Fot. Krzysztof Wiktor

“Odwilż”: dobrze znana historia w całkiem nowym wydaniu [recenzja]


01 kwietnia 2022

Obserwuj nas na instagramie:

Ponure plenery, wypełzająca zewsząd wilgoć i policjantka zmagająca się z trudną przeszłością – w pierwszym momencie wydaje się, że tę historię już dobrze znamy. Ale Odwilż przynosi nam coś jeszcze. I bardzo wciąga.

Odwilż, czyli pierwsza polska produkcja sygnowana jako HBO Max Original ma spore ambicje, by zaistnieć na międzynarodowym rynku. Serial wita nas motywem przewodnim w postaci piosenki Billie Eilish. Chwilę później czaruje dobrymi zdjęciami i zagadką głównej bohaterki.

Na tym etapie trudno nie uciec od skojarzeń z innym rodzimym thrillerem w klimacie noir, który miał premierę w zeszłym roku. Chodzi oczywiście o Klangor. Mamy nawet bliskie geograficznie miejsca akcji – tu (w Klangorze) Świnoujście, tam, czyli w Odwilży, Szczecin. Tam przełom jesieni i zimy, tu – zimy i wiosny. Nadmorskie czy nadrzeczne miejscówki skąpane są we mgle. Obrazy spowitych mrokiem akwenów i okolicznych lasów przedzielone są scenami pełnymi świateł zatopionych w mroku miast.

Ale skończmy na tych podobieństwach. Bo Odwilż to zupełnie inna produkcja i klucz to rozgryzienia fabuły również znajdziemy zupełnie gdzie indziej.

Odwilż w wodach Odry

W Szczecinie w wodach Odry rybacy znajdują ciało młodej kobiety. Wkrótce okazuje się, że to córka miejscowego prokuratora Michała Strzeleckiego (Bogusław Linda). Kobieta była w ciąży, jednak dziecko nie zostaje przy niej znalezione. Sprawą zajmuje się Katarzyna Zawieja (Katarzyna Wajda), doświadczona policjantka, która stawia sobie za najważniejszy cel odnalezienie noworodka. Na początku jako jedyna wierzy w to, że dziecko jeszcze żyje.

Zawieja jest w tej historii tą naznaczona traumatyczną przeszłością, nieco neurotyczną policjantką, która z ową przeszłością nadal się rozlicza. Nie tak dawno zmarł jej mąż, razem z teściem (Andrzej Grabowski) szuka wyjaśnienia jego śmierci. Gdy jednak pojawia się nowa sprawa, Zawieja przekierowuje swoją uwagę w tę stronę.

Odwilż imponuje obsadą

Choć na liście płac Odwilży widnieją wielkie nazwiska, takie jak Andrzej Grabowski czy Bogusław Linda, to najbardziej błyszczą wspomniana Wajda i Bartłomiej Kotschedoff (w roli Krzysztofa Trepy). Ona to raczej milcząca, prawie nieuśmiechająca się, czasem zbyt mocno skupiona na pracy policjantka. On to twardo stąpający po ziemi, próbujący być jej głosem rozsądku partner. Oboje przekonujący i naturalni w swoich rolach. Co w przypadku Wajdy mogło być szczególnie trudne do osiągnięcia, przy całym olbrzymim bagażu emocjonalnym jej postaci.

Katarzyna Zawieja przepada totalnie w nowej sprawie, zaniedbując momentami własną córkę. Jednak mimo że po drodze nie jest lekko, może właśnie tego potrzebuje, by pogodzić się z własną historią. To dla niej swego rodzaju kathrasis i droga do ostatniego etapu żałoby, czyli akceptacji.

Choć znamy inne podobne serialowe bohaterki, rozprawiające się z żałobą i stratą (niedawno chociażby Mare z Easttown), to jednak trudno się nimi znudzić. Tym bardziej, gdy jest to tak dobrze napisana (i zagrana), pogłębiona postać jak Katarzyna Zawieja.

Ponure plenery, wypełzająca zewsząd wilgoć i policjantka zmagająca się z trudną przeszłością – w pierwszym momencie wydaje się, że tę historię już dobrze znamy. Ale Odwilż przynosi nam coś jeszcze. I bardzo wciąga. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →