fot. Wiktor Franko

„Musieliśmy wyrwać się z małego miasteczka” – wywiad z The Cassino


30 października 2021

Obserwuj nas na instagramie:

Notoryczni debiutanci to określenie, które nieodłącznie kojarzy się z zespołem Muchy. W ten sam sposób z przymrużeniem oka pozwala się nazywać zielonogórskie trio Niemoc, a dziś do tego grona możemy śmiało dołączyć The Cassino. Ich debiutancki album Części już jest! Zajrzyjcie z nami za kulisy jego powstawania.

The Cassino – kolejni notoryczni debiutanci na polskiej scenie

The Cassino odkryłam podczas poznańskiego Spring Breaka w 2019 roku, gdzie promowali swoją drugą EP-kę – Zima. Już wtedy zapowiadali się jako solidna alternatywa dla podupadającej rockowej sceny muzycznej w Polsce, zdominowanej przez pop i coraz bardziej hip-hop. To było dokładnie to granie, którego na naszym rynku brakowało. Wyspiarskie brzmienie, które trio tworzone przez Huberta Wiśniewskiego, Michała Badeckiego oraz Piotra Dawidka osadziło w polskich realiach.

Dziś, już po kilku dobrych latach, i trzech obiecujących mini albumach na koncie, The Cassino w końcu wypływają na szerokie wody i zaliczają pełnoprawny debiut pod skrzydłami wytwórni FONOBO Label, jednak z takim dorobkiem raczej trudno czuć się wciąż pełnoprawnymi debiutantami, co potwierdzają moi rozmówcy, Hubert i Michał. Dodają również, że aby do tego doszło, faktycznie musieli wyrwać się ze swojego rodzinnego Braniewa.

The Cassino – Delta

The Cassino – wywiad

W naszej rozmowie artyści zabierają nas za kulisy powstawania swojego debiutanckiego albumu Części, rozprawiają się ze spekulacjami na temat umierającego rocka, zdradzają swoje nietuzinkowe inspiracje i przyznają koło kogo chcieliby stanąć na scenie. Sprawdźcie!

Weronika Szymańska: Macie już na swoim koncie trzy EP-ki, ale to dopiero Wasz pierwszy longplay. Czujecie się nadal debiutantami czy macie ten okres już za sobą?

Hubert: Z tymi EP-kami wydarzyło się już bardzo dużo. Sporo z nimi przejechaliśmy, zagraliśmy wiele koncertów, już dosyć dawno złapaliśmy też swoją publikę, która przychodzi na nasze koncerty i zna teksty utworów, więc to uczucie debiutu mamy za sobą. Czuliśmy je jak wydawaliśmy Zimę, naszą pierwszą EP-kę po polsku, bo wtedy faktycznie zaliczyliśmy duży skok. Premiera tego wydawnictwa odbyła się na festiwalu Spring Break w Poznaniu, potem wystąpiliśmy na Męskim Graniu i w radiowej Trójce, pojechaliśmy w trasę jako support zespołu Ted Nemeth – wiele dużych rzeczy, które były dla nas nowe wydarzyło się właśnie wtedy. Zaczęliśmy nabierać pewności scenicznej i zespołowej, uczyliśmy się jak działa takie wydawanie i promowanie płyty, a pomagał nam w tym wszystkim ówczesny manager wspomnianego Ted Nemeth – Damian Ekman. To był zdecydowanie czas, w którym czuliśmy się właśnie jak debiutanci.

Michał: Oczywiście czujemy, że moment wydania debiutanckiej płyty jest dla nas kolejnym bardzo dużym krokiem, choć pewne dopiero z perspektywy czasu będziemy mogli ocenić, jak faktycznie się w tym odnajdujemy.

The Cassino wywiad Części album
Fot. LIVE / Damian Kramski

Skoro do tej pory nagrywaliście tylko mini albumy, to domyślam się, że praca nad długogrającą płytą różniła się od procesu, który już znaliście. Coś Was szczególnie zaskoczyło?

Michał: Z pewnością kosztowało nas to więcej pracy na każdym etapie, począwszy od tego, że sam materiał powstawał dość długo, bo niektóre z utworów mogą mieć już nawet z 3 lata. Całość przedłużyła się dodatkowo w wyniku pandemii oraz niespodziewanej EP-ki Glass and Styrofoam, która wyszła dość spontanicznie w zeszłym roku. Już przed samym wydaniem płyty był też okres, w którym musieliśmy dokonywać wielu wyborów odnośnie wizualnej strony naszego wydawnictwa oraz trzeba było odsłuchiwać po kilka wersji każdej z piosenek i wybrać najlepszy mix. Ta ilość czasu spędzona na pracy nad tym albumem była dla mnie mocno odczuwalna.

Zobacz również: Słuchamy „Glass and Styrofoam”, nowej EPki od The Cassino, sprawdźcie!

Hubert: Okres od nagrania do wydania EP-ki był zdecydowanie krótszy. Przy tym albumie sporym problemem okazał się fakt, że nagrania były już dawno gotowe i nie mogliśmy się doczekać, żeby móc zagrać nowe numery na koncertach i podzielić się nimi z ludźmi. Musieliśmy się bardzo z tym wstrzymywać. To wszystko ciągnęło się na tyle długo, że w międzyczasie zdążyliśmy nagrać jeszcze wspomnianą przez Michała EP-kę.

The Cassino – Glass and Styrofoam

„W większych miastach ludzie są mocno nastawieni na sukces”

Pochodzicie z Braniewa. Jakie są perspektywy i możliwości dla początkującego, rockowego zespołu w takim małym mieście?

Hubert: Sam fakt, że debiutujemy po tylu latach działania jest efektem tego, że najpierw musieliśmy się wyrwać z tego małego miasteczka. Nie jest to łatwe, choć zaczynanie w takim małym mieście ma swoje plusy i minusy. Minusem jest na pewno fakt, że w mniejszych miejscowościach jest znacznie mniej perspektyw i muzyków. To, że udało się nam skompletować takie trio jest efektem zwyczajnego szczęścia. Spotkałem się z Piotrkiem w dobrym miejscu i dobrym czasie, okazało się, że mamy podobny gust muzyczny i zaskoczyło. Potem była cała historia z kasynem. W naszym miejskim ośrodku kultury mieliśmy salkę pod kinem, gdzie nie dało się grać, bo były puszczane seanse. Totalnie paradoksalny układ. Na szczęście, dzięki tacie Piotrka złapaliśmy dostęp do niedziałającego już kasyna. Jego przestrzeń nie była wytłumiona, więc w ogóle nie słyszeliśmy jak gramy, ponieważ dźwięk odbijał się od wszystkich powierzchni, ale to było nasze miejsce, w którym mogliśmy się spotykać, grać i tworzyć własny materiał.

Z kolei plusem małego miasta z pewnością jest fakt, że nie czujesz tego pędu dookoła. W większych miastach ludzie są mocno nastawieni na sukces, wciąż szukają możliwości, żeby iść dalej i się rozwijać. Gdybyśmy zaczynali w dużym mieście to na pewno sama formuła tworzenia materiału byłaby zupełnie inna, bo od razu myślelibyśmy o tym, żeby wydać płytę, przemyślelibyśmy jak zespół powinien się nazywać, jaki będziemy mieli wizerunek, itd. W takim małym mieście skupialiśmy się tylko na graniu muzyki, nie mieliśmy nawet planu, żeby nagrać jakąś płytę. To wszystko było bardziej naturalne, a nasza twórczość wyszła z samej chęci grania i miłości do muzyki. Myślę, że dużo osób w miastach zapomina po co to się tak naprawdę robi, a wszystko jest bardziej motywowane chęcią zrobienia kariery i kierowane tym, co jest teraz modne i co się sprzeda, zamiast samą przyjemnością czerpaną z grania.

The Cassino wywiad Części album
fot. Wiktor Franko

Mówienie, że rock w Polsce już umarł, to granie na emocjach”

Pisze się o Was, jako o nowej nadziei polskiego rocka. Zapytam nieco prowokacyjnie – myślicie, że na polskiej scenie jest w ogóle wciąż miejsce na rockowe granie?

Michał: Rzeczywiście takie sformułowania, że rock w Polsce już umarł, to trochę granie na emocjach i wydaje mi się, że są rzucane nieco na wyrost. Faktycznie taka muzyka jak nasza nie jest teraz czymś na topie i może nie grają jej komercyjne stacje, jednak równocześnie od kilku lat słyszę spekulacje, że ta muzyka ma szanse wrócić do szerszego grona odbiorców. Skoro teraz mamy taki szał na lata 80., to kto wie, może za dziesięć lat będzie szał na lata 90. i rockowa muzyka wróci do łask?

Hubert: Moje spojrzenie jest pewnie mocno odklejone od rzeczywistości, ale ja nie patrzę na to co robimy jako na produkt. Prawda jest taka, że muzyka, która teraz jest popularna, kiedyś też była niszowa, więc nasza – trochę bardziej rockowa i grana na żywych instrumentach, też ma szansę zaistnieć. Myślę, że wiele zależy od przekazu zespołu, od tekstów i oczywiście od samego klimatu. Chciałbym jednak, żeby to nie zależało od tego, jaki gatunek muzyki gramy, a bardziej od tego, czy robimy to dobrze.

The Cassino – Spalona ziemia

The Cassino – wybuchowa mieszanka abstrakcjonizmu, psychodelii i egzystencjalizmu

Wasze muzyczne inspiracje są dość oczywiste i mówiliście o nich już nie raz, ale zastanawiam się co Ciebie, Hubert, inspirowało przy pisaniu tekstów? Czy one są w jakiś sposób autobiograficzne czy bardziej są zapisem Twoich obserwacji rzeczywistości?

Hubert: Z tekstami jest bardzo różnie. Większość z nich jest wzięta z mojego życia i faktycznie to są moje przemyślenia czy sytuacje, które mnie spotykały. Kiedyś wszystko, co mnie w jakikolwiek sposób dotykało, wylewałem na kartkę, ale z czasem zacząłem podchodzić do tego bardziej od strony emocji. Nie chwytałem się konkretnej historii, ale wyciągałem z niej pewną emocję i opierałem na niej swoją narrację tak, aby to było uniwersalne i żeby ludzie mogli się do tego odnieść. Zawsze bardziej zależało mi na opisywaniu emocji – mniej na samej historii, w związku z czym te teksty są też często trochę abstrakcyjne, miejscami nawet psychodeliczne. Oczywiście określiłbym się też jako obserwatora, bo bardzo mocno skanuję rzeczywistość i lubię poznawać nowych ludzi, rozmawiać z nimi i coś z nich wyciągać. Jest taki przykład z naszej pierwszej EP-ki – The Cassino. Miałem znajomych, którzy byli wtedy parą. Chłopak szedł robić herbatę i zapytał swoją dziewczynę ile jej posłodzić, na co ona powiedziała: „przecież wiesz, że nie słodzę herbaty”. Ta sytuacja z zewnątrz nie jest jakaś poetycka, ale w mojej głowie powstała do niej cała historia i ostatecznie piosenka Now It’s Done, otwierająca tę płytę, zaczyna się słowami „You don’t like sugar in your tea”. Często działam właśnie w ten sposób.

The Cassino – Now It’s Done

Zauważyłam, że trochę się jednak chowasz za tymi słowami, bo to nie są zawsze takie oczywiste przekazy. Zostawiasz bardzo szeroko otwartą furtkę interpretacyjną.

Hubert: Tak, szczególnie na najnowszej płycie, Części. Będąc na studiach mocno wszedłem w nurt egzystencjalizmu. Bardzo mi się spodobał Beckett i jego sztuka – Czekając na Godota, potem doszedłem do rozprawy filozoficznej Alberta Camusa – Mit Syzyfa, gdzie opisane jest to, jak ludzie radzą sobie z faktem, że rodzą się ze świadomością, że umrą. Rozprawa traktuje o tym jak poradzić sobie z tym bezsensem w życiu widząc, że wszystko, co zrobisz nie ma większego znaczenia, bo zaraz i tak Cię nie będzie, więc cały twój dorobek też zniknie. To pchnęło mnie do własnych refleksji, co słychać na tej płycie. Części są mocno egzystencjalne. Dużo się na tym albumie zastanawiam, szukam sensu i dlatego pewnie moje teksty są tak otwarte, niekonkretne i można je rozumieć bardzo szeroko. O to mi chodziło.

W jednym z wywiadów powiedzieliście o tej płycie, że raczej nie są to piosenki, które sprawdzą się jako coś, co leci w tle, tylko wymagają więcej skupienia i są czymś innym niż to, do czego przyzwyczailiście swoich słuchaczy. W takim razie co chcielibyście, żeby słuchacze wyciągnęli z tego albumu?

Hubert: Chciałem tą płytą skłonić ludzi do refleksji, zatrzymania się w codziennej pogoni i zastanowienia, czy te rzeczy, za którymi gonią, mają faktycznie taką wartość jaką im przypisują. Czasem warto pójść pod prąd! Jak przestałem pisać w ten sposób, że siadam, zastanawiam się o czym będę teraz pisał i kombinuję jak ugryźć dany temat, to te teksty zaczęły wychodzić naturalnie z moich przemyśleń i dostaję odzew, że to ludzi jakoś dotyka. Właśnie o to mi chodziło, żeby nasze teksty trafiły do prawdziwych emocji.

The Cassino – Twój głos

The Cassino aka nowy Happysad? Nie do końca…

Wiele osób porównuje Wasze granie do zespołu Happysad, który zaprosił Was na swoją jubileuszową trasę. Jak publiczność Happysadu odbiera Waszą twórczość?

Michał: Takie porównania faktycznie się pojawiają – czy to do Happysad, czy do innych, znanych, polskich zespołów rockowych. Myślę, że można to uznać za pozytywne, natomiast czy trafione? Nie jestem do końca pewien. Fakt, że te utwory są tak różnorodne i nagrywamy zarówno po polsku, jak i po angielsku, sprawia, że trudno nas do końca przyporządkować do jakiegoś konkretnego nurtu czy gatunku. Niemniej oczywiście bardzo miło słyszeć takie porównania, bo sami bardzo cenimy Happysad i jesteśmy im wdzięczni, za to zaproszenie na trasę. Mamy wrażenie, że publiczność Happysadu bardzo dobrze na nas reaguje, a po koncertach zawsze słyszymy jakieś miłe słowa.

A gdybyście mieli zagrać taki wymarzony support to obok kogo byście się postawili?

Hubert: Trudne pytanie, bo nie słucham na co dzień za bardzo polskiej muzyki, ale jeśli nie muszę się ograniczać, to zespołem, który bardzo cenię i uwielbiam jego klimat jest Half moon run. Obok nich z pewnością chcielibyśmy zagrać.


The Cassino – Części, posłuchaj albumu!

Notoryczni debiutanci to określenie, które nieodłącznie kojarzy się z zespołem Muchy. W ten sam sposób z przymrużeniem oka pozwala się nazywać zielonogórskie trio Niemoc, a dziś do tego grona możemy śmiało dołączyć The Cassino. Ich debiutancki album Części już jest! Zajrzyjcie z nami za kulisy jego powstawania. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →