Patrick the Pan nagrał płytę zwykłą do bólu – recenzja albumu “Miło Wszystko”
Obserwuj nas na instagramie:
Patrick the Pan nieco ponad miesiąc temu wydał swój czwarty album zatytułowany Miło Wszystko. I taki też jest – miły. Włączę go i pokażę znajomym, puszczę jadąc z rodzicami autem i siedząc u dziadków na popołudniowej, niedzielnej kawie. To płyta nie tylko do rozwagi, ale też do celebracji najdrobniejszych momentów.
Patrick the Pan – ewolucja do prostoty
Z twórczością Patricka byłam zapoznana od dawna – wydaje mi się, że usłyszałam o nim w momencie, kiedy wypuścił swoją druga płytę … niczym jak liśćmi. Od tego czasu mogę chyba powiedzieć, że go znam, oczywiście artystycznie. Album trzy.zero w pewnym sensie kontynuował estetykę poprzednich wydawnictw, chociaż i wtedy nastąpił pewien przełom w pracy Piotra, który zaczął wyrażać się całościowo po polsku. Najnowszy, najświeższy, Miło Wszystko jest z kolei małym oksymoronem tej wcale nie tak skromnej dyskografii. Dlaczego oksymoronem? Bo jednocześnie jest zwrotem od tego, co muzyk robił do tej pory i jego rozwinięciem.
Przeczytaj: Patrick the Pan zostawił za sobą masochizm – wywiad
Patrick the Pan wcale się nie zmienił. Jego utwory wciąż cechuje duża przenikliwość oraz ogromne pokłady, tak sądzę cierpliwości. Zmienił się jednak sposób ich serwowania: skoro mamy lato, to czekają tam na nas chłodniki, które jednak wcale nie mają za zadania studzić nas z emocji czy wrażliwości. Pozwalają nam za to się dostosować: być może ochłonąć, być może wyciszyć, być może nabrać energii, być może zachłystnąć się nagłą sprawczością. Wybaczcie mi kulinarne porównania, lecz zakładam – jak zresztą sam Piotrek w Miło Wszystko – że dobrze odwołać się do rzeczy, które się zna. Do meritum, ten album przypomina bufet lub przynajmniej wybór à la carte, a ta szerokość interpretacyjna została uzyskana dzięki jednostkowej uniwersalności. “Mów, co czujesz“, śpiewa artysta. Pod to przecież każdy może podłożyć swojego własnego lektora.
Miło Wszystko – ciężko lekko żyć. Ale się da
Dziewięć utworów i lekko ponad trzydzieści pięć minut muzyki. To niedużo, lecz nie zamierzam tu stawiać zarzutów, że płyta powinna być dłuższa. Właściwie zawsze zdawało mi się to absurdalne. Moment, w którym artysta stawia kropkę, obojętnie, czy pojawia się outro, czy są to ostatnie sekundy utworu, to jasne, że tym samym chciał nam zakomunikować: koniec.
Koniec historii, którą się z wami dzieli, niezależnie, czy powstała oparta na fikcyjnym uniwersum, czy została zebrana z gruntu własnych doświadczeń. Te trzydzieści pięć minut są więc w zupełności wystarczające. Trudne. Pokrzepiające. Mogłabym nawet powiedzieć, że pod względem mentalnego ciężaru są nawet przeładowane ilością treści. Sposób kodowania tych treści jednocześnie odjął im wagi, aczkolwiek nadał tym samym wyjątkowe znaczenie. Miło Wszystko to jednocześnie kilogram kamieni i kilogram pierza. Ciężar niby ten sam, lecz podskórnie i nieracjonalnie wychwytujemy tę różnicę.
Po pierwsze, retoryczną, po drugie, stricte muzyczną. Melodyjnie Patrick the Pan skłonił się nieco w stronę popu, chociaż nie oczywiście do jego najbardziej wydeptanych ścieżek. Postawił na pewną prostotę, zresztą podobnie, jak w warstwie tekstowej. I ta normalność aż kłuje w oczy, to znaczy, pozwala stanąć bliżej. Znaleźć się w epicentrum wydarzeń, poczuć to wszystko po swojemu, przeżyć tę płytę poprzez własne doświadczenie. Jestem przekonana, że w muzyce chodzi właśnie o przeżywanie, jak najbardziej intensywne.
Patrick the Pan – Trochę Mniej, posłuchaj singla
Znajome widoki, bliskie sąsiedztwo
Dziewięć utworów, które trafiły na płytę Piotra to kartki z jego pamiętnika. Przearanżowana, napisana pod melodię, może w niektórych miejscach ciut podkoloryzowana. Każdy jeden z tych numerów w ciekawie interpretacyjny sposób splata się z poprzednimi, bo Miło Wszystko, to owszem, jest płyta konceptualna, chociaż historia na niej zostaje zaserwowana w sposób poszatkowany i fragmentaryczny. Tutaj wszystko rozbija się o emocje, lecz nie te wzniosłe, a takie, jakich doświadcza się na co dzień. Brzmienie albumu zresztą to podkreśla, delikatność muzyki odbija newralgiczne wątki, które są osią i spoiwem albumu.
Właściwie wszystkie kawałki są absolutnie przyziemne, a użyte w nich rekwizyty sprawiają, że możemy odnieść wrażenie powstania muzycznego dokumentu. Wino nagle przestaje być rzeczownikiem, gubią się porównania i metafory, środki stylistyczne jakby przestają istnieć. Słowa budują rzeczywistość, to jasne i niezaprzeczalne. Patrick the Pan funkcję kreacyjną bardzo świadomie oddała nieco zmodyfikowanemu mimetyzmowi. I ma to w sobie ogrom uroku, a także komfortu. Dobrze się czujemy wśród tego, co znane, a zauważanie najdrobniejszych i być może nawet głupiutkich szczegółów, jak zagubione deskorolki, sąsiedzi i rysunki rowerów na etykietach sprawia, że w muzyce Piotra odnajdujemy autentyczność. Na każdym rogu, w każdej piosence.
Patrick The Pan – Nie chcę psa, posłuchaj singla
Dużo miejsca poświęciłam na słowa, ale to dlatego, że muzyka składająca się na Miło Wszystko jest ich nutowym zapisem oraz perfekcyjnym odzwierciedleniem. Całościowo – tutaj powrócę do zabiegu z Toronto, osłoniętego balladowym, nieco smętnym welonem w kontraście dla tak pomyślnego tekstu – odpowiada homogenizacji naszych emocji. To ciągły proces, mieszania się tych dobrych, tych złych i względnie neutralnych i dotknął on też brzmienia najnowszego albumu Patricka The Pana. W efekcie wyszedł on gładki, bez żadnych grudek, które mogłyby stawać w gardle. Syntezatorowy syrop na dobry sen, z trąbką w tle i rytmem, jaki machinalnie wystukasz, stojąc na przystanku i czekając na tramwaj.
Piotr wydał swoją czwartą płytę niezależnie i powstała ona z udziałem jego bliskich i przyjaciół. Podobne technikalia nie powinny wpływać na ocenę, lecz… Miło Wszystko jest odbiciem takiej czułości i bliskości, wyrażonej również udziałem gości. Partnerki Patricka, Dominiki Kubeczki, Dawida Podsiadło, Misi Furtak, Kamila Kowalskiego i babci artysty – babci Lodzi. Meek Oh Why’a oraz Darii Zawiałow. To grono wbrew wszystkiemu jest małe, intymne. I podkreśla, że emocje i cały uczuciowy bałagan, to oprócz “ja” są także inni.
Patrick the Pan – Miło Wszystko, odsłuch albumu
Patrick the Pan nieco ponad miesiąc temu wydał swój czwarty album zatytułowany Miło Wszystko. I taki też jest – miły. Włączę go i pokażę znajomym, puszczę jadąc z rodzicami autem i siedząc u dziadków na popołudniowej, niedzielnej kawie. To płyta nie tylko do rozwagi, ale też do celebracji najdrobniejszych momentów. Zobacz także Co obejrzeć po […]
Obserwuj nas na instagramie: