Obejrzałam „Titanica” w 3D i 4K. Czy warto pójść do kina 25 lat po premierze?
Obserwuj nas na instagramie:
Obsypany nagrodami film Jamesa Camerona ponownie trafił do kin – tym razem w zremasterowanej wersji. Czy warto zobaczyć Titanica w 3D i 4K? Tak, choć filmowi nie brakuje wad.
25. rocznica Titanica
„Minęły osiemdziesiąt cztery lata, a ja nadal pamiętam zapach świeżej farby. Zastawa była nowiutka, a pościel nigdy nieużywana. Nazywany był statkiem marzeń i taki był, naprawdę taki był” – mówi na początku oscarowego filmu Jamesa Camerona ponad stuletnia Rose, rozpoczynając emocjonującą opowieść o wstrząsającej tragedii zatonięcia „Titanica” oraz wielkiej miłości, która zmieniła jej życie.
Minęło dwadzieścia pięć lat, a ja nadal uważam, że Titanic jest jednym z najbardziej poruszających melodramatów w historii kinematografii. Mogłam przekonać się o tym, dzięki imponującej jubileuszowej edycji – zremasterowanej do rozdzielczości 4K i zaadoptowanej do technologii 3D – pokazywanej w kinach od 10 lutego. Kultowy film z 1997 roku, który ma na koncie 11 Oscarów i chociaż raz widział go niemal każdy, zasługuje na miano ponadczasowego. Warto jeszcze raz wejść na pokład statku i utonąć w oceanie miłości, nawet jeżeli trójwymiar będzie chciał pociągnąć to unikalne doświadczenie na dno.
Ponadczasowy romans i opowieść o niesprawiedliwości
Trudno ostrzegać przy tej historii przed spoilerami – Titanic to opowieść o tętniącej miłości Rose (Kate Winslet, za tę rolę nagrodzona Oscarem) i Jacka (Leonardo DiCaprio), wplecionej w katastrofę statku pasażerskiego „Titanic”, która wydarzyła się naprawdę – w nocy z 14 na 15 kwietnia 1912 roku. Pomimo swojej wiekowości, historia osadzona w realiach początku XX wieku, wymyślona i ubarwiona przez Camerona, z perspektywy czasu dojrzewa i idealnie osadza się w społecznych narracjach. Mezalians, narysowany w fabule różnicami w klasach pasażerskich, buduje namiętność pary, ale też pozwala dostrzec pogłębiony charakter bohaterki, dla której niezależność i realizacja własnych pragnień są ważniejsze od fortuny czy statusu. Film pozwala poznać nam złożoność społecznych doświadczeń kobiet tamtego czasu.
Wszyscy widzieli w nim statek marzeń. Dla mnie był statkiem niewolników, którym wracałam do Ameryki zakuta w łańcuchy. Potulnie grałam pannę z dobrego domu, w duszy krzyczałam jednak z rozpaczy.
– opowiada filmowa Rose.
Titanic uwrażliwia również na perspektywę najbiedniejszych ofiar „Titanica” – przede wszystkim trzecią klasę, dla której w dużej mierze zabrakło ratowniczych szalup, czy robotników pracujących na okręcie. I o różnicach klasowych Titanic mówi lepiej niż niejeden współczesny film, który sili się na krytykę bogatych. Choć patrząc z przymrużeniem oka na to, jak sprawnie zrobiło to W trójkącie – absurdalna satyra Rubena Östlunda wokół zatonięcia luksusowego jachtu – może kluczem do świetnej historii o rozwarstwieniu społecznym jest katastrofa. Titanic zostawił mnie również z pytaniem, czy w dzisiejszej równościowej rzeczywistości mężczyźni ustąpiliby kobietom i dzieciom w miejscach na szalupach, a może wygrałaby zawartość portfela? Podczas seansu ten elegancki, staroświecki zwyczaj mężczyzn może i poruszał, ale dziś prawdopodobnie spotkałby się ze społecznym oburzeniem.
3D zrozumiałym posunięciem, choć z wadami
Te wszystkie rzeczy pewnie jednak wiecie po seansach Titanica na domowej kanapie w dni świąteczne, ale może nie mieliście okazji widzieć jeszcze kultowej produkcji w trójwymiarze. Producenci po raz kolejny postanowili zmasterować wielki film i pokazać go na ekranach kin. Technologia 3D i rozdzielczość 4K podkreślają niesamowite szczegóły konstrukcji statku i faktycznie pozwalają nam lepiej oddać się „zmysłowym” doświadczeniom katastrofy. Bo odłóżmy na bok analizy społeczne – w Titanicu pierwsze skrzypce gra ogrom tragedii i przytłaczająca siła natury, z którą nie jest w stanie wygrać człowiek.
Seans ma jednak wady. Choć w niektórych scenach – takich jak pierwsze przedstawienie wielkiego statku czy zalewanie pokładów wodą – technologia robi wrażenie, w wielu momentach 3D tylko męczy oczy, szczególnie podczas scen rozmów bohaterów. Muszę również przyznać, że oglądanie w trójwymiarze spadających ze statku ciał, odczuwałam jako kiczowate, a nawet niesmaczne. Warto jednak zaznaczyć – nie jestem fanką tej technologii, więc z pewnością jest to opinia dla osób, które wolą filmy w 2D. Nie pozwoliło to i tak na zniszczenie niesamowicie emocjonującego seansu – Titanic naprawdę warto zobaczyć na dużym ekranie.
Obsypany nagrodami film Jamesa Camerona ponownie trafił do kin – tym razem w zremasterowanej wersji. Czy warto zobaczyć Titanica w 3D i 4K? Tak, choć filmowi nie brakuje wad. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, […]
Obserwuj nas na instagramie: