Bass Astral ugościł na koncercie Ars Latrans Orchestra – czyli zajawka grana do niedzielnej poduszki
Obserwuj nas na instagramie:
Nikt nie musi tłumaczyć kim jest i czym się zajmuje. Po boomie wspólnego projektu z Igo, jego nazwisko stało się rozpoznawalne nie tylko przez koneserów elektroniki. Bass Astral x Igo poszerzyli target muzyki elektronicznej i przenieśli jej esencję do mainstreamowego obrotu. A co teraz słychać u Kuby Tracza?
Łatwiej zapytać: czego nie słychać! Jeszcze przed ogłoszeniem muzycznego pożegnania z Igorem, solowe bookingi Bass Astrala rzucały się w oczy na fanpejdżach najlepszych letnich miejscówek.
Przeczytaj: Bass Astral x Igo – projekt na boku, który stał się muzycznym fenomenem
Bass Astral ugościł na koncercie Ars Latrans Orchestra – relacja
W zeszły weekend przejął scenę warszawskiej Pragi Centrum. Z wielką swobodą i ogromem energii Kuba przywitał w niedzielę widownię. Najpierw zapodając na basie u Gypsy and The Queen, z uśmiechem na twarzy pomógł rozdrapać emocje na strzępki przy utworze Lullaby for dying man, z wolna przygotowując się do przejęcia “konsolety”.
Seta rozpoczął przystawką z rozgrzewających brzmień, przyprawiając je o wszystkim znane sobie kocie ruchy. Przy tym Samotność w klubie disco nie wydawała się niczym przygnębiającym, a budowanie Pałaców nie zniechęcało do zaprzestania dobrej zabawy. Mainstreamowe sample były świeże i w żaden sposób nieporównywalne do klubowych taśm. Bass Astral przez swój pryzmat przepuścił twórczość Lany del Rey, Eminema oraz płynnie przeszedł przez kompozycje chopinowskie nie gubiąc zajawki ani na moment. Nie obeszło się bez przyjaciół na scenie. Wspólnie z Sarką i Gypsym wykonali przedpremierowo Waiting for Love – utwór z nadchodzącego krążka Bass Astrala – Techno do miłości.
Sprawdź także: Bass Astral czyni performance „Techno do miłości”
Niedzielny wieczór dobiegał końca, moje łakomstwo na banerowego gościa specjalnego ulatniało się. Ars Latrans Orchestra, bo o nich mowa, to projekt powołany na potrzeby interdyscyplinarnego spektaklu, który za pomocą warstwy muzyczno-lirycznej, wizualnej i teatralnej narracji, co roku porusza wrażliwą tematykę ludzkich emocji. Rok 2020 (i 2021 przez covidowe przeszkody) stoi pod tytułem Sztuka Miłości. Sam zamysł wywarł na mnie ogromną ciekawość – hasła “muzyka eksperymentalna”, “połączenie elektroniki z jazzem” i gama doświadczonych muzyków, wywodzących się z różnych gatunków muzycznych, przeważyły nad niedzielnym lenistwem i wyciągnęły mnie tego dnia z domu. Czy słusznie?
Aleksandra Dąbrowska znana jako Odet, oczarowała mnie delikatnym głosem już nie raz, przy innych okazjach. Przeplatając wokale razem z Grzegorzem Wardęgą (Runforrest) i Jakubem Jaworskim (Gypsy and the Queen) manifestowali liryczną narracją. Emanacja subtelności aranżacji wibrowała w takt perkusji (Piotr Wykurz), klawiszy (Nikodem Dybiński), basu (Jakub Tracz) i gitary (Jakub Wojtas), a po artystach było widać zaangażowanie i podniecenie.
Wyczerpane baterie
Już w trakcie przedpremierowej prezentacji artystów, moja percepcja była skonfundowana przez oczywisty brak energii. Kontrast zaprezentowanych formacji tego wieczoru był bardzo wyraźny. Rozkład wystąpień, gdzie projekt zahaczający o ambient zaprezentował się tuż po energicznym secie Jakuba, nie był najlepszym rozwiązaniem. Zmusiło mnie to do spojrzenia nań bardziej krytycznym okiem niż robię to zazwyczaj.
Znajome zapachy
Poprzez pojawiające się skojarzenia nie można egzekwować wartości materiału, a tym bardziej uważać go za lepszy czy gorszy. Na dzisiejszej scenie muzycznej, inspiracja to pojęcie niemal obowiązkowe i względne zarazem. Ten zapach jednak, wyraźnie przypominał wiele nut, jednocześnie nie wnosząc za sobą innowacyjnego sznytu. Po dwóch pierwszych utworach nie mogłam doszukać się niczego, co podniosłoby mnie na nogi i ruszyło – wymęczoną – w choćby lekkie pląsy. Przesiąknięte innymi formacjami brzmienia, pomimo starań doświadczonych artystów, nie zaoferowało niczego więcej niż podwózkę do śpiulkolotu.
Bez dwóch zdań Bass Astral rozniósł cały parkiet grubymi bitami i swoją osobistą aurą. Wpakował w nas ogrom energii, nie pozostawiając krzty wątpliwości co do jego talentu. Już dawno przekroczył wszystkie spektra muzyki elektronicznej, a w niedzielę dał tego ponowne potwierdzenie. Tak spektakularną imprezą Bass postawił wysoką poprzeczkę Orkiestrze, ale była to też belka z innej półki. Cały wieczór nie stracił na jego zakończeniu, ale jednego jestem pewna. Puzzle logistyczne line-upu mogły, a nie musiały zepsuć odczuć przeciętnego słuchacza. Tutaj rzeczywiście, Bass wyniósł nasze oczekiwania wysoko i jego trzy grosze w składzie orkiestry nie wystarczyły, by ponownie zachęcić nas do ruszenia w tan.
Nikt nie musi tłumaczyć kim jest i czym się zajmuje. Po boomie wspólnego projektu z Igo, jego nazwisko stało się rozpoznawalne nie tylko przez koneserów elektroniki. Bass Astral x Igo poszerzyli target muzyki elektronicznej i przenieśli jej esencję do mainstreamowego obrotu. A co teraz słychać u Kuby Tracza? Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te […]
Obserwuj nas na instagramie: