Hogwarts Legacy, fot. materiały promocyjne

Serial inspirowany „Hogwarts Legacy” to największy błąd, jaki Warner Bros. może popełnić


24 lutego 2023

Obserwuj nas na instagramie:

Warner Bros. Discovery nie próżnuje. Po niekwestionowanym sukcesie Hogwarts Legacy pojawiły się plotki o serialowej adaptacji hitu Portkey Games. Na razie niepotwierdzone, ale jeśli taka produkcja HBO rzeczywiście powstanie, będzie to jedna z gorszych decyzji dotycząca franczyzy Harry’ego Pottera.

Hogwarts Legacy podzieli los The Last of Us?

Na początku lutego zadebiutowało Dziedzictwo Hogwartu. Gra, na którą pokolenie wychowane w towarzystwie Chłopca, Który Przeżył, czekało latami. Wokół produkcji Avalanche Software już przed premierą pojawiło się wiele kontrowersji. A jak przewidział przed laty raper Deys, jeśli coś się miało opłacić, to właśnie kontrowersje. Po niecałym tygodniu od premiery David Haddad, prezes Warner Bros. Games, chwalił się niedawno, że gracze nabili już sto pięćdziesiąt dwa miliony godzin, wyhodowali o dwadzieści milionów więcej roślin i pokonali ponad pół miliarda czarnoksiężników. Po kolejnym tygodniu liczby te wyraźnie wzrosły, odnotowując m.in. miliard dwieście pięćdziesiąt milionów pobitych przeciwników.

Zobacz: Populacja czarodziejów zwiększa się. Czy warto było czekać na Dziedzictwo Hogwartu?

Czy tak duże zainteresowanie Hogwarts Legacy zadziwia? Absolutnie nie. Weźmy pod uwagę, jak satysfakcjonującym tytułem jest wspomniana gra, mimo kilku performance’owych niedociągnięć. Dziwi jednak pogłoska, która trafiła do sieci w połowie tego tygodnia. Według redakcji GiantFreakingRobot Dziedzictwo Hogwartu doczeka się serialowej adaptacji, która miałaby zadebiutować w HBO Max. To oczywiście na razie niepotwierdzona plotka, ale gdyby się sprawdziła, byłaby to kolejna głośna growa adaptacja, tuż za hitem ostatnich tygodni – The Last of Us. Tylko czy przeniesienie historii znanej z gry w przypadku Hogwarts Legacy w ogóle ma sens?

Dziedzictwo Hogwartu – oficjalny zwiastun:

Jesteś czarodziejem… no właśnie, kto?

Głównym kłopotem fabularnym takiego serialu byłby brak wyrazistego bohatera. W przeciwieństwie do wspomnianego już The Last of Us, nie sterujemy Joelem, Ellie czy inną Abbie, tylko wykreowaną przez gracza postacią. Której czyny nie mają żadnego wpływu na jej postrzeganie przez NPC. A sama historia kompletnie nie angażuje emocjonalnie w takim stopniu, jak gra studia Naughty Dog.

To oczywiste, że serial i tak by się dobrze sprzedał. Niezależnie od wszystkiego, to nadal uniwersum Harry’ego Pottera. Jeśli miałbym wskazać przykład naprawdę oddanego fanbase’u, Potterheadzi byliby pierwsi na liście. Nawet tak nieudana pod wieloma względami seria jak Fantastyczne Zwierzęta, poradziła sobie bardzo dobrze finansowo. Ostatnia z dotychczasowych odsłon, Tajemnice Dumbledore’a, zamknęła box office z wynikiem ponad czterystu milionów dolarów z dwukrotnie niższym budżetem. Warner Bros. wie, jak wydoić krowę do cna, dając jej poczucie, że jest jeszcze w pełni sił.

 Fantastyczne Zwierzęta: Tajemnice Dumbledore’a – oficjalny zwiastun:

Coś wydarzy się na pewno

Pogłoski o serialu, którego miejsce akcji osadzono by w świecie J.K. Rowling, pojawiają się od lat. Jeszcze w zeszłym roku Channing Dungey, szefowa Warner Bros. TV zapowiadała, że taka produkcja może wkrótce powstać. 

Widzę duże zainteresowanie i pasję do tego świata. (…) Publiczność jest gotowa, musimy więc zdecydować, co z tym zrobimy

– zapewniała.

Decyzja o kolejnym „magicznym” dziele zdaje się oczywista. Biorąc pod uwagę sukces niezwykle nostalgicznego Powrotu do Hogwartu ze stycznia zeszłego roku czy teleturnieju Turniej Domów Hogwartu, porzucenie franczyzy w tym momencie byłoby co najmniej nieuzasadnione. Jednak niedawna plotka i poziom Fantastycznych Zwierząt zmusza mnie do przypuszczeń, że Warner Bros. Discovery po prostu nie ma pomysłu, jak poszerzyć czarodziejski świat.  

Wszyscy dobrze wiemy, że remake filmowej adaptacji książek byłby kreatywnym samobójstwem. Chciałbym łudzić się, że przez przynajmniej kolejną dekadę Harry Potter z Danielem Radcliffem w roli głównej nie padnie ofiarą retromanii. Taki obrót spraw dobiłby zarówno mnie, jak i tysiące innych fanów czarodzieja, którego znamy z ekranu. Taki projekt zapewne spotkałby się z istnym krytycznym tsunami ze strony wspomnianych. To jednak nie oznacza, że jedyną możliwością dla scenarzystów jest posłużenie się gotowym produktem.

Niezbadane są mury zamku Hogwart

Powiedzieć, że J.K. Rowling w swoich książkach zostawiła otwartą furtkę do rozwinięcia wielu historii, to jak nie powiedzieć nic. W książkach z głównej serii pojawia się co najmniej kilka wątków, które aż proszą się o przeniesienie na mały ekran. 

Jednym z nich, chyba najbardziej pożądanym przez twórców wszelkiej maści fan fiction, jest historia Huncwotów. Perypetie Jamesa, Syriusza, Remusa i Petera mogą być doskonałym podłożem do stworzenia pełnowymiarowej teen dramy. Severus podkochujący się w Lily, coraz silniejsza relacja dziewczyny z Potterem, wilczy sekret Remusa i charyzmatyczna, wiecznie szukająca zwady czarna owca rodu Blacków. Odpowiednia grupa scenarzystów na pewno wycisnęłaby z tego naprawdę godny uwagi serial nie tylko dla nastolatków. Jednocześnie byłaby to całkiem poważna konkurencja dla Disneya, który pracuje obecnie nad adaptacją Percy’ego Jacksona i Bogów Olimpijskich.

kadr z filmu „Harry Potter i Więzień Azkabanu”

Sensowniejszym od adaptacji Hogwarts Legacy zdaje się nawet wzięcie na warsztat Przeklętego Dziecka, które przecież szczególną sympatią nie może się pochwalić. Aktorzy znani z filmów o Harrym Potterze mogliby ponownie wcielić się w swoje postaci, co z pewnością zadowoliłoby fanów. Mam jednak wrażenie, że zamiast wybiegać w przyszłość, lepiej byłoby trzymać się przeszłości. Młodość Albusa Dumbledore’a, jeszcze przed przyjęciem posady w Szkole Magii i Czarodziejstwa, którą opisała Rowling w Insygniach Śmierci, tętni od fascynujących wątków. 

Równie interesującym może okazać się samo origin story brytyjskiej szkoły dla czarodziejów i czarownic. Narastający konflikt ideologiczny między założycielami to jedno, lecz wznoszenie twierdzy, motywacje czwórki najpotężniejszych magów tamtych czasów lub zestawienie ich nadziei z tym, co wiemy z książkowego pierwowzoru, daje duże pole do popisu. Wszystkie te scenariusze wymagają jednak świeżego podejścia i dużej dozy kreatywności. Tych składników może zabraknąć, jeśli u steru nadal będzie zasiadał David Yates, odpowiedzialny nie tylko za kilka filmowych części Harry’ego Pottera, ale również za trylogię Fantastycznych Zwierząt. 60-latek zdaje się wyczerpał formułę, a jego historie paradoksalnie pozbawione są magii. 

Różdżki w pogotowiu, pozostaje czekać

Czy powinniśmy obawiać się nowej okołopotterowej serii? Jeśli budżet będzie odpowiedni, a CGI zbliżone do tego z pierwotnej serii a nie spin-offu, bynajmniej. HBO, w przeciwieństwie do Netfliksa, niejednokrotnie udowodniło, że podchodzą do adaptacji z należytym szacunkiem względem materiału źródłowego. Oby tylko Warner Bros. Discovery zdało sobie sprawę, że sięganie po półśrodek, jakim jest fabuła Dziedzictwa Hogwartu, jest niczym innym, jak deptanie po własnej szacie. A to prędzej czy później doprowadzi do potknięcia.

Warner Bros. Discovery nie próżnuje. Po niekwestionowanym sukcesie Hogwarts Legacy pojawiły się plotki o serialowej adaptacji hitu Portkey Games. Na razie niepotwierdzone, ale jeśli taka produkcja HBO rzeczywiście powstanie, będzie to jedna z gorszych decyzji dotycząca franczyzy Harry’ego Pottera. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →