Kadr z serwisu YouTube

Krzysztof w piątek: sukces Szczyla, czyli lepsza dobra wędka niż duża ryba, giganci


14 stycznia 2022

Obserwuj nas na instagramie:

Szczyl zrobił dobrą reklamę nie tylko Sony, ale także innym majorsom starającym się zakontraktować perspektywicznych rapowych debiutantów.

Wykorzystana okazja

W 2021 roku byliśmy świadkami kilku debiutów wydawniczych na polskiej scenie rapowej, które przebiły się do świadomości odbiorców spoza ogromnej, ale nadal jednak bańki gatunkowej. Na pierwszy i drugi rzut oka najwięcej mówiło się o Young Leosi i Zdechłym Osie, co nie może dziwić, bo te dwie postacie polaryzowały słuchaczy jak kraj długi i szeroki, wzbudzając dyskusje nie tylko w wiadomym środowisku. Patrząc tylko przez pryzmat zdolności do poruszania mas i prowokowania zamieszania, Polska Floryda, którą sygnował swoją ksywą Szczyl, mogła wydawać się materiałem zbyt stonowanym i za mało angażującym, by zaistnieć poza ekosystemem rymów i bitów. A tu niespodzianka – krążek został doceniony zarówno przez młodszych, jak i starszych słuchaczy rapu, zainteresował osoby lubiące inne kategorie muzyczne, doczekał się entuzjastycznych recenzji poza matecznikiem, no i obronił się w kwestii zasięgów.

szczyl polska floryda
Okładka albumu Polska Floryda Szczyla

O wspomnianym albumie już pisałem, więc wolę zachęcić was do lektury niż powielać spostrzeżenia. Warto za to podkreślić, że młody gdynianin to nie obietnica z odłożonym terminem realizacji, tylko gwarancja jakości tu i teraz. Wciąż może być lepszy, ale już jest naprawdę dobry. Wątpię jednak, by szefostwo SBM Label rozpamiętywało to, że nie udało mu się podpisać bohatera tego tekstu. Kulisy niedokonanego rozszerzenia katalogu pozostają niejasne, zaś oczywiste jest to, że raper i tak by do niej nie pasował. Co więcej, trudno znaleźć wydawnictwo gatunkowe, w którym wyglądałby na brakujący puzzel, a nie klocek z innego zestawu.

Tacy jak on są stworzeni do bycia w gigancie, który zwyczajnie promuje różnogatunkowe płyty, a nie dobiera je, co rusz bacząc na swoją tożsamość. I tak się właśnie stało za sprawą dołączenia do Sony, które w odpowiednim momencie skorzystało z okazji i dało debiutantowi narzędzia, by mógł zwyczajnie zaznaczyć swoją obecność nie tyle w rapie, ile po prostu w muzyce. Chociaż majorsi mają różne strategie wydawnicze, Szczyl wydeptał nową ścieżkę każdemu z nich. Wartą rozważenia, bo jak tak dalej pójdzie, to umowy z odpowiednią liczbą zer będą podsuwane rodzicom szóstoklasistów z paroma wyświetleniami.

Szczyl feat. Pezet – Fenomenalny (prod. nolyrics)

Sterować hypetrainem, nie zapominać o bocznicy

Rok 2019 przyniósł ocieplenie w niełatwych relacjach muzycznych potentatów z gatunkowym hegemonem. Doszło do tego w sposób, jaki nakazywała logika. Przeszłość do najłatwiejszych nie należała, więc naturalnym krokiem było zbliżenie się z rapem przy pomocy regionalnej filii kultowego, ogólnoświatowego wydawnictwa, które ma na koncie ogrom amerykańskich klasyków gry. Dobry PR robił się sam.

Def Jam Recordings Poland zaczął z wysokiego C. Nie narzucił sobie katalogowego klucza – szybko zakontraktował ludzi, którzy mogli mu pomóc i wizerunkowo, i liczbowo, tym samym tworząc mozaikę dla masowego odbiorcy. W pierwszym rzucie pojawili się m.in. weterani w osobach Włodiego czy Ero, ale także młodzi artyści na różnych etapach kariery. Wydanie płyty notującego świetne wyniki Young Igiego było głównie demonstracją siły, na zasadzie: skoro namówiliśmy kogoś takiego do współpracy, to musicie się z nami liczyć. Inni? Udaną operacją była próba wzbudzenia zainteresowania wokół Miłego ATZ, który zniknął z radarów po opuszczeniu składu Mordor Muzik. Poza nim możemy mówić o niedosycie. Frosti (wtedy jeszcze Rege) nie przełożył mikrofonowego trybu bestii na duży sukces wydawniczy, a KPSN nie przebił się do większego grania.

Przeczytaj także felieton o czarnej prognozie Solara

O ile sterowanie hypetrainami przebiegło nieźle, o tyle jednostki z bocznicy wykolejały się jedna po drugiej. W tamtym momencie zagrało tylko to, co musiało zagrać, lecz wypromowanie Atezecioka sugerowało niezłe zdolności skautingowe i kreacyjne labelu. Zarówno jedne, jak i drugie dały o sobie znać chwilę później, gdy zadebiutował, ówcześnie znany nielicznym, Hodak. Na wybuch jego popularności trzeba było trochę poczekać, lecz i tak dość szybko zdobył dużą rozpoznawalność. Strzałem w środek tarczy okazało się podpisanie Sobla, tyle że on akurat był już po swoim pierwszym viralu. Nikt nie mógł przewidzieć, że niebawem zostanie jednym z najpopularniejszych artystów w kraju, ale już wcześniej ryzyko finansowe było niewielkie.

Osobną, ważną z punktu widzenia branży historią był transfer asthmy, który został sprzątnięty sprzed nosa MaxFloRec Rahima. Tu nie chodziło o wzięcie kogoś, kto nie miał kontraktu, tylko newcomera dogadanego z wytwórnią działającą w gatunku wiele lat. To był sygnał dla reszty uczestników rapowego wyścigu zbrojeń, że dżentelmeńska gra właśnie się skończyła.

Szczyl – Wielkie miasta

Owoce skautingu czekają w zamrażarce

To pewne, że powstałe w środowisku rapowym labele będą toczyć zażarte wojny o młodszych raperów z lokalnymi oddziałami światowych potęg. Owszem, te drugie znalazłyby raczej finanse potrzebne do przybijania transferów gwiazd, ale to trochę jak sytuacja z gry Football Manager. Tu nie tylko pieniądz gra rolę. Jeśli wszystko idzie dobrze w ścisłej kooperacji, obie strony się lubią i bogacą, to nie ma potrzeby gmatwać papierów. Można za to rozważyć późniejsze pójście na swoje, by ograniczyć liczbę pośredników.

Ważniejsze wydaje się znalezienie perełki, która ma potencjał na duży wzrost rynkowy, namówienie jej do działania i poprowadzenie z głową. Jeśli ta ma już sporawe wyświetlenia to dobrze, jeśli jeszcze nie – nic nie szkodzi, bo machina promocyjna będzie odpowiednio naoliwiona. Większość rokujących młodzików automatycznie trafia do notesów większości poławiaczy talentów, potem malutka część dostaje propozycje kontraktów. Ta ostatnia ma nie lada zagwozdkę do rozpracowania, bo zabiegają o nią i ci z zewnątrz, i z wewnątrz.

Przeczytaj także recenzję albumu Polska Floryda Szczyla

Majorsi mają za to już na koncie nie tylko success story, którego bohaterem został Szczyl, ale również chociażby to tworzącego pod szyldem Warnera Zdechłego Osy, możliwe, że za chwilę też Oliwki Brazil. Rapowe zbliżenie się do popu sprawiło, że pozycja negocjacyjna gigantów stała się dużo mocniejsza niż była dotychczas. To oni mają doświadczenie w lepieniu ponadgatunkowych gwiazd i wprowadzaniu ich pod strzechy. Posiadają zaplecze wynikające z wielkości organizacji oraz jej rozbudowanej struktury. Funkcjonują przy tym jako bezosobowe byty pełne specjalistów – inaczej niż wydawnictwa rapowe, na których czele najczęściej stoją twarzujący im artyści, mający decydujący wpływ na wizję firmy. Niektórzy nowi raperzy wolą jednak robić biznes, a nie szukać sobie kolejnej rodziny.

Gdy co jakiś czas rozmawiam z przedstawicielami muzycznych korporacji, ci chętnie wspominają o owocach swojego skautingu, które pozostają w ukryciu. Jednych usłyszymy dopiero za jakiś czas, kiedy ich twórczość nabierze odpowiedniego kształtu. Drudzy stracą szansę szybciej, niż zdążą cokolwiek zrobić albo dadzą sobie spokój z myśleniem o zrobieniu sobie pracy z hobby. Taka kolej rzeczy. Lepiej zaklepać kogoś w ciemno niż później żałować, jeśli skupią się na nim reflektory.

Szczyl – ankieta

Szczyl zrobił dobrą reklamę nie tylko Sony, ale także innym majorsom starającym się zakontraktować perspektywicznych rapowych debiutantów. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia Lins Wykorzystana okazja W 2021 roku byliśmy świadkami […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →