Kate Winslet twierdzi, że doświadczyła body shamingu po premierze „Titanica”

Odpowiedziałabym dziennikarzom: „Nie ważcie się mnie tak traktować”

Jedną z najbardziej kultowych scen z filmu Titanic jest pożegnanie Rose i Jacka. Wtedy to, po rozbiciu statku, postać grana przez Leonardo DiCaprio zostaje w wodzie, by na tratwie stworzonej z drzwi mogła zmieścić się jego ukochana, w którą wcieliła się Kate Winslet. Dziś scena ta jest często obiektem żartów. Chodzi o fakt, że na tratwie wydaje się wystarczająco dużo miejsca, by bohaterowie zmieścili się oboje. Okazuje się, że w 1997 roku, po premierze Titanica, krytyka tej sceny również miała miejsce, jednak była dużo mniej żartobliwa. Wielu dziennikarzy zwracało uwagę na wagę Winslet, o czym opowiedziała w podcaście Happy Sad Confused:

Najczęstsze przykre komentarze sugerowały, że byłam za gruba, żeby tratwa nas utrzymała. Czemu byli dla mnie tacy podli? Nie byłam wtedy gruba. Gdybym mogła cofnąć czas, powiedziałabym dziennikarzom: „Nie ważcie się mnie tak traktować. Jestem młodą kobietą, moje ciało się zmienia, dopiero je poznaje, jestem w związku z tym bardzo niepewna siebie, przerażona; nie utrudniajcie tego bardziej, niż już jest”. To było wręcz gnębienie, skrajnie obraźliwe, powiedziałbym.

Trailer filmu Titanic

Kate Winslet z sukcesami na małym ekranie

Przez lata kariera Kate Winslet potoczyła się we wręcz wymarzony sposób. Aktorka była aż siedmiokrotnie nominowana do Oscara i otrzymała tę nagrodę za rolę pierwszoplanową w filmie Lektor. W ostatnich latach największe sukcesy przynosi jej jednak gra w serialach. Za wcielenie się w rolę detektyw Mare Sheehan w serialu Mare z Easttown została nagrodzona Złotym Globem w kategorii najlepsza aktorka w serialu limitowanym, serialu antologii lub filmie telewizyjnym. W przyszłym roku ponownie będziemy mieli okazję zobaczyć Winslet w serialu. Wystąpi w miniserialu The Palace w reżyserii Willa Tracy’ego, obok Matthiasa Schoenaertsa i Andrei Riseborough.