Vienio: Zanudziłbym się, gdybym mówił tylko o hip-hopie [rozmowa]


27 września 2016

Obserwuj nas na instagramie:

Niemal pół roku po premierze ostatniej płyty HORE, za to w wirze pracy nad show kulinarnym, którego będzie jednym z uczestników, dorwaliśmy legendę polskiego hip-hopu Vienia, by porozmawiać o gotowaniu, wielozadaniowości, byciu wariatem i paście ajurwedyjskiej.

Widzimy się w przerwie od nagrywania kolejnego odcinka Top Chef Gwiazdy

Zgadza się. Dostaję tu różne hardkorowe zadania i po prostu gotuję. Lubię to, bo pichcę od zawsze. Czy hip-hopowiec, czy polityk, czy malarz – żeby dobrze żyć, musi dobrze zjeść. A żeby dobrze zjeść i mieć power, trzeba trochę samemu w tym pogrzebać.

Czytałem niedawno książkę Agaty Szydłowskiej Miliard rzeczy dookoła – jest to zbiór dwunastu wywiadów z projektantami graficznymi. W ostatnim z nich Daniel Mizieliński powiedział: “(…) niezwykle ważne jest jedzenie i zawsze powtarzam, że jadąc na drożdżówkach za złotówkę, nie da się dobrze projektować”.

To jest to! Podejrzewam, że jeśli grafik je dużo kolorowych owoców i różnorodne dania, dbając przy tym o estetykę podania, ma to wpływ na jego pracę.

Kiedy pytają mnie, dlaczego występuję w programach kulinarnych i łapię się wielu aktywności, zawsze odpowiadam: ja znam smak hip-hopu i kocham go, ale nie mogę jeść codziennie pomidorówki. Jak mama w domu gotowała zupę pomidorową, to po dwóch dniach już wysiadałem. Uwielbiam danie hiphopowe, uwielbiam pisać i nagrywać, ale należy czasem spróbować innej potrawy, żeby odmulić język – dlatego pracowałem w radiu, robiłem bity, kręciłem teledyski, a dzisiaj gotuję w programie telewizyjnym. Ta wielozadaniowość może szokować innych, ale ja dzięki temu wietrzę sobie głowę. Pomaga mi to odświeżyć się, żeby potem móc usiąść do tekstów.

Uwielbiam danie hiphopowe, uwielbiam pisać i nagrywać, ale należy czasem spróbować innej potrawy, żeby odmulić język.

Raper, producent, DJ, aktor, reżyser i dziennikarz – tak przedstawiono cię na wstępie jednego z wywiadów.

Do niektórych z tych rzeczy w ogóle się nawet nie pchałem. Dziennikarstwo zostało mi zaproponowane przez Kowala, w czasach, gdy jeszcze istniał Ślizg. Odezwał się: – Piotrek, nie chciałbyś pisać do nas? Dam ci dwie kartki, porób wywiady! Jeśli chodzi o radio, to zadzwonił do mnie Mikołaj Lizut i zaoferował autorską audycję. Z tym aktorem natomiast bym nie przesadzał, bo nie skończyłem szkoły aktorskiej – mogę się nazwać co najwyżej aspirującym epizodystą. Któregoś dnia odezwał się jednak Łukasz Palkowski i spytał: – Chcesz w serialu zagrać? Ja reżyseruję, ty coś pograsz. Znam cię i wierzę w ciebie, jesteś wariatem, zrobisz to! Mówię: – Jasne, nie ma problemu!

Nie jest jednak tak, że biorę się za wszystko, co się da. Od jakiegoś czasu, na przykład, nie wpieprzam się w robotę reżyserom moich teledysków. Kiedyś zadawałem setki pytań: – A dlaczego mam tu stanąć? Dlaczego światło się nie świeci? Jaką masz przysłonę? Dziś już wiem, że jak reżyser mówi, że mam tu stanąć, to po prostu staję, bo ufam mu i wiem, że się na tym zna i osiągniemy dzięki temu satysfakcjonujący nas efekt. Przy klipie do “Horych myśli” pracowałem z Jakubem Wróblewskim, który jest profesorem ASP do spraw video, montażu i technik audiowizualnych. Spotkałem go kiedyś na ulicy, wręczył mi wizytówkę i powiedział: – Marzę, żeby ci zrobić teledysk. Odparłem: – Super, to robisz, co chcesz! Ja będę małpą, a ty będziesz treserem. Jak powiesz, że mam założyć różowy dres, to go założę.

Skąd się to bierze, że ludzie sami się do ciebie zgłaszają? Masz pomysł, dlaczego akurat do ciebie?

Nie wiem, może po prostu jestem wariatem…? Czasem ludzie boją się wariatów, ale czasami świat ich potrzebuje – i to się sprawdza. Ja jestem takim energetycznym gadułą, wszędzie wsadzam te swoje paluchy, łażę po mieście i często ludzie pytają mnie o różne rzeczy, na zasadzie: do jakiej knajpy można wyjść wieczorem? Młodzi raperzy też do mnie przychodzą po rady. Zawsze chętnie pomagam; czuję się szczęśliwszy przez to. Pomaganie innym jest wzbogacające i budujące.

Rozmawiałem niedawno z Filipem Kalinowskim, który przeprowadzał z tobą wywiad dla Red Bulla. Uprzedzał, że jesteś gadułą – wystarczy rzucić jeden wątek, a ty już go rozciągniesz na dziesięć kolejnych.

(śmiech) Może jakiś chaos się w tym załącza…

…nie, to właśnie jest fajne, że jak się czyta wywiady z tobą, to każdy z nich jest inny. Nie ma oklepanego schematu: kiedy wyjdzie płyta i kiedy koncerty…

To prawda. Przez piętnaście lat miałem wrażenie, że ludzie robili wywiady ze mną jako z Vieniem, czyli – to, co powiedziałeś: gdzie nagrywałeś, kiedy zacząłeś, kiedy skończyłeś, jakie teledyski – i koniec. Kiedy jednak ktoś podchodzi do mnie jako do Piotrka, zaczynam być dla niego ciekawym człowiekiem, z którego można wyjąć różne rzeczy: mój światopogląd, jakie mam wartości, czy jestem szczęśliwy, w co wierzę, a w co nie, co mnie wku*wia…  Wszystko to, co mam w sobie – ale jako Piotrek, a nie jako Vienio.

I jak ci z tym, że pytają cię o takie spektrum tematów?

Cieszę się z tego, bo jakbym miał opowiadać tylko o hip-hopie, to bym się zanudził na śmierć. Czułbym niedosyt, gdyby nikt mnie nie pytał o to, jaki mam układ z kobietami, czy kocham swoją dziewczynę, jakie mam marzenia, co chciałbym zrobić, do czego aspiruję, jakie mam pomysły na świat… Nic, co ludzkie, nie jest mi obce. Mogę rozmawiać o wszystkim.

OK, to skoro już wyciągnąłeś to na wierzch – jakie Piotrek ma pomysły na świat?

Podstawowym pomysłem jest niejedzenie mięsa od siedmiu lat. Kieruję się współczuciem do naszych mniejszych braci, do zwierząt i nie zgadzam się na to, że ludzie wykorzystują je przedmiotowo. Teraz jestem szczęśliwym człowiekiem, mam kochaną narzeczoną Orinę, więc kolejnym pomysłem na świat jest to, żeby skupiać na niej uwagę i poświęcać jej sporo atencji, wspierać ją. Miałem różne przejścia z dziewczynami i wiem, że ten związek jest najbardziej dojrzały.

Ponadto, chcę jeszcze porobić trochę w kwestii żywienia, chcę gotować dla dzieci. Byłem kilka razy w domach dziecka i gotowałem jako raper, ale nie zależy mi na tym, żeby tam być raperem, bo to buduje pewną przepaść. Chcę być po prostu Piotrkiem-kucharzem, który będzie kumplem dla tych dzieciaków i który pokaże, jak zrobić sałatkę. Pamiętam, jak kiedyś pewna dziewczynka pokazała przy mnie na cebulę i zapytała: – Proszę pana, co to jest? Zakręciła mi się wtedy łezka w oku.

Po kolejne – jak wygram ten program, będę chciał wesprzeć fundację mojego kumpla Mariusza i Agnieszki Kępki, którzy gotują dla bezdomnych. Na pewno chcę też podróżować dwa razy do roku. Chcę zrealizować kolejną płytę, bo od dwudziestu lat uważam się za artystę i nadal chcę nim być. Moim podstawowym opakowaniem jest bycie raperem. To najbardziej lubię – pisać piosenki i mówić do ludzi, żeby mieli coś z mojego wnętrza.

 

Wszędzie jest ciebie dużo – jest coś takiego jak przeciętny, normalny dzień Vienia?

Nie, jako artysta mam raczej odwrotnie. Tak jak kiedyś powiedział Muniek: w czasie, gdy ludzie jeżdżą na wakacje, my gramy koncerty, i dopiero jak wszyscy wrócą do siebie, my w październiku bierzemy rodziny i gdzieś ruszamy (śmiech).

Mój czas wypełnia praca i do zawodowych spraw pochodzę zawodowo, ale korzystam też z czasu wolnego. Trzeba zadbać o dom, zapłacić rachunki, kupić warzywa, jakiś żel pod prysznic i pastę do zębów –  ale bez fluoru, ajurwedyjską. Jak wpadają projekty, to je robię – razem z managerem potrafimy to sensownie ułożyć, ale lubię też takie dni, kiedy nic się nie dzieje i mogę wsiąść na rower, poszwendać się po jakichś zaułkach, zjeść zupkę wietnamską i usiąść na ławce, zwolnić.

Lubię, jak nic się nie dzieje i mam wrażenie spokoju, ale lubię też, jak jest drive. Akurat teraz mam taki drive, jestem w trakcie nagrywania Top Chef i proszę, żebyście mi kibicowali. Jak będziecie mi kibicować, to kiedyś coś dla was ugotuję. Zaproszę was na obiad (śmiech)!

W jakie fajne zaułki ostatnio dotarłeś?

Mieszkam teraz na Starym Mieście, więc lubię sobie przez Ogród Saski pojeździć, zahaczyć potem o plac Zbawiciela, potem skoczyć na Chmielną, która jest trochę jak moje drugie podwórko. Znam tam wszystkie galeryjki, sklepiki, bary, lodziarnie, odwiedzam tam znajomych, tu pogadam, tam rzucę okiem…

[Wchodzi Rafał Maserak, mówi do Vienia: – A ty gadasz i gadasz!]

Tak jest, trzeba trochę pogadać!

vienio_qba_janicki_fot_michal_jaworski

Vienio i Qba Janicki fot. Michał Jaworski

Sprawdź także:
Pelson: „Całe piękno tkwi w tym, żeby robić coś dla ludzi” [wywiad]

Niemal pół roku po premierze ostatniej płyty HORE, za to w wirze pracy nad show kulinarnym, którego będzie jednym z uczestników, dorwaliśmy legendę polskiego hip-hopu Vienia, by porozmawiać o gotowaniu, wielozadaniowości, byciu wariatem i paście ajurwedyjskiej. Widzimy się w przerwie od nagrywania kolejnego odcinka Top Chef Gwiazdy… Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale […]

Obserwuj nas na instagramie:


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →