Mery Spolsky po dziesięciu przykazaniach. Idzie nowe?

Mery Spolsky – pierwsza rymująca dama polskiej alternatywy

Na polskiej scenie jest jedną z największych indywidualistek, a jej niefrasobliwy styl prowadzenia muzycznej narracji sprawił, że stała się topową reprezentantką rodzimej sceny. Linijki składa prosto, a przy tym trafnie, nie rażąc zupełnie kartoflanym sznytem. W jej szczególnym przypadku pewien brak finezji finezję tworzy: zasób słów Mery ma przecież przeogromny, a wszelkie backflipy i akrobacje, które wyczynia między wyrazami podkreślają – paradoksalnie – antyczęstochowskość jej rymów.

Mery Spolsky – Sorry From The Mountain

Bezpośredniość posłużyła jak trampolina do sukcesu: to i humor, jakim doprawiona jest większość utworów artystki. Warsztat liryczny uczynił ją dosłownie figurą w boju o język polski i jego użytkowość, jak się okazuje niemal nieograniczoną. Dwa albumy Mery Spolsky są literalnym przykładem na jego giętkość, a także dowodem, iż oprócz tego, co się powie, istotne jest również – jak się to zrobi.

Z pierwszą studyjną płytą wokalistki nie było mi co prawda po drodze, Dekalog jednak dostał ode mnie szansę. No i kompletnie wpadłam w sidła tego elektronicznego paciorka, który koncertowo ma moc kilku energoli wypitych na hejnał.

Przeczytaj: „Identyfikuję się z Marysią, ale czasem jej nie lubię” – wywiad z Mery Spolsky

Tajemnice Spolsky

Wczoraj na social mediach artystki pojawiła się tajemnicza grafika i wszystko wskazuje na to, że Mery przygotowuje swoich fanów na zamknięcie jednej ery i rozpoczęcie kolejnej. Komunikat artystki był niejasny i enigmatyczny, jednakże wyobraźnia jej słuchaczy natychmiast skierowała się ku nowej płycie.

Wyświetl ten post na Instagramie.

Post udostępniony przez ⚫️MERY SPOLSKY⚪️ (@meryspolsky)

Jak sądzicie? Czy wkrótce na kanale Spolsky pojawi się nowy singiel, będący otwarciem trzeciego już rozdziału w karierze Mery?