Taco Hemingway opublikował o północy nowy album Marmur
Obserwuj nas na instagramie:
W Polsce słowo taco już dawno przestało się kojarzyć z meksykańskim żarciem, tak samo jak rumak z koniem lub trenerem Śląska Wrocław. Dokładnie o północy miał swoją premierę nowy album Taco Hemingwaya – Marmur.
To najdłuższe do tej pory dzieło Taco. Przyzwyczailiśmy się do czegoś pomiędzy EP, a LP – 6-8 bardzo spójnych kawałków. Tutaj znajdziemy 14 kompozycji (plus skity), które są tak różnorodne jak nigdy. Pierwsze nuty dają nam informację, że producent załapał się na szał serialu Stranger Things albo przypominał sobie ostatnio ścieżkę z Drive. Nie żeby ta stylistyka została z nami do końca krążka, ale na pewno zaskakuje. Czasem jest spartańsko – 3 dźwięki na krzyż, a czasem muzyka zaczyna nas bujać, a Filip nawet melodyzuje.
Tekstowo jak zwykle płyta jest konceptem. Zaczyna się od meldowania się w tytułowym hotelu, później znajdujemy się w pokoju, po tygodniu nadchodzi jesienna chandra. Historia toczy się powoli i zabiera nas długą podróż po nastrojach. Kończy się “Deszczem na betonie”, utworem który dobrze znamy. Ale czy na pewno? Po przesłuchaniu całej płyty, możecie zmienić swoją perspektywę.
Taco Hemingway udowodnił po raz kolejny, że wie, co siedzi w głowach swojego pokolenia. Wie, jak bardzo absurdalny jest nasz świat i jak przekuć te zjawiska w genialną abstrakcje. Album Marmur jak zwykle można ściągnąć za free z jego strony. Efekt? Wpiszcie w wyszukiwarkę FB Taco Hemingway i sprawdźcie ile ostatnio wyprzedał koncertów.
Sprawdź także:
O.S.T.R. w podręczniku do muzyki dla podstawówek
W Polsce słowo taco już dawno przestało się kojarzyć z meksykańskim żarciem, tak samo jak rumak z koniem lub trenerem Śląska Wrocław. Dokładnie o północy miał swoją premierę nowy album Taco Hemingwaya – Marmur. To najdłuższe do tej pory dzieło Taco. Przyzwyczailiśmy się do czegoś pomiędzy EP, a LP – 6-8 bardzo spójnych kawałków. Tutaj […]
Obserwuj nas na instagramie: