnie przysiadł nad muzyką – mówimy tu o regularności, a niecałe dwa lata przerwy między ostatnimi albumami to praktycznie tyle co nic – to mam wrażenie, że minęło strasznie dużo czasu od ich ostatniego krążka. Tak myślałam, myślałam i wreszcie wymyśliłam, dlaczego wydaje mi się tak, a nie inaczej. Chociaż z docusoap spędziłam, no, podejrzewam, że kilkanaście do kilkudziesięciu godzin, to Coals po polsku i Coals po angielsku uparcie rozdzielają się w mojej percepcji. Nie zamierzam dywagować, w jakim wydaniu im lepiej. Stylistycznie są swoim lustrzanym odbiciem, nie przełożeniem jeden do jeden.
Anglojęzyczni są dla mnie maksymalnie zachodni. I zatrzymajmy się tutaj na moment, bo chciałabym podkreślić, że tak, chcę ich tym skomplementować, a jednocześnie posiadam całkiem niezły dobór słownictwa i nie musiałabym się uciekać do narracji “tam to jest, a u nas to nie ma”. Rzecz w tym, że taki sleepwalker wpuszczony między składankę zagranicznego the wilds czy innego sad indie dosłownie wtopiłby się w te tytuły, zagrałby z nimi, no a finalnie zbustował się aż do main theme jakiegoś serialu. Ich muzyka pretenduje do bycia filmową, jest w niej ta specyficzna dostojność, a jednocześnie zbrukanie tego dostojeństwa. Widzę ich mocno w produkcjach pokroju Normalnych ludzi, nienachalna, acz przebijająca się przez mgłę obrazu. Do tych filmów, gdzie ta strona wizualna jest najważniejsza, pasują najbardziej. Ich brzmienie w tym względzie trochę przypomina przyprawę, bo samo w sobie – jest cenne.
Po polsku znowu ten klimat tworzą inny, podobnie jak zmienia się wówczas kultura ich słuchania. Lubię rapowy vibe Kachy i mam wrażenie, że w rodzimym języku mocno się uwydatnia. Przeskoki w ich aurze są trochę jak cotygodniowa zmiana cenówek w Żabce. Cyk-pyk i po starej metce. Na dłuższą metę – duet nie do sklasyfikowania.
Bądź na bieżąco: Sprawdź najnowsze newsy o Coals
Coals u szczytu formy
To odcięcie dało mi poczucie, że wracam do czegoś, na co czekałam bardzo długo. Znałam, naturalnie, trzy single – materiał rozłożył się równomiernie w proporcji: nowe-stare, co dało efekt goszczenia się u znajomych. Na tym jednak oczywistości zostały zamknięte, ponieważ ogólny fason rozjechał się w całkowicie różne strony. Od trapowej zajawki w Lawie, poprzez reaggatonowe tropy podjęte w Mirażu z Żabsonem na majku, letni ganc egal, aż po twardy, duszny Reset. Stary, fanatyk wędkarstwa, rozpina ramiona, żeby pokazać, jak wielką rybę złowił, ja robię to samo, żeby zobrazować rozmach zrealizowania tej ledwie osiemnastominutowej EP-ki.
Lubię wynajdować sobie słowa, które streszczają moje emocje do konkretnej muzyki, przy czym zazwyczaj posiłkuję się przymiotnikami, które standardowo odwołują się do zmysłów, którymi się czuje. EP-ka Rewal w tym przypadku byłaby parna, bardziej jednak gorąca niż wilgotna. Efekt Lucassiego, chyba mogę tak powiedzieć, jednocześnie za produkcję chyląc głowę przed Łukaszem Rozmysłowskim. Bity, które jednocześnie się rozdzielają i splatają, podjazdy i załamania, zazębiające się z wokalem Kachy (głównymi i tymi nałożonymi w tle) to istny majstersztyk.
Najlepsza rzeczy z ich całej dyskografii. Doświadczenie wzięte z poprzednich płyt długogrających i EP-ek nałożyły się na siebie i to był długofalowy efekt. Począwszy od Tamagotchi, na wskroś przez docusoap, aż na sam Rewal; tu nie wchodzi w grę tylko rozwój i rośnięcie, a nadbudowanie i szlifowanie własnego warsztatu. Jak klocki jenga układane jeden na drugim, z tym że bez syndromu chwiejnej wieży. Ten sam materiał, ta sama wizja, udoskonalana na okrągło. Jest dopiero luty, a ja śmiało typuję Rewal jako minialbum roku, a przy takich osądach zwykłam dzielić włos na czworo.
Zostając jeszcze chwilę przy tych pierwszych-ogólnych wrażeniach: zasmakowały mi lynchowskie aluzje, niespecjalnie ukryte, acz wciąż miłe dla fana. A o tekściarstwie Katarzyny Kowalczyk za chwilę, bo jest o czym mówić.
Coals – Lawa
Wiele jest miejskich płyt, ale Rewal jest tylko jedna
Coals to zawsze był zespół, w moim mniemaniu, afterowy. Tym na późne lub wczesne (zależy od tego, czy tramwajem o piątej rano jedzie się do pracy, czy wraca z imprezy) godziny. Rewal nieco naprostował mnie w tej kwestii, bo EP-ka jawi mi się jako szczyt kompleksowości. Ponuractwo przełamane latem, przeskoki klimatu niczym w The Sims 2 Cztery Pory Roku. Mimo tego EP-ka trąci miastem, aczkolwiek to już nie jest popularna wizja ulic-pułapek. Wybrzmiewają tam pewne ciągoty do uzależnienia, ale póki co – to czysty komfort.
Premiera Rewal stawia Kachę na pozycji jednej z najciekawszych polskich tekściarek. Moim faworytem pozostanie chyba ganc egal, utwór o tęsknocie, przywiązaniu, miłości, który jednak krąży wokół prozaicznych rekwizytów i czynności. Artystka nie używa dużych słów, bo totalnie ich nie potrzebuje, by oddać złożoność uczuć i przekazać empatię.
W łóżku przez cały maj
Brak snu, stres, palpitacja
Wsiadam w taxi, czuję wiatr
Myśli jak tajfun i orkan
Może znajdziesz dla mnie czas
Dzwonię nocą
Ganc egal, ganc egal, ganc egal
Inne to przeżywanie niż telefon o drugiej w nocy – ja wolę tak, smutnawo, lecz bez desperacji, z bardzo satysfakcjonującym akcentowaniem i dzieleniem wyrazów. To maks charakterystyczne dla Kachy, powtarzalne – te zabiegi wokalne występują między innymi w Omamach i Resecie. Wyrywając z kontekstu, można złapać tam wiele ciekawych linijek, aczkolwiek, rozgrzebywanie słów pozostawiam w kwestii indywidualnej.
Na raz, na dwa, na najbliższe lato
Single zyskały swoje dopełnienie, materiał przybrał bardzo już konkretną formę. Mimo wszystko nie jest to twarda glina, a elastyczna, dopasowująca się do stanów i potrzeb. Lucassi produkcyjnie przeszedł samego siebie, windując brzmienie Coals do absolutnej czołówki i pierwszego miejsca tych, gnieżdżących się pomiędzy. Trzy grosze Kachy dodane do Rewal to złoto. W syntezie – metale powinny pokryć tę płytę.
Coals – Rewal – odsłuch EP
Coals zaliczają powrót w wybitnym stylu. EP-ka Rewal to wymierzone w punkt eksperymenty z własnym brzmieniem, które zaszło dalej niż tylko daleko. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia Lins Coals – […]
Obserwuj nas na instagramie: