fot. materiały prasowe

Marcin Maciejczak: „Muzyka pozwoliła mi wytworzyć mocną zbroję” [wywiad]


04 grudnia 2022

Obserwuj nas na instagramie:

Marcin Maciejczak zaprezentował nam świeżutką EP-kę. Jest ona opowieścią o trudach Gen Z, a także prywatnej zmianie w życiu artysty, która miała miejsce w przeciągu ostatniego roku.

Nastolatek, który oczarował cały kraj

Właśnie takim hasłem można opisać jednego z najmłodszych przedstawicieli polskiego rynku muzycznego. Pochodzący z małej miejscowości Marcin Maciejczak pierwsze kroki w artystycznym świecie podejmował intuicyjnie. Ta przywiodła go jednak do programu The Voice Kids, gdzie pod okiem Dawida Kwiatkowskiego udało mu się wygrać. Już początkowe występy młodego Marcina pokazały nam, że mamy do czynienia z ogromnym talentem.

Przeczytaj także: Marcin Maciejczak opowiada o trudach Generacji Z w nowym singlu zatytułowanym gasnę

Marcin Maciejczak
fot. materiały prasowe

Do tej pory Marcin Maciejczak miał na swoim koncie debiutancki, przepełniony emocjami album Tamte Dni. Najnowsze wydawnictwo zatytułowane hypno to zaś mroczna, dojrzała i całkowicie odmienna od pierwszego krążka EP-ka. Ukazała nam zupełnie nowe oblicze Marcina Maciejczaka, o którym on sam postanowił nam opowiedzieć.


Marcin Maciejczak – wywiad

Kuba Lipnicki, Rytmy.pl: Przy okazji tworzenia debiutanckiego albumu pomagało ci kilka osób – w tym między innymi Kasia Lins. Czy drugie wydawnictwo jest również pracą zbiorową, czy może jednak twoim prywatnym pomysłem?

Marcin Maciejczak: Ten materiał jest mi niewątpliwie bliższy. Swoją pierwszą płytę nagrywałem w czasie pandemii i z wielu powodów nie zawsze mogłem być obecny w studiu czy choćby przy procesie powstawania tekstu poszczególnych piosenek. W przypadku tego albumu brałem udział w każdym kroku jego powstawania, wliczając w to również teksty, których jestem współautorem. Produkcja EP-ki odbyła się w dużo mniejszym gronie, co też pozwoliło nam na wymianę prywatnych doświadczeń i pomysłów na przedstawienie tworzonej przez nas muzyki. Sam proces był spontaniczny, czasami rozwlekający się w czasie, ale nigdy nie przebiegał w pośpiechu. Poświęcono mu tyle uwagi, by być zadowolonym z każdego aspektu.

Marcin Maciejczak
fot. materiały prasowe

Twoja debiutancka płyta była utrzymana w onirycznych i balladowych klimatach. Przy okazji tego wydawnictwa postawiłeś jednak na elektroniczno-popowe aranżacje. Skąd tak drastyczna zmiana?

Mój światopogląd, ale także życie prywatne w tym wieku stale ewoluują. Debiutancka płyta jest moją wizytówką z okresu 14-,15-latka, który miał inne pomysły w głowie, którego jarały zupełnie inne brzmienia i który myślał o czymś zupełnie niezwiązanym z obecnie prezentowaną przeze mnie muzyką. Dlatego też materiał z EP-ki hypno jest uosobieniem tego, co gra mi obecnie w mojej duszy.

Twój wiek [16 lat – przyp. red.] nie idzie w parze z prezentowanymi przez ciebie tekstami. Nie bałeś się tak szybkiego zabicia swojego wewnętrznego dziecka?

Moje dotychczasowe projekty były dla mnie lekcją i samouczkiem. Przy okazji tej płyty jestem bardzo pewny siebie i odważny w stawianiu swoich kroków. Przede wszystkim jestem również świadomy podejmowanych przez siebie tematów, które nie raz sprawiały mi trudności. Na przykład przy okazji piosenki gasnę, której nie stworzyłem przy pierwszym podejściu.

W utworze gasnę, śpiewasz o trudach Generacji Z, ale zawierasz w nim także frazę „że lekko przygasłeś”. Czy miałeś już taki moment w swojej karierze, że artystycznie, a może prywatnie, trochę przygasłeś?

Artystycznie z pewnością nie, ale przygasałem jako człowiek. Do tej pory nie zaznałem jeszcze przepracowania, ale w pewnym momencie poczułem, że przygasam dla bliskich mi osób i tym samym wycofuję się ze swojego własnego życia. W takim uwolnieniu się od tego myślenia pomogła mi muzyka, dzięki której zaznałem czegoś w rodzaju terapii odsuwającej ode mnie naprawdę wiele problemów.

W swojej twórczości nie opowiadasz cudzych historii. Sam jesteś ich bohaterem. Czy nastolatkowi ciężko jest się otworzyć przed światem?

Oczywiście nie chciałem tego robić wprost, dlatego też ukryłem swoje przeżycia za wieloma metaforami, które są w moich tekstach. Postanowiłem jednak uchylić rąbka tajemnicy, czegoś, co opowie moim słuchaczom o problemach, z którymi się zmagam. Miałem przeświadczenie, że wśród moich fanów są osoby, które potrzebują takich słów. Potrzebują doświadczenia tego, że osoba, którą znają między innymi z telewizji, też ma prywatne problemy i też musi z nimi walczyć w życiu codziennym. Obnażenie się przed moimi odbiorcami było jednak ciekawym zabiegiem i nie żałuję takiej decyzji. Innym ciekawym zjawiskiem, które zaobserwowałem w trakcie tworzenia, jest to, jak duże zmiany zachodzą w życiu człowieka przez niespełna rok. W moim artystycznym życiu zmieniła się moja estetyka, moje zainteresowania, ale także moje rozumienie muzyki.

Odczuwasz presję? Jak na twoje sukcesy reaguje otoczenie?

Po rozpoczęciu mojej kariery zacząłem się dystansować do ludzi, bo nie wierzyłem w ich intencje. W mojej głowie pojawił się wielki mętlik, przez który analizowałem każdą napotkaną osobę. Muzyka pozwoliła mi jednak wytworzyć naprawdę mocną zbroję, dzięki której nie jestem podatny na zdania innych. Pomogła mi w tym również branża, która jak na razie ma na mnie pozytywny wpływ.

Od początku kariery jesteś wrzucany do jednego worka razem z Sarą James, Viki Gabor czy też Roksaną Węgiel, z którymi łączy cię na przykład udział w programie The Voice Kids. Zauważyłem jednak ciekawe zjawisko – jesteś jedyną osobą z tego grona, która zaskarbiła sobie przychylność starszej części społeczeństwa. Czy masz tego świadomość i może wiesz, skąd się to w ogóle bierze?

Mam tego świadomość, ale kompletnie nie mam pojęcia, skąd się to wzięło. Moją jedyną teorią na ten temat jest chyba to, że mówię szczerze o swoich emocjach podobnie do między innymi Michała Szpaka i Krystiana Ochmana. Ludzie widzący wrażliwego mężczyznę, który śpiewa o swoich emocjach, z automatu wierzą w jego autentyczność. Może dlatego w ich oczach jestem więc oceniany pozytywnie.

To pytanie zrodziło mi się podczas twojego koncertu na Olsztyn Green Festivalu, na którym jedna z osób stojących za mną powiedziała, że jesteś połączeniem Zbigniewa Wodeckiego z Dawidem Podsiadło. Takie słowa niosą za sobą pewnego rodzaju odpowiedzialność. Czujesz, że masz w swoich rękach właściwe narzędzia, by zostać w przyszłości największym nazwiskiem naszego kraju?

To połączenie jest onieśmielające, ale również utwierdzające mnie w tym, że jestem mieszanką dwóch światów. Mam oldschoolową duszę, która przejawia się na przykład w słuchanej przeze mnie muzyce. Jeśli zaś chodzi o moje marzenia, to oczywiście chciałbym kiedyś sięgnąć po tak widowiskową karierę. Nie rzucam się jednak na głęboką wodę, ale też wiem, że nie jest to niemożliwe. Sam występ na festiwalu w Olsztynie pokazał mi, że jestem gotowy na sceny największego formatu. Takie występy mnie nie męczą i nie czuję się przytłoczony. Chciałbym doświadczać tej scenicznej energii coraz częściej.

Nową EP-kę już mamy, ale wiadomo – to tylko EP-ka. Czy w najbliższym czasie otrzymamy kolejne nowości? Może nowy album?

Nie mam zamiaru robić sobie teraz żadnej przerwy. Mam w planach, w niedalekiej przyszłości, naprawdę wiele fajnych projektów. Same pomysły na moje albumy i w ogóle na moją twórczość przychodzą mi do głowy spontanicznie, więc jeszcze nie wiem, w jakim kierunku postawię kolejny krok. Na pewno go jednak wykonam.

Zadam ci teraz pytanie, które pojawia się w mediach coraz częściej ze względu na trwające obecnie zapisy do pewnego muzycznego wydarzenia. “Marcin Maciejczak na Eurowizji” – jak reagujesz na takie sformułowanie?

Z pewnością chciałbym w przyszłości spróbować swoich sił, jeśli chodzi o Eurowizję. Nie ukrywam jednak, że potrzebuję jeszcze trochę czasu, bo chciałbym na niej wystąpić ze swoim utworem, który stworzę sam. Jest to więc pomysł na przyszłość, ale raczej nie w tym roku.

Marcin Maciejczak zaprezentował nam świeżutką EP-kę. Jest ona opowieścią o trudach Gen Z, a także prywatnej zmianie w życiu artysty, która miała miejsce w przeciągu ostatniego roku. Zobacz także Nowe seriale, na które warto czekać w 2024 roku Hania Rani zagrała Tiny Desk Concert w ramach prestiżowej serii NPR „Pies i Suka”, czyli Ralph Kaminski […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →