“Zgadnij, kim jestem”. W trasie z Reni Jusis [zdjęcia]


16 listopada 2016

Obserwuj nas na instagramie:

Spotkaliśmy się z Reni w Poznaniu, żeby w końcu rozgryźć pytanie z pierwszego kawałka z jej pierwszej płyty – zgadnąć, kim tak naprawdę jest Reni Jusis.

Na pewno jest nieodłączną częścią polskiej muzyki i popkultury, nawet kiedy nie podbija radiowych playlist. Ma na koncie hity, które nucił cały kraj, choć znacznie poszerzały brzmieniowe spektrum polskiego popu. Ostatnie 7 lat spędziła jednak poza sceną, z zewnętrznym światem komunikując się głównie jako ekomama – promując na swoim blogu i w mediach zalety ekologicznego życia. Nazwała płytę BANG!, ale przewrotnie wróciła bez wielkiego szumu – do klubów, w których jest w trasie do grudnia, a nie telewizji i mainstreamowych mediów, które zresztą przez ten czas znacznie straciły na znaczeniu.

new

“Ale zastanówmy się, kim tak naprawdę jest Reni Jusis?”

Że ma tysiąc twarzy i nic o niej nie wiemy – to akurat wiem z jej singli. Rozmowę zaczęliśmy więc nie od płyty, domu i powrotu, ale od… galerii handlowych. Poświęciła im utwór “Bilet wstępu”, a tak się składa, że klub SQ, w którym kilka godzin później występowała w Poznaniu, mieści się w jednej z nich. Podobnie jak poznański dworzec, na którym wysiadła z pociągu…

“Najbardziej jaskrawym przykładem tego, jak duża część naszego życia przeniosła się do galerii handlowych, było dla mnie ogłoszenie, które informowało, że występy taneczne dzieci ze szkoły odbędą się w atrium galerii handlowej, nie domu kultury. Tam dzieci zaprezentują to, co przygotowywały przez pół roku na święta. Dało mi to do myślenia”. Przyznaje, że do stworzenia utworu “Bilet wstępu” zainspirował ją dworzec Gdańsk Wrzeszcz, przy którym niedawno wyrosła druga galeria handlowa. Te jednak, mimo wyraźnie krytycznego wydźwięku “Biletu wstępu”, okazują się mieć też swoje plusy – pobudzają wyobraźnię…

reni

“Tysiące produktów jadących tirami, wypakowywanych przez setki rąk, mrowiska, w których cały czas wre praca, machina, która nieustannie się napędza…”. Reni mówi, że ta myśl powoduje, że wpada w trans. Rzuca też nieco nowego światła na bardzo elektroniczne, eksperymentalne brzmienie BANG!. To album pełen skrajności, równie hałaśliwy, co wyciszony. Nagrany częściowo w domu, w którym z jednej strony nie ma zegara, ale w którym wcale się ciągle nie odpoczywa, bo “nieustannie gasi się pożary”. I za którego zamkniętymi drzwiami świat nieubłaganie nie przestaje pędzić w szalonym tempie.

Tysiące produktów jadących tirami, wypakowywanych przez setki rąk, mrowiska, w których cały czas wre praca, machina, która nieustannie się napędza. Kiedy o tym myślę, wpadam w trans.

 

“Chcę zostać w swoim świecie, nic o mnie nie wiecie”

“Lubię ścierać w domu kurz / Lubię zapach dyskoteki” – śpiewa w singlu “Bejbi Siter”, który okrzyknięto nowym hymnem kobiecej codzienności. Tego powrotu mogłoby nie być, gdyby nie kilka szczęśliwych zbiegów okoliczności – przesłany mailem beat od Bunia z Dick4Dick, który w końcu został podkładem wiodącego singla, czy własnej inicjatywy jej znajomego, Jacka Prościńskiego (dzisiaj perkusisty podczas jej koncertów), który skontaktował ze sobą Reni i Stendka. Z młodym trójmiejskim producentem połączyły ją podobne zainteresowania muzyczne i ostatecznie nagrała z nim większość albumu.

Przez parę lat Reni w ogóle nie miała styczności z muzyką, ewentualnie z klasyczną. “Wcześniej spełniłam się zawodowo i nie miałam parcia, żeby wracać” – przyznaje, ale gdy postanowiła, że chce znów pracować, okazało się, że lata spędzane w domu uczyniły ją jeszcze lepszą w tym co robi (a Spotify i Tidal znacznie przyspieszyły nadrabianie zaległości). Kiedy wróciła do studia z Michałem Przytułą, z którym pracowała przez większość swojej kariery, producent przeżył niemałe zaskoczenie.

jagodavasco-5834

“Spotkaliśmy się i powiedziałam, że chcę nagrać wokale w trzy dni, bo spieszę się do domu. A on powiedział: Ho ho ho, zazwyczaj robiłaś to w pół roku, powodzenia!. Nagraliśmy je w dwa weekendy, to była nasza najszybsza współpraca. Powiedział mi wtedy, że nie zdawał sobie sprawy, jaką siłę ma matka. Byłam tak przygotowana do tych nagrań, że po prostu wchodziłam, nagrywałam i wychodziłam, a on to miksował”.

“Bardzo się wzmocniłam, dostałam takiego hartu ducha i mam wrażenie, że po tym treningu, jakim było dla mnie ostatnie kilka lat, mogę przenosić góry” – opowiada Reni. Opracowała system – rano nagrywa ze Stendkiem, potem zajmuje się dziećmi, a na nagranie wokali zostaje… noc. Tak powstaje “Kęs” – jeden z najbardziej intymnych utworów na płycie, rozciągnięty do 7-minutowej kosmicznej suity. “Jak przyszło do solówki, nakryłam się kołdrą, żeby nie obudzić dzieci. Zaśpiewałam ją do mikrofonu w laptopie. Próbowałam potem nagrać ją jeszcze raz, w studiu, ale ta spod kołdry była najlepsza. Wybraliśmy ją na płytę”.

jagodavasco-5530

Jak przyszło do solówki, nakryłam się kołdrą, żeby nie obudzić dzieci. Zaśpiewałam ją do mikrofonu w laptopie. Próbowałam potem nagrać ją jeszcze raz, w studiu, ale ta spod kołdry była najlepsza.

Wydawać by się mogło, że powrót do życia w trasie i koncertów zaczynających się o północy niezbyt pasuje do rytmu pracy, który układa się tak naturalnie. Kiedyś to właśnie intensywne trasy koncertowe, podczas których w ciągu miesiąca grała nawet 26 koncertów, skłoniły ją do zwolnienia tempa i zrobienia sobie przerwy. Przyznaje, że pomylenia nazw miast podczas przywitania fanów w jednym z nich, wstydzi się do tej pory.

“To znaczy, że trochę nie wiedziałam już, co się dzieje, a z ilością w parze nie szła jakość. Teraz cały tydzień poświęcam sobie, rodzinie. Gramy tylko w weekendy, w tygodniu mamy czas spotkać się na próbie, robimy też nowe numery. Godziny koncertów są dosyć drastyczne, ostatnio graliśmy nawet o drugiej w nocy, ale z drugiej strony fajnie wyrwać się z pieluch”.

jagodavasco-5338

“Tysiąc twarzy, każda z nich o mnie coś opowie”

Na scenę, oświetloną neonowymi światłami, wychodzi ubrana w imponujący kostium przypominający pancerz stworzenia spoza tej planety, który w trakcie zmienia na strój stworzony z wielu metrów taśmy VHS. Mimo to, zero w koncertowym wydaniu Reni Jusis wypozowanego, podporządkowanego scenariuszowi show. Znacznie więcej – zabawy, luzu i dobrego klubowego popu.

Choć wróciła z nie najłatwiejszą płytą, której docenienie wymaga sporo uwagi, kiedy gra koncert, dba o to, żeby wszyscy po prostu dobrze się bawili. Jest naturalna, tylko trochę bardziej uśmiechnięta i bezpośrednia, niż gdy rozmawia ze mną ubrana jeszcze nie w kosmiczny strój, a w pomarańczową bluzę 1991 International. Dobrze wie, że fani czekają też na jej największe przeboje. Sama przyznaje, że to ukłon dla tych, którzy czekali na nią tyle lat.

new3

Podczas występów w ramach BANG Tour już na samym początku Reni informuje, że koncert ma dwie części – pierwszą wypełniają utwory z BANG!, druga to the best of jej największych hitów. Na pierwsze dźwięki “Nigdy Ciebie nie zapomnę” i “Kiedyś Cię znajdę” publika odpowiada eksplozją zadowolenia, a ja na pożegnanie dowiaduję się jeszcze, co najbardziej lubi Reni Jusis.

“Jak mam jakiś problem, otwieram stronę NASA i gapię się na drogę mleczną. Choć czuję się wtedy bardzo mała, przewrotnie to wtedy odczuwam największy spokój” – już chyba wiem, dlaczego, choć światu ostatnio częściej przedstawiała się jako nie Zakręcona, a Ekomama, tak chętnie na scenie zmienia się w bohaterkę filmu science fiction…

reni-live

zdjęcia: Jagoda Waśko

 

Reni Jusis – BANG Tour! – pozostałe koncerty

19.11 – Katowice, HAH
25.11 – Łódź, OHM [kup bilet]
26.11 – Warszawa, Targi CJG
3.12 – Kraków, Prozak 2.0 [kup bilet]

14695331_10154632405684621_2712644900482856531_n

Sprawdź także:
Moje Rytmy: Reni Jusis

Spotkaliśmy się z Reni w Poznaniu, żeby w końcu rozgryźć pytanie z pierwszego kawałka z jej pierwszej płyty – zgadnąć, kim tak naprawdę jest Reni Jusis. Na pewno jest nieodłączną częścią polskiej muzyki i popkultury, nawet kiedy nie podbija radiowych playlist. Ma na koncie hity, które nucił cały kraj, choć znacznie poszerzały brzmieniowe spektrum polskiego […]

Obserwuj nas na instagramie:


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →