“Pop to dla nas progres”. XXANAXX o tym, jak gra się w Polsce pop [wywiad]
Obserwuj nas na instagramie:
Kiedy usłyszałem, że XXANAXX mówią z dumą: “Gramy pop”, wiedziałem, że chcę z nimi porozmawiać. Tym bardziej, że ich album FWRD to najbardziej przebojowy polski album roku.
Z Klaudią i Michałem z XXANAXX spotkałem się na festiwalu i konferencji dla branży muzycznej Seazone w Sopocie. Rozmawialiśmy po panelach dyskusyjnych dotyczących polskich stacji radiowych oraz polskiej muzyce elektronicznej.
W tym ostatnim zespół brał udział, ale zamiast o elektronice, najbardziej chciałem z nimi pogadać o popie. Jako urodzonego poptymistę, ucieszył mnie ten nowy entuzjazm duetu do pisania chwytliwych melodii, bo wreszcie pora w Polsce na nowoczesny pop, który nie chowa się za alternatywnymi łatkami. Tylko czemu nie ma go w radiach? Sprawdźcie, czy Klaudia i Michał ostrzą sobie zęby na podbicie mainstreamu.
Kiedyś opisywaliście waszą muzykę jako „future chillout” lub „chillwave”. Teraz mówicie „gramy pop”. Skąd taka decyzja?
Klaudia: Nigdy nie byliśmy wrogo nastawieni do popu. Zawsze byliśmy na granicy alternatywy i popu. Uznaliśmy, że pora zdecydować, w którą stronę pójść.
Michał: Pop to dla nas progres. Kontynuujemy to, co robiliśmy, ale nasza muzyka jest poprawiona, ugładzona, dopracowana w stosunku do pierwszej płyty. Przez to jest też bardziej popowa.
Pop to jednak w Polsce gatunek latami ośmieszany, bardzo niedawno odczarowany przez kilku młodych artystów docenionych przez krytykę i publiczność. Czy to nie wymaga wciąż odwagi – powiedzieć, że gra się pop?
Michał: Na pewno. Jeszcze kilka lat temu z popem w Polsce kojarzyły się same złe, bardzo wtórne rzeczy. My już nazywamy naszą muzykę po imieniu – gramy pop i o tyle powiedzenie tego wymaga odwagi, że ciągle te negatywne skojarzenia są żywe.
Klaudia: Chcemy trochę odczarować to słowo. Wydaje mi się, że pora zacząć zwracać uwagę na pozytywne strony popu i jego ambitniejsze odmiany, choć sama nie lubię dzielić muzyki na dobrą i złą.
W polskim popie są trzy właściwie nieprzeplatające się nurty – radiowy, elektroniczny, który reprezentujecie wy i alternatywno-rockowy. Nie macie aspiracji, żeby zamieszać w tym układzie i wbić się w mainstream?
Michał: Mamy, ale wydaje mi się, że nasza muzyka nie ma na to ogromnych szans. Tak wynika z mojej oceny polskiej branży i mediów muzycznych, które od lat okupuje ta sama muzyka.
Klaudia: Chcemy robić swoje. Jeżeli mielibyśmy się dopasować do tego, co leci w radiach, to byłoby to dla nas trudne. Moglibyśmy się do końca z tym nie utożsamiać i sami siebie oszukiwać. Po prostu robimy muzykę, która naszym zdaniem powinna już wypłynąć. Jeżeli ktoś uważa, że to wciąż zbyt alternatywne na mainstream – trudno.
Jeszcze 10-15 lat Reni Jusis potrafiła być na listach przebojów z bardzo wyrafinowaną muzyką pop… Dlaczego dzisiaj taka muzyka ma mniejsze szanse na sukces w radiach?
Michał: Mam wrażenie, że rozgłośnie radiowe naprawdę mają za zadanie ogłupiać słuchacza. To nie jest tak, że nie mają wpływu na to, czego słuchają ludzie i muszą grać tylko to, czego oczekują ich odbiorcy, bo tak im wyszło w badaniach. Radio jest przecież w stanie stworzyć hit z każdego utworu. Jeżeli będzie go wałkowało przez całe wakacje, kiedy dzieci na koloniach się zakochują, a rodzice jadą na urlop i słuchają radia w samochodzie, to ten utwór zostanie związany z ich wspomnieniami i stanie się przebojem. Tak się dzieje z utworami, które są opłacane, żeby grać je w radiach, przez wytwórnie płytowe. Problemem jest to, że radia nie mają odwagi inwestować w utwory, które nie są typową sztampą.
Mam wrażenie, że rozgłośnie radiowe naprawdę mają za zadanie ogłupiać słuchacza. To nie jest tak, że nie mają wpływu na to, czego słuchają ludzie i muszą grać tylko to, czego oczekują ich odbiorcy, bo tak im wyszło w badaniach.
Klaudia: Kiedyś też łatwiej było zaskoczyć słuchacza nowym brzmieniem. Ludzie od razu to załapywali. Dzisiaj jesteśmy zalani zagraniczną muzyką i może się wydawać, że nie robimy nic nowego.
Michał: Głód polskiej muzyki jest mniejszy. W latach 90. i na początku kolejnej dekady wystarczyło zrobić cokolwiek, co będzie odrobinę inne i to już robiło wrażenie. Z drugiej strony Reni Jusis jest tu raczej wyjątkiem, niż regułą – nie było wtedy wielu innych artystów, którzy robili podobne rzeczy.
„Nie znajdziesz mnie” i inne piosenki po polsku na FWRD to próba zbliżenia się do szerszej publiczności?
Klaudia: W 100 procentach. Długo dojrzewaliśmy do pisania po polsku. Namawiali nas do tego nasi fani po koncertach, ale i osoby z naszego otoczenia. Tworząc muzykę po polsku w dużej mierze myśleliśmy o radiach, bo w tej chwili nas tam nie ma. Wiedzieliśmy, że jest większa szansa, że uda nam się tam trafić z utworem po polsku. Natomiast z mojej osobistej perspektywy mogę powiedzieć, że kiedyś broniłam się przed śpiewaniem po polsku, a teraz bardzo to polubiłam. Wydaje mi się, że mam wtedy lepszy kontakt z publicznością.
Napisałeś w końcu teksty po polsku samemu, choć wcześniej chciałeś to zlecić innej osobie. Dlaczego zmieniłeś zdanie?
Michał: Kiedy zobaczyłem teksty napisane dla nas przez innego autora, poczułem, że nie jestem przekonany do tego, co czytam. To nie było ani moje, ani Klaudii, nie miało związku z tym, o chcemy przekazywać. Lubię pewien smutek w tekstach, oprawiony w muzykę, która wydaje się być w totalnej kontrze…
Klaudia: Nie robimy ballad o nieszczęśliwej miłości. Wydaje mi się, że taki kontrast między tekstem a muzyką jest bardzo ciekawy.
Michał: Zawsze lubiłem taneczne utwory, które opowiadają o czymś smutnym. Jak w przypadku „Animal” Miike Snow – piosenki, która mnie i Klaudię połączyła. Kiedy powstał pierwszy polski tekst, stwierdziliśmy, że to jest dokładnie to, co chcemy zrobić. Zdecydowałem się powalczyć i mam nadzieję, że wyszło fajnie.
Lubię pewien smutek w tekstach, oprawiony w muzykę, która wydaje się być w totalnej kontrze…
Mnie zawsze teksty interesowały, w porównaniu do warstwy muzycznej, w niewielkim stopniu. Dla was są faktycznie takie ważne?
Klaudia: Kiedyś sama nie zwracałam uwagi na warstwę tekstową. Interesowała mnie tylko muzyka, wokal, to jak śpiewa wokalistka, jaki jest beat. Wtedy jeszcze sama nie tworzyłam. Dopiero niedawno zaczęłam być bardziej świadoma warstwy tekstowej.
Michał: Ja dzielę muzykę na dwa rodzaje – taką, w której tekst odgrywa ważną rolę i taką, którą w której tekst jest raczej melodyjną frazą, zbitkiem kilku słów. Jest wiele utworów, którymi się jaram, a które nie mają piosenkowej struktury. Na przykład w „Archangel” Buriala pojawia się przesamplowany fragment utworu Ray J’a. Tekst tam nie ma szczególnego znaczenia, ale gdy śpiewa go płaczliwym głosem Chet Faker, zyskuje nowy kontekst.
Klaudia: My mamy i utwory łatwiejsze do odbioru, w których teksty są prostsze i takie, w które powinno się wniknąć.
dziś premiera pierwszego klipu z #FWRD. stay tuned fot. Karolina Rączka / @papaya_films
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika XX▲N▲XX (@xxanaxx_official)
Brytyjskie klubowe brzmienia robią się coraz bardziej popularne, a po lekkie odmiany deep house’u sięgają Ariana Grande i Justin Biebier. Nie boicie się, że za chwilę nastąpi przesyt dźwiękami, które są wam bliskie?
Michał: To jest nieuniknione, że jeśli jakiś gatunek zaczyna pojawiać się na salonach i jest dobry, to w końcu je zdominuje, choć czasami świetne gatunki znikają tak szybko, jak się pojawiają. Brzmienia też po pewnym czasie powracają – obecna fala uk house’u jest przecież odświeżeniem muzyki sprzed kilku lat, które z kolei były odpowiedzią na brzmienia ze Stanów.
AlunaGeorge, do których Was się czasem porównuje, mówili wiele razy, że ich muzyka brzmi jak r&b dlatego, że gdy dorastali, r&b było wszędzie. Uważacie, że tak jest – że „czym skorupka za młodu nasiąknie…”?
Michał: W moim przekonaniu moment, gdy zaczynasz słuchać muzyki świadomie, jest kluczowy. Wtedy rzeczywiście zaczyna cię przenikać. Ja słuchałem bardzo różnych rzeczy – od hip-hopu przez jungle, rave, house, po drum&bass. Przy tworzeniu rzeczy dla XXANAXX chcę tworzyć w taki sposób, by uzupełniać starsze brzmienia czymś nowym. Podobnie mam z filmami – oglądając te z lat 90. zastanawiam się, jak wyglądałyby, gdyby nakręcić je dzisiaj. Powstają remake’i tych filmów, podobnie jest z muzyką – wraca odświeżona o nowe elementy. Lubimy soul, r&b i hip-hop, więc cieszę się, że udało nam się wpleść te gatunki w naszą twórczość.
Udział raperów w FWRD jest sporym zaskoczeniem – zwłaszcza VNM-a w „Give U The World”. Polski raper po angielsku – taka kombinacja to wyzwanie. Jak oceniacie efekt?
Klaudia: Już nie wyobrażam sobie „Give U The World” bez VNM-a, jest dla mnie dopełnieniem tego utworu. Wydaje mi się, że ta piosenka potrzebowała drugiej zwrotki, a VNM naprawdę zajebiście radzi sobie z nawijaniem po angielsku…
Michał: Słyszałem opinie, że ma słaby akcent… Tylko że sam ostatnio przed koncertem na Orange Warsaw Festival musiałem się nauczyć jego części i nie było lekko. Naprawdę szacunek!
Coraz rzadziej producent chowa się za wokalistką. Waszym zdaniem to lepsza formuła?
Klaudia: Formuła duetu mi bardzo pomogła. Doświadczenie Michała i jego gust muzyczny były równie ważne, jak przyjacielska relacja, która się między nami wytworzyła. Tak jest dużo łatwiej. Lepiej tworząc spierać się z jednym obcym mózgiem, niż czterema innymi.
Michał: Z mojej perspektywy taka formuła jest oczywiście lepsza, bo inaczej byłbym jakimś ziomkiem, który zrobił płytę wokalistce i może od czasu do czasu ktoś o nim gdzieś wspomni.
Nie kusi Cię wejście w rolę producenta gwiazd? Bycie jak Timbaland lub Max Martin, ale na polskim podwórku?
Michał: Nie chcę stać w cieniu. Nie wyobrażam sobie tego, moje ego by mi na to pozwoliło. Mogę więc być jak Timbaland, bo jego wszyscy znają! Wydaje mi się, że gdy zrobiony przez ciebie utwór zostaje hitem, a wszystkie laury zgarnia wokalista, to jednak czujesz niedosyt.
Jesteście w stanie wyobrazić sobie rozstanie?
Klaudia: Na ten moment nie, choć kiedyś pewnie przyjdzie moment małej rozłąki. Obecnie jesteśmy zżytym, jednym muzycznym umysłem. Chcemy tworzyć i skupiać się na XXANAXX, ale to nieuniknione, że ktoś z nas kiedyś będzie chciał spróbować innego gatunku muzycznego, popracować z inną osobą, innym producentem.
Michał: Nie zabraniamy sobie czegokolwiek. Na najbliżej składance Flirtini Klaudia śpiewa na beatach innego producenta, ja też pojawię się z inną wokalistką. To dla nas w pełni naturalne. Na pewno w pewnym momencie przydarzą nam się solowe płyty, ale zaraz po nich pojawi się kolejny album XXANAXX!
Hercules & Love Affair, De La Soul i XXANAXX na plaży w Helu
Podoba Ci się ten artykuł? Polub Rytmy.pl na Facebooku
Kiedy usłyszałem, że XXANAXX mówią z dumą: “Gramy pop”, wiedziałem, że chcę z nimi porozmawiać. Tym bardziej, że ich album FWRD to najbardziej przebojowy polski album roku. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz […]
Obserwuj nas na instagramie: