Elderbrook: “Jako rodzic widzę świat zupełnie inaczej” [wywiad]
Obserwuj nas na instagramie:
Po prawie dwóch latach zamknięcia w domu Elderbrook wraca na scenę. Nie tylko po to, by zagrać na niej kilka piosenek. Wrócił na nią, by pokazać światu swoją zmianę, która była inspirująca i drastyczna jednocześnie.
Widmo pandemii pozostawione za plecami
Debiutancki album Elderbrooka pojawił się w czasach, w których ludzkość zatrzymała się na naprawdę długą chwilę. Jego bardzo wymowna nazwa – Why Do We Shake in the Cold – trafiała w nasze wnętrza i cięła nas za pomocą brzmień bardzo głęboko.
W końcu wracamy jednak do życia. Robi to też Elderbrook, który koncertuje obecnie po całej Europie. Co zmieniło się w jego życiu przez ostatnie dwa lata? Do czego dąży? Czy tak szybki sukces w tak krótkim czasie nie przytłoczył jego muzycznych poczynań? Przeczytajcie sami!
Elderbrook – wywiad
Kuba Lipnicki, Rytmy.pl: Myślę, że wywiad mogę zacząć od złożenia Ci ogromnych gratulacji. Niesamowity debiutancki album, czarująca EP-ka, a do tego trasa koncertowa, która mówiąc bardzo delikatnie – rozsadza nam europejskie parkiety. Jak się czujesz, przeżywając tak owocny powrót?
Elderbrook: To naprawdę niesamowite uczucie. Powiem Ci szczerze, że gdzieś w odmętach mojej głowy założyłem sobie, że to, co dzieje się w moim życiu teraz, miało wydarzyć się 2 lata temu. Więc jestem trochę opóźniony w swoim muzycznym rozwoju, haha. A tak totalnie serio, nie dociera to do mnie, że w końcu widzę tych wszystkich ludzi. Mogę przekazać im kawałek swojej naprawdę ciężkiej pracy. Czuje się niesamowicie. Mogę wręcz użyć stwierdzenia, że w końcu wracam do gry.
Elderbrook – Numb, posłuchaj!
Jest to również pierwsza trasa koncertowa, na której grasz jako szczęśliwy ojciec. Co się zmieniło w Twoim życiu po pojawieniu się dziecka?
Elderbrook: Zmieniło się naprawdę wiele. Jako rodzic widzę świat zupełnie inaczej. Pamiętam, jak na pierwszy tydzień trasy zabrałem ze sobą córkę i żonę. Byłem wniebowzięty, że mogę dzielić moje uczucia nie z jedną, a z dwoma osobami, które są mi bardzo bliskie. Oczywiście to uczucie znalazło też przełożenie na moją muzykę. Staram się skupić w niej na otaczającym mnie świecie, który nie jest już dla mnie taki sam. Chcę znaleźć w niej dodatkowe znaczenie, jakiś głębszy sens i ukryte z tyłu głowy emocje, które mieszają się w niej raz za razem. Czasami czuję, że są one na swojej własnej imprezie, która nigdy nie zbliża się ku końcowi.
Temat naszego otoczenia przełożył się również na zbudowanie Twojego pierwszego albumu, który skupiony jest wokół idei więzi międzyludzkich i potrzeby bliskości. Czy to pole po przejściu pandemii ma dla Ciebie jakieś szersze spektrum?
Elderbrook: Pandemia była dla mnie naprawdę dziwnym okresem. Na początku cieszyłem się, że będę mógł spędzić więcej czasu z rodziną i z samym sobą. Miałem wiele rzeczy do poukładania w swojej głosie. Po kilku tygodniach zdałem sobie jednak sprawę, że staje się to dla mnie naprawdę przygnębiające. W pewnym momencie czułem, że jestem na jakiejś takiej emocjonalnej granicy, z której mogę bardzo łatwo spaść. Dlatego cieszę się na powrót do tras koncertowych, ponieważ one odsuwają mnie jak najdalej od tego dziwnego wewnętrznego urwiska.
Elderbrook – Inner Light with Bob Moses, posłuchaj!
Czy teraz już wiesz, dlaczego trzęsiemy się z zimna?
Elderbrook: Naprawdę myślałem, że będę znał odpowiedź na to pytanie przed złożeniem mojego debiutanckiego albumu. W momencie powstawania Why Do We Shake in the Cold? na świecie nie było jeszcze pandemii. Kiedy zbliżałem się do jego końca, nagle pojawiło się jej widmo. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że nasze przyziemne sprawy są tak naprawdę nic nieznaczącymi błahostkami. Powoli jednak wracamy do normalności i teraz widzę w oczach ludzi odpowiedź na to pytanie – przestaniemy się trząść z zimna, kiedy będziemy starali się być po prostu bliżej siebie.
W muzyce elektronicznej zapanował ostatnio trend łączenia jej wyłącznie z klubowymi brzmieniami. Twoja muzyka przywróciła mi jednak wiarę w to, że nie idzie to jednak w tym kierunku. Potrafisz łączyć ją bowiem ze świetnym vibe’em, niesamowitymi teledyskami, a także naprawdę dobrymi tekstami. Czy sam proces jej tworzenia jest dla Ciebie czymś ciężkim?
Elderbrook: Samo to dążenie do wszechstronności w mojej muzyce jest czymś, co staram się robić, odkąd zostałem wokalistą. Muzyka elektroniczna jest fajna i przyjemna, to prawda, ale gdzieś wewnętrznie liczyłem na to, że może znajdę w niej jakieś głębsze znaczenie, jakąś ważną dla mnie rzecz. Oczywiście nie zawsze mi się to udaje, ale dążę do tego, by każda piosenka miała jakiś głębszy przekaz.
Elderbrook & Rudimental – Something About You, posłuchaj!
Masz do tego idealną platformę. Muzyka elektroniczna daje bowiem nieskończone możliwości wyrażania swoich uczuć. Podoba Ci się to poczucie braku granic? Czy jednak wpędza Cię to w takie poczucie dążenia do momentami niepotrzebnej perfekcji?
Elderbrook: Oj tak. Jestem strasznym perfekcjonistą. Chociaż nie, byłem nim. Teraz jestem tylko perfekcjonistą. Kiedyś małe uszczerbki na moich kawałkach nie dawały mi spokoju. Myślałem o nich na okrągło i dążyłem do ich poprawienia na dosłownie każdej płaszczyźnie. Teraz jest trochę inaczej. Oczywiście dalej dbam o swoje kawałki, ale nie przejmuję się aż tak ich “niedociągnięciami”. One też brzmią przecież ciekawie.
Osiągnąłeś naprawdę wiele w tak krótkim czasie. W jaki sposób starasz się doskonalić jako artysta? Co czeka nas jako Twoich fanów w przyszłości?
Elderbrook: Właściwie trudno jest myśleć tylko o jednym temacie do opisania. Na pewno będę pisał więcej o mojej córce i chcę, żeby to było czasem bardziej na serio, ale chciałbym też dać ludziom trochę przestrzeni, bo wciąż potrzebujemy przecież zabawy. Obecnie jestem zajęty koncertowaniem, ale w ciągu najbliższych miesięcy na pewno skleję w końcu swój kolejny album. Teraz jest to naprawdę trudne, bo codziennie jestem w innym miejscu, a nie opanowałem jeszcze umiejętności pisania i spania jednocześnie. Ale tak, nie zostawię Was z niczym – nowości są tuż za rogiem!
Po prawie dwóch latach zamknięcia w domu Elderbrook wraca na scenę. Nie tylko po to, by zagrać na niej kilka piosenek. Wrócił na nią, by pokazać światu swoją zmianę, która była inspirująca i drastyczna jednocześnie. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście […]
Obserwuj nas na instagramie: