Matt Bellamy obchodzi 44 urodziny. Oto TOP 5 utworów Muse
Obserwuj nas na instagramie:
Wokalista i gitarzysta Muse Matt Bellamy obchodzi dziś 44. urodziny. Z tej okazji przedstawiamy TOP 5 utworów zespołu.
Happy Birthday, Matt Bellamy!
Z okazji 44. urodzin frontmana Muse Matta Bellamy’ego przedstawiam swój subiektywny ranking ulubionych kawałków brytyjskiego zespołu. Czy najlepszych? Na to pytanie nie odpowiem, bo jest to kwestia mocno dyskusyjna i płynna, więc ograniczę się jedynie do swojego gustu. Szybkie TOP 5, rozpoczynając od końca. No to co? Zaczynamy! Przy okazji, zapraszam do dyskusji w komentarzach i dzielenia się Waszymi topkami!
5. Madness (The 2nd Law, 2012)
Zdaję sobie sprawę, że wielu fanów Muse tego utworu po prostu nie lubi. Do wydanego na krążku The 2nd Law kawałka mam jednak ogromny sentyment i lubię do niego wracać. Wciągający, neonowo-plastyczno-elektroniczny klimat, równie nastrojowa solówka no i oczywiście potężny wybuch głosu Bellamy’ego w dalszej części utworu, który na żywo wywołuje potężne ciary. Poniżej zostawiam wykonanie z koncertu na Stadionie Olimpijskim w Rzymie. Szczerze, lepsze od wersji studyjnej.
Muse – Madness (Live At Rome Olympic Stadium)
4. Reapers (Drones, 2015)
Reapers siadło mi chyba najbardziej poprzez podobieństwa do twórczości Rage Against The Machine – riff i bassline w refrenie a’la Bombtrack czy outro przypominające Freedom. Nie są to oczywiście jedyne elementy, bo tutaj również ukłon w stronę solówki gitarowej i basu Chrisa Wolstenholme’a. Do tego wwiercający się w głowę, wręcz popowy, syntezatorowy wokal wspierający w refrenie. Muse w najlepszym wydaniu, zabrakło tu jeszcze partii instrumentów smyczkowych.
Muse – Reapers
3. Hysteria (Absolution, 2003)
Chyba moja pierwsza styczność z twórczością Muse to właśnie kawałek z krążka Absolution (który swoją drogą uważam za najlepszy w dyskografii zespołu). Otwierający utwór energetyczny bas, który przez cały czas trwania chodzi aż miło, wybijająca się spośród tego wszystkiego perkusja, niepokojące zniekształcenie na wokalu i ponownie – solówka. Chyba jedna z moich ulubionych nie tylko u Muse, ale w ogóle.
Muse – Hysteria
2. Knights of Cydonia (Black Holes and Revelations, 2006)
Ponad sześciominutowy, kosmiczny western. Krótki opis, ale nic lepiej nie odzwierciedla Knights of Cydonia. Przepełnione dźwiękami koni i laserów science-fiction intro, budowanie klimatu i napięcia, galopujące bębny i bas, lekko muśnięte pulsującą elektroniką. Ten kawałek to po prostu energetyczna, epicka opowieść z manifestem i walką z przeciwnościami losu. Jeśli szukacie propozycji na poranny rozruch, to Knights of Cydonia zawsze działa.
Muse – Knights of Cydonia
1. Citizen Erased (Origin of Symmetry, 2001)
Wielu fanów Muse zapewne chciałoby, żeby panowie na stałe wrócili do takiego grania. Citizen Erased od początku urzekał mnie swoją… różnorodnością. Metalowy, wręcz główny riff, instrumental eksplorujący space rocka, progresywna solówka czy wreszcie poruszające outro na pianinie. 100% Muse w Muse, rollercoaster gatunków. Nie chcę nadużywać określenia „epickie”, ale w tym przypadku pasuje to jak mało które.
Wokalista i gitarzysta Muse Matt Bellamy obchodzi dziś 44. urodziny. Z tej okazji przedstawiamy TOP 5 utworów zespołu. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia Lins Happy Birthday, Matt Bellamy! Z okazji […]
Obserwuj nas na instagramie: