Dariusz Zdański (Perpétuer), Patryk Czachowski (Cimage.studio), Michał Grobelny

Anatom x SLVR „Pandemonium”: „Nawracając” karierę na właściwe tory [recenzja]


03 grudnia 2021

Obserwuj nas na instagramie:

Znany przede wszystkim z udziału Młodych Wilkach Anatom powraca z bardzo dojrzałym i dopracowanym albumem. Sprawdź recenzję Pandemonium.

Anatom – wyróżniający się wilk w cieniu kolegów

Powiedzieć, że kariera Anatoma nie potoczyła się tak, jak można było się spodziewać, to tyle, co nie powiedzieć nic. Ale raper już od pierwszego zaprezentowania się szerszej publiczności podczas udziału w Młodych Wilkach 5 pokazywał, że w jego przypadku nie można brać niczego za pewnik. Poszło to tak: od śmiechów z twórcy nawijającego o swojej wierze do jednego z najczęściej propsowanych artystów edycji, w której brały udział również takie postacie jak Bedoes, Smolasty, ReTo czy PlanBe. A jednak rozwój popularności (choć można było się spodziewać, że nie wybuchnie on tak głośno i mocno jak wyżej wymienionych) nie poszedł po myśli zarówno jego, jak i fanów. Przygoda z wytwórnią Bozon Records, która wydawała się dla niego idealną, również zakończyła się dość szybko. I tak będąc nieco na uboczu sceny, wydaje on sumptem Pierwszego Miliona album Pandemonium, który, choć nie bez wad, przypomina o wszystkim, co najlepszego Anatom pokazał podczas wspomnianych wcześniej Młodych Wilków.

Stylistyczna spójność

Przede wszystkim mamy tu nienaganne umiejętności i określony styl. Anatom z lekkością płynie po bitach SLVR-a, bawiąc się flow, podśpiewując, umiejętnie korzystając z autotune’a i jasno pokazując, że choć treść jest dla niego bardzo ważnym, może wręcz kluczowym elementem, nie wpada w pułapkę wielu tzw. tekściarzy. Nie traktuje rapu jako przekaźnika myśli, a cel sam w sobie. Te wysokie umiejętności muzyczne widać także po refrenach w singlowych Chcemy żyć i Byliśmy, a także w Dokąd idziesz, będącym jednych z lepszych numerów tego roku. Pandemonium to bardzo spójny materiał, w którym da się wyczuć i charakterystyczny sznyt gospodarza, i rękę nieznanego do tej pory szerzej producenta, który, mimo że bez większych highlightów, wypadł naprawdę bardzo solidnie. Stwierdzenie bardzo solidnie to zresztą trafne podsumowanie strony technicznej albumu. Dawny Wilk nie zaskoczył i nie zafundował efektu wow, ale utrzymał wysoki spójny poziom.

Anatom x SLVR – Chcemy żyć feat. Kara

Na granicy moralizowania

Dużo mocniej polaryzuje warstwa liryczna. Anatom po raz kolejny w sposób jasny i konkretny przekazuje swoje przemyślenia. Już teraz dojrzałego człowieka stającego przed nowym wyzwaniem, jakim jest ojcostwo. Mocny nacisk na wyznawane wartości sprawia jednak, że raper dość często balansuje na granicy między treściwym rapem podejmującym temat kluczowych w życiu wartości a banałem i moralizatorką. I tak jak umiejętnie buduje nostalgiczny klimat, wspominając swoje młodzieńcze lata w Byliśmy, tak w Lekach czy Monecie bardzo odtwórczo traktuje obrazy współczesnych patologii obecnych często w życiu dzisiejszych nastolatków i młodych dorosłych. Tłumaczenie z czego znana jest Marta Linkiewicz oraz mówienie, że życie idoli nie jest wcale takie kolorowe, jak się wydaje, trąci wręcz wymyślaniem koła na nowo.

A jednak wszystkie te niedociągnięcia ratuje najważniejsza rzecz, którą Anatom ma do zaoferowania słuchaczom: szczerość. Nawet gdy uderza w kaznodziejskie tony, nie sili się na mentorstwo. Raper najzwyczajniej czuje to, o czym nawija. Słuchając Bólu, momentami znów uderzającego po uszach banałami, można się o tym przekonać. Czuć, że autor naprawdę przeżywa wszystko to, o czym napisał. I dzięki tej autentyczności ciężko nie zrozumieć sposobu jego myślenia i nie zgodzić się z wieloma jego spostrzeżeniami. Nie jest jednak tak, że Pandemonium to tylko teksty, których odbiór zależy od tego gdzie każdy z nas ma wyznaczony próg tolerancji na liryczną moralizację.

Anatom x SLVR – Byliśmy feat. Zeamsone

Wybijając się lirycznie

Dokąd idziesz, tak jak wspomniałem, to jeden z najlepszych utworów roku. Świetny, wwiercający się w mózg refren łączy się tu z tekstem na z pozoru prostym patencie. Mowa o serii pytań zadanych bezpośrednio odbiorcy. Jednak ich dobór w pierwszej zwrotce wywołał u mnie uczucia, których w tym roku dostarczyły mi nieliczne utwory rapowe. Naprawdę miałem ciarki. Veritas z kolei jest niezwykle ważnym głosem na mapie katolickiego rapu w Polsce, wielu kojarzącym się z bezkrytycznym kościelnym podejściem Taua. Z tego powodu ten odłam hip-hopu jest traktowany mocno po macoszemu. Anatom uderzył w to, co boli go jako katolika, a co obrzydza i odrzuca od kościoła wiele osób niewierzących, robiąc to w sposób niezwykle dosadny i umiejętny. Nie gryzie się w język i wskazuje konkretne postacie, które wini za aktualny stan rzeczy. A to niestety w morzu linijek opartych na ogólnikach zdarza się coraz rzadziej.

Anatom x SLVR – Veritas

Anatom, czyli po pierwsze szczerość

Pandemonium jest więc płytą wyrazistą, stojącą na naprawdę dobrym poziomie zarówno produkcyjnym, jak i pod względem technicznych umiejętności Anatoma. Jednocześnie jest też albumem, obok którego warstwy lirycznej ciężko przejść obojętnie. Który trafi do osób lubiących moralizujące treści, ale nie będzie odrzucać osób nieprzepadających za tego typu tekstami. Za sprawą naprawdę mocnych momentów w postaci Veritas i Dokąd idziesz gospodarz stawia duży krok w stronę grona raperów, którzy potrafią jeszcze wnieść swoimi tekstami na tę scenę coś ciekawego. A już samo to sprawia, że mamy do czynienia z wydawnictwem zdecydowanie wartym poświęcenia mu swojego czasu.  

Znany przede wszystkim z udziału Młodych Wilkach Anatom powraca z bardzo dojrzałym i dopracowanym albumem. Sprawdź recenzję Pandemonium. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia Lins Anatom – wyróżniający się wilk w […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →