Sanah zaskakuje nowym singlem i to zaskakuje… naprawdę
Obserwuj nas na instagramie:
Stało się! Z najwyższą przyjemnością możemy powiedzieć, że sanah artystycznie ruszyła do przodu. Kolejna singlowa zapowiedź Irenki, czyli etc. (na disco) jest naprawdę przyjemną odmianą po powtarzalnym maglowaniu jednego muzycznego tematu.
sanah – kiedy będzie coś nowego – ale naprawdę nowego?
To było bardzo męczące. Dla mnie, ponieważ nowości od artystki przynosiły raczej wzruszenie ramion niż entuzjazm i dla Was pewnie też – kiedy kolejny raz spotykaliście się z krytyką lubianej wokalistki. Zwłaszcza, że momentami pisząc o sanah, czułam się jak nakręcona katarynka. Wypluwałam z siebie właściwie to samo: że nudno, że powtarzalnie, że odtwórczo. Że infantylnie. Wokalistka poruszała się non-stop w swojej bezpiecznej przestrzeni, ale tę strefę komfortu zdążyliśmy poznać już jak własną kieszeń.
Czułam, że jeszcze jeden taki numer, a dostanę zawrotów głowy od kręcenia się w kółko i szczerze dziwiłam się sanah, że tak kurczowo trzyma się tego materiału. Owszem zagwarantował jej ogromny sukces przy debiucie, ale… co z syndromem drugiej płyty? Co z ewolucją – twórczą, emocjonalną? Jej możliwości są duże, ale brnąc w utarty kontent, marnowała je.
Sanah chce się wyleczyć z nieszczęśliwej miłości – tym razem po angielsku w utworze „Heal me”, przeczytaj
sanah i spełnione prośby (po części)
Mamy to, korki od szampana strzelają, a ja nie dowierzam własnym uszom. Najnowszy singiel z Irenki zaprezentowany przez sanah jest… oryginalny. Inny, niż te, którymi promowała swój album do tej pory. Proporcje wciąż są niebezpiecznie nierówne, aczkolwiek etc. (na disco) biorę za dobry znak. Omen, zwiastujący zmiany. Chciałabym, żeby tak było, chciałabym się nie mylić. I chciałabym, żeby ten jeden kawałek nie okazał się rodzynkiem na drugiej płycie artystki.
Nowości idą wprost z tytułu, czyli dzieje się tu innowacyjnie przede wszystkim muzycznie. Weszła mocno ejtisowa energia, jest naprawdę tanecznie, a basy i syntezatory wybijają się na pierwszy plan ze śmiałą zadziornością. Disco jak się patrzy, z dobrą przestrzenią na stworzenie świetnych remixów. Zmiany tempa, echo i pogłosy, retro klawisze, cykacze. Trzy raz tak, dziękuję bardzo. W końcu mogę z czystym sumieniem słuchać sanah i wracać do niej – nieironicznie.
sanah – etc. (na disco)
Nieco gorzej jest w warstwie tekstowej. Łezki, oczka, drobnostki i wszelkie zdrobnienia to wizytówki artystki. Nieco irytujące na dłuższą metę, aczkolwiek, tworzące jej własny, unikalny styl. Etc. (na disco) wyzwala poniekąd wokalistkę z tej roli jednostrzałowca i oby nastąpiło to wkrótce również i w liryce. Nawet nie tak drastycznie – niech sanah pozostanie sobą, ale niech przy tym jej autorska rysa będzie smaczkiem zdatnym do wychwycenia, a nie nadużywaniem metody copy-paste.
Stało się! Z najwyższą przyjemnością możemy powiedzieć, że sanah artystycznie ruszyła do przodu. Kolejna singlowa zapowiedź Irenki, czyli etc. (na disco) jest naprawdę przyjemną odmianą po powtarzalnym maglowaniu jednego muzycznego tematu. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają […]
Obserwuj nas na instagramie: