fot. Carlijn Jacobs

Jessie Ware znowu to robi. „Hot N Heavy” zasila sensualną tracklistę reedycji „What’s Your Pleasure?”


04 czerwca 2021

Obserwuj nas na instagramie:

Jessie Ware wydała What’s Your Pleasure? i nagle zdobyła absolutnie wszystko, co było do zdobycia. Publiczność, laury, nagrody oraz scenę popowo-alternatywną. Ten album definitywnie jest płytą zeszłego lata. Ciemnych wieczorów pełnych bliskości, gęstości na parkiecie i ciepłych oddechów osiadających na ciele. Hot N Heavy to drugi singiel, który zapowiada reedycję tego znakomitego krążka. I obiecuje, że będzie ona jeszcze bardziej soczysta niż podstawowa, i tak przecież wyrazista.

What’s Your Pleasure? spełnia niewypowiedziane pragnienia

Z wcześniejszą dyskografią artystki, przyznam się, nie było mi po drodze. Znałam oczywiście Jessie Ware, choć raczej singlowo niż całościowo, no i nie dotarłam do specjalnej chemii. ALE… Nawet piątek premier nie skusił mnie do tego, by sięgnąć po świeżutkie wówczas wydawnictwo What’s Your Pleasure?. Powędrowało na półeczkę oznaczoną “na później”, co przeważnie oznacza, że raczej nigdy do tej muzyki już nie wrócę. Z popowego brzmienia katowałam Dua Lipę oraz Chromaticę Lady GaGi, bo akurat zdążyłam się już w tym czasie z nią oswoić (co również potrwało dłuższą chwilę), więc nie czułam się w potrzebie poszukiwania podobnego klimatu.

Zobacz: Jessie Ware i Kylie Minogue pracują razem

No i moim oświeceniem, okazała się impreza w gronie przyjaciół i jeden z nich, który nalegał i zapewniał mnie, że MUSZĘ TEGO POSŁUCHAĆ. To jest naprawdę jedno z najwspanialszych uczuć na świecie, móc zamknąć oczy i po prostu vibe’ować do piosenki, którą słyszy się pierwszy raz w życiu. Jednocześnie wiedząc przy tym, jak to jest dobre, jak mocno porusza, jak działa i jaki komfort zapewnia. Bawiłam się świetnie i chciałam więcej, a wydaje mi się, że większego komplementu dla muzyki w takim stanie nie ma. Najlepiej imprezuje się do tego, co się zna, a przy zetknięciu się z What’s Your Pleasure? nie miałam żadnych oporów, by dać się jej pochłonąć.

Jessie Ware Hot N Heavy
Jessie Ware – What’s Your Pleasure? – okładka

Jessie Ware – posłuchaj i nie wychodź z łóżka

Podstawowa wersja ostatniego albumu artystki przeorała mnie dokumentnie. Emocjonalnie wycisnęła mnie jak gąbkę i wprawiła w naprawdę olbrzymi dysonans. Z jednej strony: soczyste disco popychające na parkiet, z drugiej subtelne podszepty do wpełznięcia do łóżka i byciu w nim do rana. Dłużej. Rap często włącza we mnie hoe mood (spuśćmy proszę zasłonę milczenia na feminizm, który w tym wypadku nic nie widzi, nic nie słyszy i nic nie mówi), ale What’s Your Pleasure? podtrzymuje go od pierwszej do ostatniej piosenki.

Przeczytaj: Dodatkowe utwory z What’s Your Pleasure? Jessie Ware ujrzą światło dzienne

Po Hot N Heavy spodziewałam się dokładnie tego, co finalnie dostałam. Energii. Przeboju. Wykrojonej seksualności. Odwagi. Pożądania, które jest niemal namacalne, aż parujące. Jessie Ware musiała to sobie bardzo dobrze obliczyć. Tego nie da się mieć dość. Tą muzyką, jej muzyką, chce się rozkoszować. Jak najdłużej. Może w nieskończoność.

Jessie Ware – Hot N Heavy 

Jessie Ware wydała What’s Your Pleasure? i nagle zdobyła absolutnie wszystko, co było do zdobycia. Publiczność, laury, nagrody oraz scenę popowo-alternatywną. Ten album definitywnie jest płytą zeszłego lata. Ciemnych wieczorów pełnych bliskości, gęstości na parkiecie i ciepłych oddechów osiadających na ciele. Hot N Heavy to drugi singiel, który zapowiada reedycję tego znakomitego krążka. I obiecuje, […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →