Dziewczyny lubią akcyjniaki – recenzja filmu “Kate”
Obserwuj nas na instagramie:
Ostatnie lata na dużym i małym ekranie to bardzo dobry czas dla kina sensacyjnego. Oczywiście modę na rasowe kino kopane rozpoczął na dobre John Wick, ale to twórcy filmu The Raid byli inicjatorem tego ruchu. Netflix ma za sobą już jedną udaną produkcję tego gatunku (Extraction), ale teraz zabiera nas w trochę inny klimat, gdzie demolowaniem fal przeciwników zajęła się Mary Elizabeth Winstead.
Chcę być jak John Wick!
Za nową produkcję platformy streamingowej Netflix odpowiada studio 87North Productions, które ma na swoim koncie masę filmów akcji. Należy do nich nie tylko wspominany często John Wick, ale także wypuszczony niedawno Nobody. W tym drugim metamorfozę “zabójcy” przechodził aktor Bob Odenkirk, znany z seriali Breaking Bad i Better Call Saul. Na czym polega siła filmów robionych przez studio Davida Leitcha? Receptura jest bardzo prosta: bierzemy aktora lub aktorkę, którzy raczej nie są kojarzeni z typowym kinem akcji. Zatrudniamy specjalistów od walki wręcz, broni palnej i przygotowania wytrzymałościowego, którzy przepuszczą głównego bohatera przez wielomiesięczny morderczy trening. Po okresie przygotowawczym mamy prawdziwego “asasyna”, którego osadzamy w prostym, ale efektownym scenariuszu rodem z japońskich komiksów. Tak było właśnie z Keanu Reevesem, Bobem Odenkirkiem, czy wreszcie Charlize Theron w Atomic Blonde. “Atomowa blondynka” była niestety filmem mdłym i nieciekawym, ale za to fani kina akcji dobrze pamiętają Halle Berry, która towarzyszyła Reeveseowi w ostatniej odsłonie Johna Wicka. Aktorce tak bardzo spodobały się treningi z bronią palną i sztukami walki, że wkrótce zobaczymy ją na dużym ekranie w jej własnym filmie akcji, w którym gra główną rolę – zawodniczkę MMA. Nic więc dziwnego, że po Nobody kolejnym tematem przewodnim filmu studia 87North Productions stała się płatna zabójczyni.
Zobacz również: Wrzesień 2021 na Netflix: powrót „Lucyfera”, „Sex Education”, „Domu z papieru” oraz „Kierunek: Noc”
Yakuza, anime i tuningowane samochody
Mary Elizabeth Winstead nie znalazła się w Kate bez powodu. Aktorka miała już do czynienia z kinem sensacyjnym, chociażby na planie tarantinowskiego Deathproof. Dotknęła także komiksowego klimatu w kinie występując obok Michaela Cery w adaptacji kanadyjskiej powieści obrazkowej Scott Pilgrim vs The World, ale to ekranizacja komiksu Ptaki Nocy wydawnictwa DC miała na pewno największe znaczenie przy podejmowaniu decyzji castingowych w Netflixie. Winstead w Kate prezentuje się fantastycznie, szczególnie w scenach walk. Nowa produkcja platformy streamingowej nie ma skomplikowanej fabuły, ani nieprzewidywalnych “plot twistów”. Przyciąga jednak nietypowym klimatem, który możemy kojarzyć z mang i teledysków zespołów rockowych. Swoją drogą w jednej ze scen występuje prawdziwy girls band BAND-MAID, a podczas sceny na dachu, na jednym z budynków wyświetlana jest anime pt. Tokyo Ghoul (również do obejrzenia na Netflix). Największym i jednak najmocniejszym atutem filmu jest właśnie tytułowa Kate, która próbuje wyjaśnić tajemnicę zamachu na jej życie, przedzierając się przez tłum członków yakuzy. Winstead wypada w tej roli naprawdę fenomenalnie. Jej pojedynki na broń białą, palną, a nawet czasami “kuchenną” są surowe, ostre i często bardzo brutalne. Scena walki z biesiadującymi w restauracji gangsterami na pewno osiągnie miano kultowej, a pojedynek z japońskim muzykiem Miyavim w jego penthousie to majstersztyk!
Kate to solidne kino akcji bez nadęcia, które może nie pędzi jak japoński stuningowany samochód, ale też niespecjalnie się dłuży. Kiedy twórcy dają nam do zrozumienia, że główna bohaterka szykuje się do walki, po prostu zapinamy pasy i oklaskujemy umiejętności kaskaderów i Mary Elizabeth Winstead. Czy ktoś w ogóle będzie pamiętał, że w tym filmie gra Woody Harrelson? Nie. Czy potrzebujemy więcej kobiet w dobrym kinie akcji? Zdecydowanie tak!
Ocena: 7/10
Film można już obejrzeć na platformie streamingowej Netflix.
Ostatnie lata na dużym i małym ekranie to bardzo dobry czas dla kina sensacyjnego. Oczywiście modę na rasowe kino kopane rozpoczął na dobre John Wick, ale to twórcy filmu The Raid byli inicjatorem tego ruchu. Netflix ma za sobą już jedną udaną produkcję tego gatunku (Extraction), ale teraz zabiera nas w trochę inny klimat, gdzie […]
Obserwuj nas na instagramie: