„Fantastyczne Zwierzęta” – czy franczyzę „Harry’ego Pottera” można uratować?


12 grudnia 2020

Obserwuj nas na instagramie:

Fantastyczne Zwierzęta, czyli na dwoje babka wróżyła. Fani sagi o młodym czarodzieju wyczekiwali, młodsze pokolenie kusiły czary i estetyka magicznych stworzeń. Chęci może były dobre, ale wyszło – jak zawsze.

Fantastyczne Zwierzęta – seria z problemami

Harry Potter startował z mocno nieuprzywielejowanej pozycji, ale kiedy już przebił się przez pierwsze wydawnicze ściany – zaczął się prawdziwy boom. Książki biły rekordy popularności, prędko podpisano kontrakt na filmy – tu warto wspomnieć, że J.K. Rowling zrzekła się części praw autorskich do swej twórczości na rzecz wytwórni – i rozpoczęto promocję potterowych gadżetów. Ubrania, figurki, zabawki; zapaleńcy urodzeni w latach 90. z pewnością pamiętają uroczyste premiery kolejnych tomów o północy, czy dekoracje kin związane z wypuszczaniem na duże ekrany kolejnych części. Uniwersum co prawda jest dziurawe, jak durszlak, ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie, by doić z niego, ile wlezie. I tak, po Przeklętym Dziecku, które większość fanów ma za rzecz absolutnie niebyłą, dostajemy Fantastyczne Zwierzęta, czyli prequel sagi, którego głównym bohaterem jest Newt Scamander – w potterowskim uniwersum wymieniony jako autor jednego ze szkolnych podręczników.

W tle zaś: zbrojenie się czarodziejów i małe backstory Albusa Dumbledore’a. Zapowiadało się elegancko: ciekawa linia czasowa, odkrycie kart z przeszłości jednego z bardziej tajemniczych bohaterów, fantastyczna oprawa wizualna…Tylko wiecie, to nie jest slow cinema, która ogląda się dla przyjemności patrzenia i czerpania satysfakcji z pięknych kadrów, dopasowania klimatycznego soundtracku do obrazu itd. Nie jest to też żaden akcyjniak, gdzie pożąda się wybuchów, pościgów i akrobacji. To kontynuacja serii sklasyfikowanej jako young adults – a po takich, oczekuje się dobrej historii.

Fantastyczne Zwierzęta

Fantastyczne Zwierzęta – co z nimi jest nie tak?

Tutaj jej niestety nie dostajemy. Obejrzenie teaseru faktycznie rodzi wielkie nadzieje, ale pierwsza część rozwiewa je wszystkie, a marzenia fanów rozbija. W drobny mak. Fabuła Fantastycznych Zwierząt ciągnie się jak produkt seropodobny na tłustej pizzy i prowadzi do niczego, a raczej, do skoncentrowania całej akcji w ostatnim kwadransie filmu. Po drodze są przesłodkie komputerowo zrobione stworzonka i pocieszny Eddie Redmayne – przy czym jeśli kogoś drażnią takie nieporadne charaktery, to i dziesięciu minut w kinie nie zdzierży, zaręczam. Czego chcieli fani Harry’ego Pottera? Magii, która zaczarowała ich dzieciństwo i czarów, które pozwalają im wracać do książek i filmów, pomimo ich absurdów. Co dostali? Lichą namiastkę, bazującą na renomie marki i zaburzenia czasoprzestrzeni, czyli Dumbledore’a wyglądającego młodziej niż według oryginalnych filmów dziesięć lat później. Ktoś, kto jest zwykłym widzem – może się w tym pogubić.

W każdym razie: współpraca David Yates i J.K.Rowling spaliła na panewce. Autorka średnio sobie radzi z budowaniem świata i zachowywaniem ciągu przyczynowo-skutkowego, natomiast Yates, cóż… Nakręcił cztery części sagi i dał się poznać jako reżyser bez wyrazu. Tak jak Chris Columbus stworzył dwa pierwsze filmy w sympatycznym, familijnym klimacie, Alfonso Cuarón zaprezentował bardzo autorski obraz w Więźniu Azkabanu, Mike Newell nieco przekombinował z Czarą Ognia, tak David Yates… jego pracę nazwę bezpieczną i poprawną – chociaż Książę Półkrwi z potencjałem na najlepszy film – bo i bazowy materiał był chyba najbardziej interesującym – okazał się gniotem. Dnem. Nudnym, rozciągniętym, z dziwnymi scenami, których nie było w książce, za to z brakującymi przełomowymi momentami historii. No cóż, Warner Bros pomimo coraz mroczniejszej atmosfery, postawiło na nowy target. Dzieci. I nieczytających potteromaniaków.

Fantastyczne Zwierzęta
Fantastyczne Zwierzęta: Zbrodnie Grindelwalda reż. David Yates

Fantastyczne Zwierzęta – zmieńmy aktorów, może nikt nie zauważy

Skoro przebrnęliśmy już przez rzeczy kłujące technicznie, przejdźmy do problemów oraz kontrowersji społecznych, krążących wokół tej sagi. Bo trochę ich jest: począwszy od transfobicznych wypowiedzi samej Rowling, co komentowali nawet odtwórcy głównych ról w filmach, poprzez Ezrę Millera, na Johnnym Deppie skończywszy. Ale może po kolei, a właściwie, to od końca.

O Johnnym Deppie słyszeli już chyba wszyscy, bo sprawa między nim, a Amber Heard ciągnie się już od jakiegoś czasu. Najpierw były oskarżenia w stosunku do niego o przemoc domową – i faktycznie Hollywood jakby się od niego odwróciło, stracił też sporo w oczach fanów. Później nastąpił niespodziewany zwrot akcji, nowe dowody i stanowiska: uwaga, to on był ofiarą. Głos zabrały również poprzednie partnerki Deppa, Winona Ryder oraz jego była żona, Vanessa Paradis – którą mężczyzna zresztą porzucił dla Heard – broniąc go. Po ciągnącym się procesie można wywnioskować, że wina leży gdzieś pośrodku, w każdym razie Warner Bros podziękowało mu za współpracę. Jego miejsce w roli Gellerta Grindelwalda zajmie Mads Mikkelsen, znany z produkcji takich jak Polowanie, Doktor Strange, czy Hannibal.

Casting jest jak najbardziej satysfakcjonujący, aczkolwiek za serią ciągnie się taki smród, że nie wierzę, by on jeden miał uratować ten tonący statek. I właściwie jestem zaskoczona, że zdecydował się na niego wsiąść.

Fantastyczne Zwierzęta - Mads Mikkelsen
źródło: AXN

Fantastyczne Zwierzęta – przemoc zamiatana pod dywan

Jedna aferka, nawet skrojona na taką skalę i dotyczącą problemu przecież poważnego, nie mogłaby jednak spisać całego filmu, ba, całej serii (bo części ma być pięć) na straty. Tylko, że kiedy na wierzch wychodzą inne brudy, coraz trudniej pozostać nastawionym względnie neutralnie. Depp odszedł z obsady i załatwiono to naprawdę elegancko – to znaczy, bez dram, awantur i procesów. Wygląda na to, że dostało mu się za wszystkich, a w Fantastycznych Zwierzętach przypadła mu fucha chłopca do bicia. Bo Ezra Miller, w produkcji Warner Bros wcielający się w postać Credence’a Barebone’a też ma swoje za uszami, przy czym jego żadne konsekwencje nie spotkały.

Fantastyczne Zwierzęta
Fantastyczne Zwierzęta: Zbrodnie Grindelwalda reż. David Yates

Więcej: właściwie mało kto o tym słyszał, a po sieci już od dłuższego czasu lata sobie nagranie, w którym aktor dusi fankę. Literalnie: dusi. Szybki zarys sytuacji: bar na Islandii, Miller i grono fanów. W pewnym momencie aktorowi puściły nerwy i rzucił się na dziewczynę, która przygotowywała się do tej pięściarskiej walki, myśląc, że to żarty. Na nagraniach widać, że się uśmiecha. Jak donosi Variety, kończy się to wyrzuceniem agresywnego Millera z lokalu – niezależnie, czy ludzie byli natarczywi, a on pod wpływem alkoholu, nie miał żadnego prawa, by tknąć tą dziewczynę. On posadę zatrzymał, Deppa wylali. Więc to tak – czysta pokazówka?

Fantastyczne Zwierzęta – odgórne problemy

Fani na poważnie zaczęli odwracać się od Rowling już wcześniej – przede wszystkim z powodu jej transfobicznych wpisów na Twitterze. Na cenzurowanym znalazła się też za próbę “naprawiania” fabuły zakulisowo, poprzez Pottermore, umieszczając tam choćby informację o orientacji seksualnej Albusa Dumbledore’a. Ale powolutku.

Fani Harry’ego Pottera dorastali z tą książką. Znaleźli tam wzór przyjaźni, utożsamiali się z bohaterami, przeżywali to wszystko razem z nimi. Dlatego – tak mi się wydaje – osoby, które nie doszukały się swoich przedstawicieli w sadze (osób innego koloru skóry, rasy, orientacji itd.) mogą być obecnie nieco rozczarowane. Że TA książka, stanowiąca o ich myśleniu, TA najważniejsza, TA, na której budowali swój system wartości, po latach okazuje się kompletnie nieprzystająca do obecnych realiów. Po latach inaczej się to czyta, a nauczyciel, który znęcał się nad swoimi uczniami, do tego stopnia, że był boginem trzynastoletniego chłopca, nawet po poświęceniu swojego życia – jednej dobrej rzeczy, jaką zrobił – nie będzie męczennikiem, co umarł za miłość, tylko wredną, zgorzkniałą i po prostu złą osobą.

Fantastyczne Zwierzęta – ktoś tu nie uczy się na błędach

Dalej, na całą sagę mamy bodajże trzy osoby czarnoskóre (Kingsleya Shacklebolta, Deana Thomasa i Angeliną Johnson), jedną Azjatkę o niemożliwie stereotypowych personaliach i praktycznie żadnej cesze indywidualnej (Cho Chang), dwie czarownice hinduskiego pochodzenia (Parvati i Padmę Patil). I właściwie nikt, by się pewnie do tego nie przyczepił: Rowling zaczynała pisać Pottera w latach 90. kiedy europejski krąg kulturowy był bardziej hermetyczny, niż teraz. Tylko że przy okazji wystawiania sztuki Przeklęte Dziecko i castingu na Hermionę, graną przez czarnoskórą aktorkę Nomę Dumezweni, pisarka stwierdziła, że musi poprawić sobie pijar. Ponoć nigdy nie powiedziała, że Hermiona była biała. No faktycznie – pojawiały się za to jakieś wzmianki o bladości, czy zaróżowionych policzkach. Co do wyboru aktorki, ja sama nie mam zastrzeżeń. Co do wypowiedzi Rowling już owszem, ponieważ brzmią, jak usprawiedliwienie i usilne kreowanie się na wolnościową i postępową.

Tak jeszcze mimochodem szepnę, że to właśnie ona nalegała, by obsada oryginalnego Harry’ego Pottera była brytyjska. Właśnie na tym poziomie doszło do spięć między nią a Stevenem Spielbergiem, który miał odpowiadać za reżyserię pierwszej części – autorka nie chciała zaakceptować Haleya Joela Osmenta jako odtwórcy głównej roli – bo był Amerykaninem. Oceniając to wszysko z boku – wygląda to słabo. Ot, podlizywanie się mniejszościom, które wcześniej Rowling po prostu pominęła. A było zostawić to w spokoju i po prostu nie ruszać.

Cursed Child, obsada
 credits: Matthew Murphy

Fantastyczne Zwierzęta – Rowling jest odwołana

Kultura cancellowania to zjawisko powszechne w twitterowym półświatku. Dotknęło też bezpośrednio J.K.Rowling, tuż po jej transfobicznych wypowiedziach publikowanych na portalu społecznościowym. Jak to działa? Łatwiej pogodzić się z tym, że nie ma cię w świecie, który pokochałeś, ba, w którym przez jakiś czas żyłeś, bo jesteś – niebinarny, kolorowy, transpłciowy, czy nieheteronormatywny, zwłaszcza, że książka była pisana te kilkanaście lat temu, niż przyjąć realny policzek od osoby, która ten świat stworzyła. Czy czasy faktycznie są usprawiedliwieniem? W moim mniemaniu: poniekąd tak. Przykładowo: serial Przyjaciele zmaga się z dokładnie tym samym problemem. Że źle się starzeje. Ale co do twórczości takiego Tolkiena nikt zastrzeżeń nie przedstawia, mimo że tam również nie znajdzie się krasnoluda o ciemniejszej karnacji czy transpłciowego elfa.

Dlaczego? Ano może dlatego, że z Przyjaciółmi, tak jak z Harrym Potterem, ludzie dorastali. Wśród nich, także ci inni niż biali i inni niż cispłciowi. A z racji tego, że tą sagę naprawdę sobie ukochaliśmy – chcielibyśmy, żeby faktycznie taka była. Tak dobra, jak ją zapamiętaliśmy z tego dzieciństwa. Fantastyczne Zwierzęta miały szansę naprawić to wspomnienie, uwspółcześnić jej, uczynić starym fanom jeszcze bliższe. Rzeczywistość jednak była bezlitosna i zweryfikowała te marzenia. To się nie udało, a seria moim zdaniem jest spalona. Za szereg złych decyzji powziętych u góry, za postawę Rowling. A w ogóle, Harry’ego Pottera tak naprawdę napisał Daniel Radcliffe.

Trzecia część Fantastycznych Zwierząt ma trafić do kin 15 lipca 2022 roku. Zamierzacie się wybrać?

zdjęcie główne: Fantastyczne Zwierzęta Zbrodnie Grindelwalda reż. David Yates

Fantastyczne Zwierzęta, czyli na dwoje babka wróżyła. Fani sagi o młodym czarodzieju wyczekiwali, młodsze pokolenie kusiły czary i estetyka magicznych stworzeń. Chęci może były dobre, ale wyszło – jak zawsze. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →