Muzyka wraca na niemieckiego YouTube’a. Google dogadało się z GEMA
Obserwuj nas na instagramie:
Próbowaliście w Niemczech uruchomić Wasz ulubiony teledysk? Jeśli tak, prawdopodobnie polegliście.
GEMA, czyli niemiecki odpowiednik ZAiKS-u. Tak jak my narzekamy na wszelkiego typu opłaty dodawane do pustych płyt, telefonów, a zespoły na to, że muszą płacić za granie własnych kawałków, tak w Niemczech nie dało się obejrzeć muzycznych klipów. Problem mieli też… polscy pracownicy niemieckich korporacji, które w Polsce łączą się z internetem poprzez niemieckie proxy lub VPN.
Wszystko rozpoczęło się w 2009 roku. GEMA zażądała od Google gigantycznej opłaty za każde odtworzenie muzyki. Standardem jest ok. 1 cent za 4/5 wyświetleń. Reprezentant praw artystów zażyczył sobie opłaty kilkukrotnie wyższej. Brak porozumienia doprowadził do blokady treści. Niestety nie dotyczyło to wyłącznie niemieckich twórców i światowych gwiazd, ale także polskiej muzyki.
Po 7 latach udało się osiągnąć kompromis. Jego szczegóły nie są znane. Coraz częściej mówi się o tym, jak mało na streamingu zarabiają sami artyści. Nie ma chyba rozwiązania, które satysfakcjonowałoby wszystkich, dlatego coraz więcej artystów po prostu wycofuje swoją muzykę z takich serwisów lub udostępniają ją tylko w tym miejscu, które zaoferuje im najlepsze warunki.
Sprawdź także:
40 tysięcy osób straciło komputery, bo ściągnęło kiepski polski film
Próbowaliście w Niemczech uruchomić Wasz ulubiony teledysk? Jeśli tak, prawdopodobnie polegliście. GEMA, czyli niemiecki odpowiednik ZAiKS-u. Tak jak my narzekamy na wszelkiego typu opłaty dodawane do pustych płyt, telefonów, a zespoły na to, że muszą płacić za granie własnych kawałków, tak w Niemczech nie dało się obejrzeć muzycznych klipów. Problem mieli też… polscy pracownicy niemieckich […]
Obserwuj nas na instagramie: