Kings Of Leon – spokojni i refleksyjni. Recenzja albumu „When You See Yourself”
Obserwuj nas na instagramie:
Kings Of Leon powracają po pięciu latach z nowym albumem i nową odsłoną siebie. When You See Yourself to idealna muzyka na dzisiejsze czasy.
Kings Of Leon wracają z nowym albumem When You See Yourself
Nie jestem największą fanką Kings Of Leon i nigdy nie zgłębiłam do końca dyskografii Amerykanów, ale jest w ich karierze kilka szczególnie ważnych dla mnie momentów. Nie będę ukrywać, że pochodzą one głównie z przebojowego albumu Only By The Night, choć z ostatnim wydawnictwem grupy z Nashville – Walls – również nawiązałam bliską relację.
Choć raczej nie wracam do ich twórczości na co dzień, to jednak na myśl o Kings Of Leon zawsze robi mi się jakoś przyjemnie. To jeden z tych zespołów z kilkoma mainstreamowymi hitami na koncie, o których z reguły myśli się dobrze, a w trakcie festiwalu każdy zajrzałby pod scenę posłuchać kultowego Sex On Fire, czy Use Somebody.
Z ciekawością wyczekiwałam zatem, co na swoim ósmym już krążku zaprezentują Kings Of Leon, zwłaszcza zaintrygowana niesamowicie chwytliwym singlem The Bandit, który wdarł się w moją głowę i długo nie chciał z niej wyjść. Ten zapowiadał kolejne przebojowe kompozycje rockowego bandu, choć już przedłużenie tego kawałka w postaci 100,000 People jest zdecydowanie bardziej alternatywną i stonowaną propozycją.
When You See Yourself – refleksyjność z nutą przebojowości
Prawda natomiast tkwi gdzieś pośrodku, bowiem album When You See Yourself to wyważona propozycja mainstreamowych, chwytliwych brzmień z pełnymi refleksji przestrzeniami dźwiękowymi, przy czym szala przechyla się trochę bardziej w stronę tych drugich. Oba te czynniki przeplatają się jednak przez ten prawie godzinny materiał, sprawiając że Kings Of Leon wracają z zupełnie nową odsłoną siebie – o wiele bardziej wymagającą, angażującą i taką, która z pewnością nie trafi do wszystkich.
Brak tu raczej numerów, które usłyszymy na wakacyjnej trasie w liście przebojów wszech czasów komercyjnej stacji radiowej. When You See Yourself to propozycja dla tych, którzy w muzyce gitarowej szukają czegoś więcej, mają czas i potrzebę zagłębić się w to, co otrzymują nieco bardziej, niż tylko zaznajomić się z pierwszoplanową linią melodyczną. Sam Jared Followill mówi o swoim nowym albumie w wywiadzie dla Gazety Wyborczej tak:
Daliśmy sobie na tej płycie więcej wolności, korzystaliśmy z instrumentów, po które wcześniej nie sięgaliśmy. Można to chyba uznać za przejawy dojrzałości? Świadomie podjęliśmy próbę nagrania płyty w dorobku Kings Of Leon wyjątkowej. Chcieliśmy, żeby ludzie wyraźnie usłyszeli tę różnicę, więc inaczej podeszliśmy i do komponowania utworów, i do ich nagrywania.
Kings Of Leon wydali covidowy album?
Ze strony Amerykanów, When You See Yourself to dość odważny krok, choć wierzę, że po ponad dwudziestu latach na scenie i w wyniku okoliczności, w jakich przyszło nam ostatnio żyć, muzycy mieli potrzebę odkryć się nieco na nowo, stonować, osiąść stabilniej i podzielić się pewnymi refleksjami. Z drugiej strony, dla fanów charakterystycznej dla Kings Of Leon gitarowej przebojowości, ten album może być lekkim szokiem, mieszającym się nawet z niezrozumieniem.
Dla mnie When You See Yourself to dokładnie to brzmienie, którego potrzebuję w obecnym czasie. Idealnie oddające panujące wokół nastroje i urzeczywistniające wszelkie towarzyszące nam od miesięcy obawy, stresy i strachy. Jednocześnie nie jest to album przywołujący niepokój i mrok. Wręcz przeciwnie, to płyta absolutnie wyciszająca i pozwalająca swobodnie błądzić napływającym myślom. Do tego w kilku momentach nawet całkiem optymistycznie nastawiona, jak chociażby w otwierającym When You See Yourself, Are You Far Away.
When You See Yourself na pętli
Jeśli tę nową odsłonę Kings Of Leon potraktować, jako muzyczny eksperyment, to uważam, że czasowo artyści świetnie się z nim wstrzelili. Jeśli to naturalna ewolucja, wciąż jestem na tak. Choć co prawda nie miałam wielu założeń wobec tego albumu – nie spodziewałam się tego, co finalnie otrzymałam. Jednak intryguje mnie to brzmienie i już przy pierwszym odsłuchu zaznaczyłam repeat, co okazało się słusznym ruchem, bo z każdym kolejnym odtworzeniem odkrywam kolejne warstwy tych kompozycji. When You See Yourself zwyczajnie mi się podoba, a zdaje się, że taki efekt mówi jedynie o sukcesie, jaki udało się osiągnąć Kings Of Leon przy tym eksperymencie. Warto było czekać te pięć lat.
Kings Of Leon – When You See Yourself, posłuchaj albumu
Kings Of Leon powracają po pięciu latach z nowym albumem i nową odsłoną siebie. When You See Yourself to idealna muzyka na dzisiejsze czasy. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia Lins […]
Obserwuj nas na instagramie: