„Mów do mnie”. Horror tak dobry jak mówią? [recenzja]
Obserwuj nas na instagramie:
Nietuzinkowy horror wpisał się w trend psychologicznego kina grozy ostatnich lat. Mów do mnie jest dobrym filmem, ale nie oczekujcie zbyt wiele.
Kino na granicy, które zadowoli (prawie) każdego
Jeżeli chodzi o horrory, jestem dość wybredna. Nadmierne jumpscare’y najczęściej mnie irytują, jestem wrażliwa na skrajną przemoc i nie przepadam za nieuzasadnioną brutalnością. Świetnie bawię się za to na slasherach i barwnych horrorach klasy B sprzed dekad, a wyjątkowo boję się zjawisk paranormalnych i demonicznych historii oraz nietuzinkowych portretów psychologicznych. Jestem więc fanką jednocześnie starego Omenu, pierwszego Krzyku, włoskiej Suspirii, filmów Carpentera, Krwiożerczych klaunów z kosmosu, serii Obecność, ale też współczesnego kina grozy, balansującego na granicy kina psychologicznego i horroru. Do tej kategorii należy właśnie tegoroczny hit Mów do mnie, który swój sukces zawdzięcza zadowoleniu starych wyjadaczy gatunku i młodych miłośników grozy na raz. Niewiele brakuje mu do znalezienia się wśród najbardziej rewolucyjnych horrorów ostatnich lat.
Najgłośniejszy horror roku – Mów do mnie
Ten australijski horror to fenomen. Osiągnął niesamowity sukces kasowy w Stanach Zjednoczonych – stworzenie produkcji kosztowało zaledwie 4,5 miliona dolarów, a już w pierwszy weekend zarobił ponad 10 milionów – i zachwycają się nim tacy widzowie jak Steven Spielberg, Stephen King, czy Peter Jackson. Autor kultowej serii Władca Pierścieni, ale i klasyka Martwica mózgu, powiedział niedawno, że to „najlepszy, najbardziej intensywny horror”, jaki widział od lat.
Mów do mnie zaczyna się od historii Mii (Sophie Wilde), która przeżywa żałobę po mamie i nie może odnaleźć się w relacjach rówieśniczych oraz zbliżyć się emocjonalnie z ojcem. Wytchnienia szuka wśród przyjaciół – Jade (Alexandra Jensens) oraz jej brata Rileya (Joe Bird) – z którymi postanawia spróbować modnej wśród znajomych aktywności. Wspólnie uczestniczą w rytuale z użyciem tajemniczej zabalsamowanej ręki, który pozwala na połączenie z umarłymi. Komendy „Mów do mnie” i „Pozwalam ci wejść” pozwalają na opętanie „na życzenie”. Od czasu pierwszej styczności ze światem paranormalnym ich rzeczywistość zmienia się bezpowrotnie.
Opętanie jak narkotyk
Reżyserski debiut youtuberów i reżyserów Danny’ego i Michaela Philippou zręcznie łączy współczesne, międzypokoleniowe trendy społeczne z chwytami horroru. Okultystyczne sesje, przynoszące nastolatkom przyjemność i pewnego rodzaju odurzenie, łudząco przypominają wspólne branie narkotyków. Temat wyjątkowo rezonuje przy rosnącym zainteresowaniu amerykańskiej młodzieży substancjami typu fentanyl, innymi opioidami, czy nawet lekami na receptę. Horror nie unika skojarzeń z tematem – do pewnego etapu dorośli przekonani są, że niebezpieczeństwo, do którego doprowadzili bohaterowie, wynika właśnie z narkotycznego haju. Główna bohaterka Mia idealnie odnajduje się w odurzającej rzeczywistości. Liczy się to, że na kilkadziesiąt sekund mogła opuścić swoje ciało, zapewnić sobie dawkę adrenaliny i czystej rozrywki, która pozwala zapomnieć jej o przytłaczającym smutku po odejściu matki.
Twórcy pokazali też nawiązania do internetowej rzeczywistości. Czy gdyby ktoś uprawiałby dzisiaj demoniczne rytuały, nie znalazłyby się one w sekundę na TikToku lub Snapchacie? Mów do mnie zdecydowanie to uwzględnia, pokazując przy tym przywiązanie młodej generacji do bycia online i presji społecznej, która z tym idzie. Nagranie rozmów z demonami i upokarzające zachowanie opętanych ciał wygląda trochę jak odklejone tripy narkotykowe, udostępniane regularnie w mediach społecznościowych.
Czy to jeszcze horror, a może dramat?
„Mów do mnie” to więc nie tylko słowa wypowiadane do magicznej ręki. Może to słowa, które chciałaby wypowiedzieć Mia do swojego nieobecnego ojca, unikającego tematu śmierci swojej żony? Horror skłania do szukania psychologicznej głębi. Wcale nie dziwi, że odnajdujemy to w filmie studia A24, które zasłynęło przecież z rewelacyjnych produkcji współczesnego króla kina grozy, Ariego Astera. Mów do mnie nie zbliża się do geniuszu jego debiutu, Hereditary, który należy do jednego z najstraszniejszych filmów ostatnich lat. Trudno nie porównywać produkcji, patrząc na wyzwania głównej bohaterki filmu Mów do mnie. Choć w obu produkcjach przerażają demoniczne zmory, geneza strachu tkwi właśnie w rodzinnej traumie, łączącej żałobę z ekstremalnym poczuciem winy.
Aster potrafi wejść pod skórę i skłonić do pełnego zwizualizowania sobie ludzkiej tragedii, przykrytej filmową makabrą. Dobrze, że bracia Phillipou nie chcieli robić gatunkowej kopii. Film ociera się również o dramaty coming-of-age. Nic dziwnego, że reżyserski duet rozumie nastoletni gust – odd lat dostarcza swoje krótkie formaty na platformę YouTube, gdzie doceniono ich ironiczny humor i zamiłowanie do makabry. Mów do mnie to realistyczni bohaterowie, dobrze napisane dialogi i młodzieńcza lekkość, w której potrzeby nastolatków są wysłuchane. Ale…
Mów to mnie jest zbyt bezpieczny
Nie jestem dobrym miernikiem grozy – potrafi przestraszyć mnie szybsza muzyka w thrillerze, a nawet dźwięk wyskakującej grzanki z tostera. Obiektywnie jednak Mów do mnie trudno uznać za najlepszy horror. To dobre zrównoważenie wspomnianego dramatu, liźnięcie kina psychologicznego oraz ukłon w stronę klasycznego horroru. Z pewnością zadowoli was kilka scen ze świetną charakteryzacją i scenografią (a pamiętajmy, że niezależna produkcja jest budżetowa!), gra aktorska oraz rozwinięta fabuła. Nie spodziewajcie się jednak wspominania momentów filmu z dreszczykiem, a tym bardziej nieprzespanej nocy. Warto jednak sprawdzić to na własnej skórze, zwłaszcza że to dopiero początek – szykuje się sequel i prequel, które mogą pokazać nam zdecydowanie więcej niż dobry debiut.
Nietuzinkowy horror wpisał się w trend psychologicznego kina grozy ostatnich lat. Mów do mnie jest dobrym filmem, ale nie oczekujcie zbyt wiele. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia Lins Kino na […]
Obserwuj nas na instagramie: