fot. materiały prasowe

Krypta Absurdu: „Nie ma tematów tabu, spodziewaj się wszystkiego” [rozmowa]

Brak zdjęcia autora wpisu

13 grudnia 2022

Obserwuj nas na instagramie:

Te filmy nigdy nie trafią do powszechnej dystrybucji. Krypta Absurdu przekracza granice konwencji, pokazując uczestnikom i uczestniczkom seansów, że istnieje drugie dno kinematografii. Rozmawiamy z Pawłem Trzepizurem o projekcie, który powoli urasta do rangi kontrkulturowego fenomenu.

Seans w ciemno

Idąc na ostatni pokaz Krypty Absurdu, nie wiedziałem wiele o zbliżającym się seansie. Po moich dotychczasowych doświadczeniach z setami Pawła Trzepizura, selekcjonera filmów, głównodowodzącego i założyciela Krypty, z pewnym dystansem podchodziłem nawet do tej garści informacji, którą od niego dostałem. Czwartek, godzina 20:00, Kino Amondo w Warszawie. Będziemy oglądać Shreka

Shrek, jakiego nie znamy

Jednego byłem pewny – nie będziemy oglądać zwykłego Shreka. Choć to miał być mój debiut jako uczestnika pełnometrażowego pokazu Krypty Absurdu, miałem już za sobą pokaz zestawienia shortów w warszawskiej Komunie. Kameralny seans odbywał się wówczas na dworze, a ponad godzinny set leciał zapętlony przez cały wieczór. Nie da się jednak w pełni opisać doświadczenia, jakie Paweł zapewnił publiczności Komuny

Czytaj też: 7 filmów, które miały zmienić oblicze kina. Nie wyszło

Trailery nieistniejących filmów

Na ekranie raz pojawiały się inscenizacje wojny jedzenia, w której burgery niczym czołgi przebijały się przez linię frontu spaghetti, pozostawiając krwawą plamę keczupu na szeregach wroga. Innym razem plastelinowa animacja opowiadała o najstraszniejszych chwilach w życiu chomika. Nie zabrakło również trailerów nieistniejących filmów, z których jeden opowiadał o wskrzeszeniu bin Ladena pod postacią zombie. 

Chaotyczny remake

Shrek Retold, który dzięki Pawłowi miałem okazję zobaczyć w Kinie Amondo, był natomiast artystyczną reinterpretacją niekwestionowanego klasyka studia Dreamworks. W jej powstaniu brało udział ok. 200 artystek i artystów, z których każdy opowiedział jedną ze scen w swoim własnym stylu. W konsekwencji powstał równie wierny, co chaotyczny remake kultowego filmu, raz odgrywany słowo w słowo przez pomalowanych farbą ludzi, by w następnej scenie stać się klasycznym anime, w którym Shrek-san toczy pojedynek ze sługami Lorda Farquaada. 

Paweł Trzepizur i jego Krypta

Wydarzenia organizowane pod egidą Krypty Absurdu nie zawsze sprowadzają się jednak do pokazu filmów. Inicjatywa Pawła Trzepizura, który pierwszą Kryptę zorganizował 6 lat temu jeszcze jako student Katowickiej Szkoły Filmowej, przez lata rozrosła się daleko poza hermetyczny krąg miłośników i miłośniczek kina. Na swoim koncie ma już kilkadziesiąt pokazów krótkich i długich metraży, kilka edycji festiwalu, tematyczne imprezy i kino objazdowe. Wspólnym elementem tego wszystkiego jest kategoria, która jest równie intuicyjna, co nieoczywista – absurd.  

Paweł Trzepizur: Wszystko zaczęło się, kiedy jeszcze mieszkałem w Katowicach i byłem na pierwszym roku studiów w tamtejszej szkole filmowej. Wówczas trafiłem na nabór do Festiwalu Kiloff. To już jest niestety nieistniejący Festiwal Filmów Niezależnych na Śląsku. Wtedy wyskoczyłem z pomysłem, żeby zrobić seans „dziwnych filmów”. Od słowa do słowa udało nam się wyświetlić film Napromieniowana Klasa, wytwórni Troma. To zapewne największa wytwórnia kina klasy B na świecie.

Akcja dzieje się w szkole, obok której dochodzi do wycieku dziwnych toksyn. Oczywiście wszystkie osoby w szkole zmieniają się w mutanty. Przy tym jest to bardzo rockowy film, z fajną ścieżką dźwiękową. Prawdziwa klasyka kina klasy B. Już na ten seans przyszło więcej osób, niż bym się spodziewał. Dlatego na kolejnej edycji festiwalu postanowiliśmy pójść o krok dalej. 

Wyświetliliśmy w całości cały serial o grubym, włoskim Spider-Manie, który w kółko krzyczy „Respect women! Now shut up and make me a macchiato pussycat”, po czym dostaje kawę i walczy z różnymi dziwnymi złoczyńcami. Jakieś 120 osób przyszło zobaczyć coś takiego w katowickim barze Absurdalna. Gdy zobaczyłem taki odzew, postanowiłem pójść z tym dalej. Chwilę później zaczął działać projekt Krypta Absurdu

Czy to właśnie od baru Absurdalna pochodzi nazwa projektu?

Na pierwszej edycji festiwalu Kiloff, w której brałem udział, to był po prostu blok filmów klasy B. Potem nazwałem to Kryptą Słabych Filmów. Później jednak długo zastanawiałem się jak określić cały ten projekt. To w końcu nie są tylko „słabe filmy”, czasem te produkcje są naprawdę świetne. Nawet nie myśląc o tym konkretnym barze, stwierdziłem, że to właśnie kategoria absurdu jest tutaj wspólnym czynnikiem. W każdym filmie, jaki wyświetlam, na swój sposób, wizualnie bądź fabularnie, występuje absurd. Zostawiłem słowo „krypta” bo idealnie pasuje do tego zagłębia dziwności, na które można wpaść, tylko jak skręcisz w złą stronę w internecie. 

Mam jednak wrażenie, że nie wystarczy raz zgubić się w internecie, żeby znaleźć takie perełki. 

Najważniejszym źródłem treści są dla mnie festiwale filmów gatunkowych. Jest wiele festiwali kina klasy B, absurdu itp. Na polskiej scenie na pewno co roku jest organizowany Octopus Film Festiwal w Gdańsku. To naprawdę fantastyczne wydarzenie, pokazy w nieoczywistych miejscach, zabawa formą seansów itp. to coś, co kocham. Na nim wyświetlają głównie nowe, świeże produkcje. Niestety to tyle, jeśli chodzi o polskie podwórko. 

Wiele tego typu festiwali już nie istnieje, jak chociażby wspomniany Kiloff czy Festiwal Filmów Kultowych, który zakończył działalność po bodajże 20. edycji. On również odbywał się w Katowicach, ale stawiał raczej na starsze produkcje. Z zagranicznych inicjatyw chyba największą inspiracją jest dla mnie B Fest w Amsterdamie. Co roku obserwuję jego program, oglądam trailery i szukam czasami czegoś dla siebie. W ten sposób poznałem mnóstwo genialnych produkcji. 

Jednym sposobem jest więc uczestnictwo w festiwalach gatunkowych, drugim właśnie internet. Przeważająca większość tych produkcji jest dostępna na YouTubie, Vimeo czy na innych platformach. Aby je znaleźć, trzeba jednak albo siedzieć w tym temacie, albo gdzieś przypadkiem je odkryć. Te filmy często nie przekraczają tysiąca wyświetleń, a algorytmy nie lubią tego typu kina.

Krypta Absurdu
zdjęcie dzięki uprzejmości Pawła Trzepizura

Po co w takim razie kręcić takie filmy?

Idealnym przykładem jest tutaj Glenn Bergovitz. Gość jest profesorem, wykłada historię na uniwersytecie w Stanach Zjednoczonych, mieszka w okolicach Chicago. Oprócz tego kocha kino i postanowił sobie kiedyś, że nakręci swój własny film. Skrzyknął więc swoją rodzinę, wyłożył porażającą kwotę dwóch tysięcy dolarów odłożonych na koncie na czarną godzinę i stworzył film To Die is Hard. Oczywiście widać, że ta produkcja jest totalnie amatorska i niskobudżetowa. Glenn pełni na planie wszystkie funkcje: jest reżyserem i autorem scenariusza, wciela się w główną rolę, a nawet napisał motyw muzyczny, stworzył soundtrack, a na planie zapewne robił wszystkim kanapki. Oprócz tego czuje się w nim czystą magię kina i miłość do filmu. 

Jest też masa twórców, którzy robią to totalnie bez żadnych kosztów. Tworzą animację komputerową albo animację plastelinową czy pacynkową. Wiele osób zwyczajnie ma taką zajawkę i chce się nią dzielić ze światem. Kocham wyszukiwać takie perełki.

Skąd u Ciebie taka zajawka?

Jak chodziłem jeszcze na studia, filmy, z którymi się spotykałem, to były często na zmianę Hitchcock, francuska nowa fala czy klasyka polskiego kina. Nie zrozum mnie źle, też jaram się Oscarami, jeżdżę na różne festiwale filmowe i oglądam dużo różnych filmów. Zawsze jednak zastanawiało mnie, czy jest coś innego, niż to, co jest na co dzień dostępne. Kiedyś na takim dziwnym stoisku w stylu małego antykwariatu z książkami i różnymi płytami znalazłem mały kartonik z filmami za 2 zł. Tam właśnie znalazłem kilka produkcji klasy B.

Jednym z tych filmów było Bad Biology, który opowiada o mężczyźnie, który ma 10-metrowego penisa. W pewnym momencie jego członek ucieka od niego i włamuje się do różnych domów, przebijając się przez ściany. W filmie występuje również kobieta, która ma siedem łechtaczek. Za każdym razem, gdy uprawia z kimś seks, rodzi potwora, którego musi zabić. Przyznasz, że brzmi to dość niecodziennie.

Wcześniej nie pomyślałbym nawet, że coś takiego może powstać. Po obejrzeniu tego filmu zacząłem grzebać głębiej i głębiej, dewastując przy tym swój algorytm na YouTubie. Myślę, że w ten sposób odkryłem drugie dno kinematografii. Potem była właśnie zajawka na Tromę i filmy w stylu Toksycznego mściciela. Później przeszedłem przez klasyki w stylu serii Martwe zło, aż do różnego rodzaju animacji.

Pracowałem na studiach na różnych planach filmowych, ale od pierwszego zorganizowanego pokazu totalnie złapałem bakcyla. Ten natychmiastowy feedback jest cudowny i chciałem w to dalej iść.

Ciekaw jestem, jak wygląda ten proces, gdy już znajdziesz film, który mógłby potencjalnie pojawić się na pokazie Krypty Absurdu.

To oczywiście zależy czy mówimy o pokazie długiego metrażu, czy zestawieniu produkcji krótkometrażowych. W drugim przypadku zawsze są one zbierane ze sobą według jakiegoś klucza. Oglądam więc najróżniejsze filmy – od prostych animacji 3D, po teledyski z lat 70. Nieraz pojawiają się też seriale. 

Bardzo przydatne są również listy w stylu  „Top najgorszych filmów świata” albo „Najgorsze filmy na Wielkanoc” itd. Na moich pokazach w jednym zestawieniu pojawia się zwykle ok. 18-20 filmów. Przy każdej tego typu selekcji sam muszę obejrzeć pewnie ok. 80-100 filmów, żeby znaleźć coś fajnego. Później kontaktuje się z twórcami. Ci praktycznie zawsze chętnie odpowiadają. Najczęściej cieszą się, że ktoś chce oglądać ich filmy i to nie w domu, tylko wśród większej publiki.

Jak twórcy i twórczynie reagują na twoje wiadomości?

Tutaj ponownie dobrym przykładem jest wspomniany już Glenn Berkovitz. Zawsze jak piszę do niego z pytaniem, czy mogę wyświetlić jego film, mam wrażenie, że jara się tym bardziej niż ja. Przed trzecim Festiwalem Krypty w 2019 roku poprosiłem go o taki krótki film związany z festiwalem. Glenn odesłał mi filmik, na którym zagrał na gitarze główną piosenkę z filmu, którą zresztą sam napisał. Wplatał tylko w niektórych miejscach słowa „Krypta” i „Katowice”. Najczęściej twórcy są zachwyceni pomysłem, czasem też odpisują krótkim „Cool bro, go for it”. 

Dla twórców i twórczyń takich filmów raczej nie istnieją tematy tabu. 

Kiedyś, żeby robić filmy, trzeba było mieć ekipę, kamerę, taśmę i tak dalej, i tak dalej. Trzeba było mieć przede wszystkim bardzo dużo pieniędzy. Teraz wystarczy, że masz ściągnięty darmowy program i potrafisz go obsługiwać. Możesz zawsze zrobić animację totalnie za darmo albo skrzyknąć kilku znajomych, kupić paluszki i czteropak piwa, wyciągnąć telefon i już możesz nakręcić film. Nawet nie potrzebujesz scenariusza. 

Niektóre tematy mogą być obraźliwie, przyznaję, ale w tego typu kinie fajne jest to, że nie ma żadnych ograniczeń. Jako że takie filmy nie mają dystrybucji kinowej, nie obejmuje ich żadna cenzura. Ich autorzy mogą więc tworzyć, co zechcą i niektórzy w imponujący sposób korzystają z tych możliwości. Tak powstał np. film Laser Pope, który opowiada o papieżu, który uległ wypadkowi, po którym został „poskładany” na wzór Robocopa. 

Jestem zawsze obecny na pokazach Krypty i rozmawiam z wieloma osobami po seansach. Nigdy nie słyszałem, żeby ktoś czuł się obrażony. Ludzie przychodzący na Kryptę wiedzą, że tutaj nie ma tematów tabu i mogą spodziewać się dosłownie wszystkiego. Myślę, że ta twórcza wolność jest piękna. 

Często zdarza mi się wyświetlać film Fist of Jezus, który jest swego rodzajem Martwicą Mózgu z Jezusem w roli głównej.

Czy to o Tym Jezusie mowa? 

Jak najbardziej. Według mitologii chrześcijańskiej Jezus wskrzesił Łazarza. Jednak w filmie, jako że robi to pierwszy raz w życiu, przypadkowo wskrzesza go pod postacią zombie. Później oczywiście Łazarz zaraża inne osoby, a Jezus wraz ze swoim przyjacielem Judaszem muszą uratować świat przed zombie. Fantastyczny film. Klasyka krótkich metraży klasy B.

Krypta Absurdu
zdjęcie dzięki uprzejmości Pawła Trzepizura

Jakie wrażenia chcesz wywołać w trakcie seansów Krypty?

Lubię zaskakiwać ludzi. Nie tylko filmowo czy muzycznie, ale też i w różnych innych kręgach kulturowych. Tworząc set 20 krótkich metraży, staram się, by każdy z nich miał inny styl, a przede wszystkim wywoływał inne emocje. Lubię tak mieszać te sety, aby każdy znalazł coś dla siebie i każdy odczuł jakieś inne wrażenia. Chciałbym, by każdy tego typu set był swego rodzaju przeżyciem. 

Wydaje mi się, że poniekąd udaje mi się to robić co miesiąc w Absurdalnej w Katowicach, gdzie już niedługo odbędzie się 45. pokaz Krypty Absurdu, tym razem w świątecznej odsłonie. Już od 6 lat, co miesiąc z krótkimi przerwami, cyklicznie się spotykamy i wspólnie oglądamy filmy. Rodzi się więc wokół tego jakaś społeczność. To jest tak budujące, że miesiąc w miesiąc wybieram sobie jakieś „głupotki z internetu”, wyświetlam je w barze, a to spotyka się z takim feedbackiem. Skoro tyle osób przychodzi ponownie, w jakiś sposób musi to do nich docierać i jakoś się podobać.

Poza tym chcę pokazać ludziom, że kultura kina jest ogromnie szeroka. Jest na pewno o tyle większa, niż to, co jest dostępne w telewizji czy kinie. Chcę im pokazać, że jest też coś innego, że są ludzie na świecie, którzy kochają kino, chcą je współtworzyć i mają w tych czasach ku temu możliwości.

Do tej pory trzymamy się tematyki kina, ale Krypta Absurdu to przecież nie tylko filmy. 

Punktem wyjścia były na pewno seanse. Od tego wszystko się zaczęło. W pewnym momencie padł jednak pomysł, żeby troszeczkę wyjść poza sferę filmów, zachowując jednak pokazy jako sedno projektu. Tak, w kwietniu 2017, powstał Festiwal Krypty Absurdu. Stwierdziłem jednak, że w sezonie wakacyjnym jest mnóstwo innych festiwali. Dlatego też uznałem, że trzeba zrobić festiwal w maju. 

Choć zwykle festiwale powstają przez rok, jak nie więcej, nam udało się zrobić to w miesiąc (nie polecam tej praktyki). To oczywiście nie był wielki festiwal. Wydarzenia były rozłożone na trzy dni, w trakcie których wyświetlaliśmy krótkie metraże i filmy pełnometrażowe. Całość była zakończona przemarszem po ulicach Katowic zwieńczonym pokazem fire show. W dwa tygodnie udało się uzyskać od miasta pozwolenie na imprezę masową. Było to czyste szaleństwo, ale do dzisiaj uśmiecham się na myśl o tym wydarzeniu. Z pewnością nie udałoby się tego dokonać, gdyby nie fantastyczni ludzie, którzy pomogli mi to wtedy ogarnąć. 

Co ciekawe, w przemarszu wzięło udział mnóstwo osób. Jacyś ludzie zdziwieni, że coś takiego dzieje się w Katowicach, dołączali w trakcie marszu, ale już na samym starcie była masa osób. Część z nich przyszła przebrana w jakieś kostiumy. Właśnie chyba idąc w tym pochodzie, zrozumiałem, że w ramach tego projektu można zrobić wszystko, nie tylko pokazy filmowe. Wychodzę z założenia, że nie ma głupich pomysłów, dlatego też, jak tylko z kimś współpracuje, proszę go o to, aby się nie ograniczał i puszczał wodze fantazji. Z każdego pomysłu można coś wyciągnąć i stworzyć coś fajnego. Przez 6 lat działania Krypty Absurdu w ogarnianiu wydarzeń pomogło mi bardzo wiele osób, organizacyjnie, promocyjnie, graficznie, a czasem dobrym słowem i burzą mózgów, za co jestem im ogromnie wdzięczny.

Krypta Absurdu
zdjęcie dzięki uprzejmości Pawła Trzepizura

Najpierw Katowice, teraz Warszawa. Jak różnią się reakcje publiczności w tych miastach? 

Jeszcze zanim odbył się pierwszy festiwal krypty, wpadłem na pomysł, aby stworzyć kryptobusa. W ramach promocji odwiedzaliśmy miasta dookoła Katowic, organizując lokalne seanse. Później kontynuowałem ten projekt i tak odwiedziliśmy Wrocław, Kraków, Opole i kilka innych miast. 

Trzeba jednak przyznać, że Katowice i Warszawa to dwa różne pokazy. Na Śląsku działam już od 6 lat, więc jak ktoś miał o tym usłyszeć, to już usłyszał. Warszawa to zupełnie nowy rejon i tym samym nowe środowisko. Ludzie reagują oczywiście podobnie do katowickiej publiczności, ale jeszcze nie tak otwarcie. Myślę, że muszą nauczyć się, czym jest Krypta i czego mogą się spodziewać. Dlatego też nigdy nie podaję repertuaru przed pokazem. Wychodzę z założenia, że chciałbym, aby ludzie przychodzili na Kryptę, a nie na konkretne filmy. 

W obu tych miastach trzymasz się jednak raczej mniejszych, kameralnych przestrzeni. 

Nie wiem jak tobie, ale kina zawsze kojarzą mi się z bardzo sztywną atmosferą. Nieważne czy to dramat, czy komedia romantyczna, wymagany jest pewien stopień powagi. Mnie zależało na tym, żeby ludzie głośno reagowali na to, co widzą na ekranie. Chciałbym, żeby ktoś krzyknął: “Paweł WHY?!”. Chciałbym, żeby ludzie mogli głośno się śmiać i robić: “Awwww!”. Do tego dochodzi to, że siedzisz w rządku na krzesełku, koło swoich znajomych i trzymasz piwko. Mam tutaj na myśli ogólny klimat baru jako bezpiecznej przestrzeni. 

Czy jakieś współczesne produkcje, dostępne dla przeciętnego odbiorcy, przypominają ci klimat Krypty?

Oczywiście. Jeden ma nawet szansę na zdobycie worka Oscarów. Mówię tutaj o filmie Wszystko, wszędzie, na raz duetu Daniels&Daniels. To są moi ukochani artyści, których obserwuję od ich pierwszych krótkich metraży, przez ich pełnometrażowy debiut, Człowieka-scyzoryka, aż do ich obecnego sukcesu. Przez cały ten czas trzymają się swojego stylu i dalej tworzą w tym samym teamie. 

Jakie masz plany na przyszłość Krypty? 

Chciałbym oczywiście dalej prowadzić pokazy w kinie Amondo. Tam rozpocząłem dwa tygodnie temu cykl VHS Krypta Show, w którym na przemian, co czwartek o godzinie dwudziestej, wyświetlam filmy z kaset VHS i pokazy spod szyldu Krypty. Na pokazach VHS puszczamy klasyki lat 80. i 90. Na Krypcie w Amondo puszczamy natomiast długie metraże, najczęściej już z tej dekady. To są przede wszystkim bardzo dziwne filmy, w których absurd nie idzie tylko w stronę wizualną, ale przede wszystkim fabularną. 

Ponadto chcę kontynuować współpracę z Komuną Warszawa, żeby stworzyć tam cykl na kształt tego w Absurdalnej. Oczywiście w Katowicach również co miesiąc będą dalej pokazy. Już niedługo, tzn. w maju przyszłego roku, odbędzie się 50. pokaz Krypty Absurdu, więc już teraz mogę zapowiedzieć, że to będzie piękny jubileusz. Planuję bardzo hucznie to obchodzić. 

Już 15 grudnia wyświetlimy film To Die is Hard, czyli opus magnum Glenna Bergovitza, będące swego rodzaju interpretacją Szklanej pułapki. W ramach ciekawostki mogę dodać, że ten film zapisał się w historii amerykańskiego box office’u. Trafił do kin tuż po realizacji, czyli w 2010 roku, zarabiając najmniej w historii amerykańskiego box office’u, to jest 24 dolary. Teraz jednak na szczęście święci triumfy po latach. Jest dostępny od niedawna na jednej z największych platform streamingowych w Stanach. Co więcej, już trwają prace nad drugą i trzecią częścią.

Te filmy nigdy nie trafią do powszechnej dystrybucji. Krypta Absurdu przekracza granice konwencji, pokazując uczestnikom i uczestniczkom seansów, że istnieje drugie dno kinematografii. Rozmawiamy z Pawłem Trzepizurem o projekcie, który powoli urasta do rangi kontrkulturowego fenomenu. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →