fot. materiały prasowe

WILLOW i „Coping Mechanism”: Na niewygodnym posłaniu dobry sen [recenzja]


07 października 2022

Obserwuj nas na instagramie:

WILLOW powraca ze swoim piątym studyjnym albumem. Coping Mechanism to płyta, na której jest wszystko (i więcej).

WILLOW – na niewygodnym posłaniu dobry sen

Pierwsze dojrzałe 1 na 1 z artystką przeżyłam w 2020, kiedy ukazał się album THE ANXIETY, nagrany wspólnie z Tylerem Cole’em. Nie był to tiktokowy viral Met Me At Our Spot (to zdarzyło się później), tylko w pełni przypadkowe odkrycie, przesłuchanie, a potem: cyk, dodanie do ulubionych i jakże żywe zadowolenie ze znalezienia podobnej perełki. Nieco później przyszedł szok i niedowierzanie. Że co? Jak to, WILLOW, córka Willa Smitha? Że ona?

Dużo obecnie się mówi o dzieciach gwiazd Hollywood, karierach zbudowanych na plecach dziadków, rodziców i innych koneksjach. Bardzo nie chciałabym w takim kontekście rozmawiać o Willow. Lepszy start był pomocny na początku, obecnie jej muzyka zwyczajnie broni się sama. Mówi sama za siebie.

Coping Mechanism to piąty długogrający album artystki i szczerze nie wiem, czy nie najlepszy. Subiektywnie najwięcej serca będę mieć do wspomnianego THE ANXIETY ze świetnymi Poolside czy After You Cry, lecz obiektywnie palmę pierwszeństwa przyznaję jej najnowszej płycie. Starganej emocjami, przetyranej słowami, wymemłanej agresywnymi gitarami.

Przeczytaj: YUNGBLUD: młody, gniewny, emocjonalny [recenzja]

willow coping mechanism recenzja
fot. materiały prasowe

Twoje ulubione znoszone buty, których za nic nie wyrzucisz

Każdy chyba ma taką parę. Trampki, które przeżyły Open’era 2016, martensy kupione w momencie, kiedy przestała rosnąć stopa, cichobiegi nadające się już tylko do wyjścia do Żabki, ewentualnie na działkę. Coping Mechanism doskonale oddaje ten vibe, pomieszanie zmęczenia życiem i sentymentu, a zarazem jakiejś dzikiej determinacji. Tekstowa jednoznaczność to jedno, glamowa muzyka drugie, charyzma artystki jeszcze coś innego; nie wiem, jakim cudem to się spina, ale WILLOW z wszystkimi swoimi przeciwieństwami gra jednak do tej samej bramki.

Kiedyś myślałam, że wyrosłam z rockowej muzyki, ale po prostu znudziła mnie klasyka. Bo znowu – co robią z nią artyści tacy jak Willow? Redefiniują? Nadpisują? Raczej uelastyczniają i sposób jej wykonywania, jak i myślenia o niej. Chciałabym, żeby mówiąc o rockowych zespołach (tych dzisiejszych), jednym tchem wymieniało się Gretę van Fleet, Editorsów, no i WILLOW. To kompletnie różne nurty, zgadza się, lecz stoją na tym samym filarze. Dodawanie do siebie gatunków to ruch w dobrą stronę (indywidualność, innowacyjność, eksperymentowanie), szczególnie, że nigdy, nigdy nie dochodzi tu deprecjonowania przewodniego motywu.

Dlatego Coping Mechanism to dobry, solidny, rockowy album. Oparty na gitarach, może trochę innych niż w latach 90., ale ostatecznie zachowujących w sobie sporo tamtego rage’u. To płyta z przenikliwym, rozdzierającym wokalem i grzmiącym echem bębnów. To krążek z charakterem i siatką skłębionych emocji.

WILLOW – Split (Visual)

Pokażę ci wszystko

Każdy album ma swoją wizytówkę. Główny singiel nie zawsze śpiewająco spełnia tę rolę, jednak w przypadku Coping Mechanism potwierdza się owa reguła i <maybe> it’s my fault doskonale reprezentuje płytę jako całość. Łagodność, agresja, tęsknota, furia, zwątpienie: uczucia aż w nim buzują, kłębią się, kotłują. Sprzeczności nie występują jednak na kanwie przeciwieństw, ani w tym utworze, ani w całym krążku. Zestawienie dość skrajnych reakcji dopełnia odczuwane emocje oraz przenosi je w spektrum pogłębionego przeżywania.

Najpierw chóralny spokój, po późniejsze oczyszczenie na bazie ostrego gitarowego riffu i jękliwe zawodzenie I don’t know/ How I can forgive you, co przeplata się ze znacznie już bardziej melodyjnym pytajnikiem w refrenie Maybe its my fault? Finał zdaje się dążyć do harmonii (wokalnie), lecz ostatecznie gitarowy blok robi się na maksa zintensyfikowany, a WILLOW wyrzuca z siebie wściekle tytułowe pytanie.

Curious/Furious to jedna z moich ulubionych kompozycji z Coping Mechanism. Zdecydowanie bardziej stonowana od otwierającego kawałka, bardziej zachowawcza, lżejsza. W skali albumu totalnie popowa, choć oczywiście liźnięta ostrym sznytem artystki. Jej wokal z każdej piosenki wydobędzie moc, nawet jeśli to będzie lajtowy, prawie radiowy kawałek.

WILLOW – curious/furious (Visual)

WILLOW mogłaby nie kończyć

Przez środek płyty aż do samego końca to bardzo płynna podróż. Rzadko piszę, że płyta jest za krótka, taki koncept, artysta sam najlepiej wie, kiedy postawić tę kropkę nad i. Słuchając Coping Mechanism po prostu autentycznie się zdziwiłam, że to już. Że to koniec tych przesterowych krzyków z ur a <stranger>, że między energetycznymi kawałkami nie zabłądzę w balladę jak No Control, że warczenie WILLOW ucichło na dobre, razem z wręcz anielskimi chórkami. Że klimat już nie waha się między militariami, sypialnią, a moshpitem w jakiejś zadymionej spelunce na dwieście osób.

Album finiszuje z klasą, w dobrym stylu, ze smakiem. Batshit sam w sobie jest kumulacją całej płyty, utworem, w którym czule łamie się na rockowo. WILLOW do ostatniej sekundy zagęszczała atmosferę, przez co kulminacja emocji przypada nie w środku, a na końcu Coping Mechanism. Wrzenie do ostatniej sekundy, może tak właśnie powinna brzmieć nowa definicja rocka.

WILLOW – Coping Mechanism – odsłuch albumu

WILLOW powraca ze swoim piątym studyjnym albumem. Coping Mechanism to płyta, na której jest wszystko (i więcej). Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia Lins WILLOW – na niewygodnym posłaniu dobry sen […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →