WaluśKraksaKryzys dał wybuchowy koncert w Poznaniu [relacja]
Obserwuj nas na instagramie:
Jesienna trasa koncertowa promująca krążek ATAK dobiega końca. Na przedostatnim przystanku tej intensywnej przejażdżki, WaluśKraksaKryzys zatrzymał się w Poznaniu. Po tym, co działo się w klubie U Bazyla, można zadać sobie jedno pytanie: jakim cudem to miejsce jeszcze stoi?
WaluśKraksaKryzys atakuje
Nie skłamię jeśli powiem, że takich zespołów jak WaluśKraksaKryzys w Polsce po prostu brakuje. Głośnych, bezkompromisowych, które zamieniają w drzazgi parkiet klubu, w którym grają. Wysnuję dosyć śmiałą tezę, że jeśli chodzi o siłę przebicia, polski rock po prostu utknął w ubiegłym wieku, sprowadzając się głównie do renomowanych grup, które pamiętają czasy pierwszych edycji festiwalu w Jarocinie czy Przystanek Woodstock w Żarach. Z całym szacunkiem dla Kultu, Dżemu i innych tego typu zespołów, ale nie są to raczej grupy, które przyciągają nowych, młodych fanów. Tkwią przy nich ci starsi. Może wydawać się, że nie ma w tym nic złego, ale takie zjawisko powoduje po prostu brak siły przebicia młodszych zespołów.
WaluśKraksaKryzys przyciąga jednak wszystkich. Po raz kolejny na koncercie widziałem osoby młodsze ode mnie, moich rówieśników (22 lata), czy też tych bardziej zaprawionych w boju koncertowiczów, którzy na Woodstocku byli pewnie z 15 razy. Waluś często nazywany jest nadzieją gitarowego grania w Polsce. W wywiadzie, którego udzielił mi w lipcu, powiedział:
Dla jednego jestem nadzieją, a dla drugiego jestem starym, odgrzanym kotletem z wąsem, który gra rocka na juwenalia. No ale wiesz, każdemu ta muzyka ma prawo się podobać i każdemu ma prawo się nie podobać. No kurde, spoko. Mam nadzieję – z całym szacunkiem do Kultu, Farbenu i całej tej sceny, która od lat gra i jest uznawana za tę rockową – że trochę może jestem elementem, który gra i daje nadzieję młodym ludziom.
Pozwolę sobie zaliczyć się do jeszcze młodych ludzi i potwierdzić ostatnie zdanie Walusia.
Na koncertach grupy byłem dotąd trzykrotnie: zaczęło się od nadwiślańskich bulwarów w Warszawie, w sierpniu 2020 roku. Już wtedy, koncertowy skład był tym, w którym panowie grają obecnie: WaluśKraksaKryzys (wokal, gitary, essa), Bartosz Jędrecki (bas, wokal, essa), Łukasz Kastelik (gitary, wokal, wynalazki, essa), Ryszard Czernecki (gitary, essa) oraz Jakub Tokarz (perkusja, essa). Potem przyszedł nieco krótszy występ w postaci supportu zespołu Organek, wiosną 2021 roku, zaś naszym trzecim spotkaniem był letni koncert we wrocławskiej Concordii Design (byliście kiedyś na koncercie w niewykończonym biurowcu?). Oczekiwania miałem, co by tu nie mówić, dosyć spore, bo na przestrzeni tych 11 miesięcy, które dzieliły wszystkie trzy poprzednie występy, dało się usłyszeć zauważalną ewolucję w tych wykonach. No i przede wszystkim liczyłem na dobrą zabawę, której skutkiem miały być zakwasy i zdarte gardło na następny dzień. Wszystko to dostałem, także z bonusami.
Niedzielny koncert w poznańskim klubie U Bazyla rozpoczęło puszczone z taśmy enigmatyczne, surowe intro, połączone z instrumentalnym GŁĘBOKO SCHOWANE (OS. KOLOROWE). Właściwy występ WaluśKraksaKryzys zaczął repertuarem z płyty MiłyMłodyCzłowiek. Na pierwszy ogień poszły zatem Czeczerecze i Tlen, z uwielbianymi przeze mnie, zaimplementowanymi tam chórkami z utworu Thunderstruck autorstwa AC/DC. Pierwsze dźwięki tych kawałków od razu pokazały, jak przebiegnie dalsza część wieczoru w klubie U Bazyla. Na klawiaturę ciśnie mi się niecenzuralne słowo, więc zastąpię je po prostu określeniem “ogień”.
WaluśKraksaKryzys – Tlen | Eliminacje do Pol’and’Rock 2021
Poznań w drzazgach
WaluśKraksaKryzys zaatakował następnie kawałkiem TUŻ PRZED PÓŁNOCĄ, po którym, ku uciesze publiczności, Waluś oznajmił, że było to chyba najgłośniejsze otwarcie koncertu na trasie. Dając krótką chwilę wytchnienia, zespół kontynuował repertuar z płyty ATAK, odgrywając poruszający utwór TO, CO MIĘDZY NAMI. Nie można jednak wiecznie pędzić i zarówno publika, jak i muzycy potrzebują nieco odpoczynku. Ten objawił się w postaci AlboTak i WSZELAKICH WAD, które wprowadziły nieco duszny, oniryczny klimat. Ten punkt koncertu był zaledwie ciszą przed burzą w postaci tego, co działo się dalej. A nie była to nawet jeszcze połowa całego seta.
Z chwili wypoczynku, WaluśKraksaKryzys wyrwał Poznań charakterystycznym, klawiszowym intro z utworu NAJGORSZE RZECZY. Nie jest to raczej kawałek do skakania, ale mało komu U Bazyla to przeszkadzało. Ponownie było głośno, zarówno ze sceny, jak i z obszaru przed nią. KAŻDE NOWE ZDANIE to chyba mój drugi ulubiony kawałek z ATAKU, zaś na żywo dodatkowym atutem jest bridge i outro. Waluś zszedł ze sceny do fosy, gdzie po prostu się położył, podczas gdy reszta członków zespołu zachęcała zgromadzonych do kucnięcia. W odpowiednim momencie, klub wręcz eksplodował, a publiczność wraz z zespołem wystrzeliła w powietrze. WaluśKraksaKryzys nie pozostawiał czasu na złapanie tchu, bo niemal od razu wjechał UŚMIECH CHELSEA – krótki, choć bardzo intensywny kawałek.
Na setliście znalazł się także narkotyczny utwór KROK PO KROKU, którego rozbudowane outro było jednocześnie wstępem do przearanżowanego, apokaliptycznego ATAKU. Ten kawałek w wersji live zrobił na mnie jeszcze większe wrażenie, niż robił dotychczas, chyba głównie za sprawą połączenia go z poprzednią piosenką, przez co tworzy także do niej kontrast. A jeszcze ciekawiej jest, kiedy łączysz nie dwie, a trzy piosenki, bo zanim ucichły pogłosu ATAKU, U Bazyla słychać było już charakterystyczne riffy z piosenki NaNoże. Równie energetyczne, przepełnione rockową energią, co poprzednie utwory. Idealne zakończenie właściwej części setlisty.
Wiecie, jak jest z bisami. Zespół formalnie schodzi ze sceny, ale przecież i tak wiemy, że wrócą. Nie minęła chwila, a przed publiką pojawił się sam Waluś, który wraz ze zgromadzonymi zagrał i zaśpiewał DLACZEGO DAWNIEJ BYŁEM INNY. Zespół dołączył do frontmana, kiedy ten wygrywał już na gitarze doskonale znajomy mi riff, pochodzący z utworu Zakochałem się w twojej matce, z repertuaru Zdechłego Osy. Czy byłem zaskoczony tym coverem? Nie, ale sprawił mi dużo radości i frajdy. WaluśKraksaKryzys na sam koniec koncertu przedstawił się kawałkami MUSZĘ ROBIĆ TE GŁUPOTY i MiłyMłodyCzłowiek, które dopełniły ten szalony, pełen energii maraton.
WaluśKraksaKryzys – MUSZĘ ROBIĆ TE GŁUPOTY (live at Festiwal Fama 2021)
Cisza po burzy
Rzeczą, która rzuciła mi się w oczy i o której wspomniał także Jakub Tokarz w naszej późniejszej rozmowie, było doskonałe przygotowanie techniczne i oprawa całego koncertu. Nie wydaje mi się, abym w jakimkolwiek momencie zanotował wzrokiem chwilę, kiedy któryś z członków zespołu daje znać ekipie od nagłośnienia, aby skorygowali głośność któregoś z instrumentów lub wokali. Z pozoru mała rzecz, ale znacząco poprawiająca komfort muzyka.
Komfort wpływa także na wymianę energii z publiką, jednak w niedzielę działało to raczej na trzech liniach: członkowie zespołu między sobą, zespół-publiczność oraz publiczność-publiczność. Każdy z członków bandu był uzupełniany i uzupełniał innych. Można to nazwać jakiegoś rodzaju chemią, ale nie taką, jaką zazwyczaj na koncertach emanują zespoły. Pomimo tego, każdy z tej piątki ma na scenie także swój świat, a dowodem na to niech będzie Łukasz Kastelik, który w przypływie wczucia się w utwór, po prostu zerwał pasek od gitary i był też moment, kiedy byłem przekonany, że rockowa dusza zwycięży i po prostu tę gitarę rozwali o scenę. Takiej energii i takiego rocka potrzebujemy!
A co z minusami? Nawet gdybym chciał przyczepić się do czegoś na siłę, to nawet nie wiem do czego. Przed koncertem życzyłem sobie, aby na setliście znalazł się utwór ChłopSięTopi, ale zdecydowanie wystarczyło mi to, co dostałem. Cieszy fakt, że mamy na scenie kogoś, kto może przebić rockową ścianę w Polsce. Bo WaluśKraksaKryzys trafia do odbiorców. Nieustannie ewoluuje i elektryzuje na koncertach. Najlepiej będzie, jeśli przekonacie się sami. Finał trasy już 11 grudnia w warszawskim Pogłosie. A jeśli nie teraz, to na wiosnę. Każdemu życzę takiego koncertu, jaki panowie zagrali 5 grudnia w poznańskim klubie U Bazyla.
Jesienna trasa koncertowa promująca krążek ATAK dobiega końca. Na przedostatnim przystanku tej intensywnej przejażdżki, WaluśKraksaKryzys zatrzymał się w Poznaniu. Po tym, co działo się w klubie U Bazyla, można zadać sobie jedno pytanie: jakim cudem to miejsce jeszcze stoi? Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze […]
Obserwuj nas na instagramie: