fot. Asia Babiel

Chair: “Po Co Muzyka”. Krzesła użytkuje się w Warszawie i w Berlinie [recenzja]


18 czerwca 2022

Obserwuj nas na instagramie:


Chair wreszcie debiutują, krzesła dalej są w użyciu na całym świecie, no i nadal nie wiadomo, Po Co Muzyka, ale teraz już trochę mniej.

Chair, music, questions

Tak sobie myślę, że pytanie, czy fraza, która pojawia się w tytule debiutanckiej EP-ki Cury i Huberta Kurkiewicza jest doskonałym wprowadzeniem do tego, co znajduje się w środku. To niby zagadka, niby retoryczne pytanie sugerujące, że “ej, jak posłuchasz, to wszystko będzie jasne”. Odpowiedź po prostu musi zawierać się w środku produktu. Jeśli stawia się pytanie, następstwo jest takie, że oczekuje się: potwierdzenia, zaprzeczenia, logicznej argumentacji. Ewentualnie wywodu, który wskazuje palcem, a naprowadza do wysunięcia własnych wniosków.

Różnie stawia się takie pytania: z filmu “Dlaczego Iron Man jest najlepszym Avengersem?” dowiemy się, dlaczego Iron Man jest najlepszym Avengersem. Jakie efekty przyniesie rozpracowanie albumu Po Co Muzyka?

Ja to lubię, bo na samym starcie dostaję w twarz milion interpretacji. Po co mi muzyka? Po co muzyka Chair, im, twórcom? Po co muzyka w ogóle? Po co – w znaczeniu dlaczego, w jakim celu, ale też, czemu ona ma służyć? Czy musi służyć? No i właśnie – czy konieczna jest odpowiedź? Kwintesencja teoretycznie tkwi w zawartości, lecz w praktyce to nie są żadne twarde fakty. W tym wypadku, moim zdaniem, najlepiej sprawdzi się płynięcie z prądem country porn punku/hyper post punku i poczucie tego samemu, dogłębnie i podskórnie.

Przeczytaj: Chair pytają Po co muzyka, ale czy się dowiedzą?

chair po co muzyka recenzja
fot. Asia Babiel

Pogadajmy o krzesłach

Muzyczna konstrukcja tego albumu jest jakoś porażająco znajoma albo to wrażenie robi po prostu retro klimat, nadany trochę przez syntezatory, trochę przez chórki, trochę przez wokal Cury. I w sumie, całą masę innych rzeczy. Powtarzalność – nigdy, retrospektywność, już prędzej, momentami nakazująca myśleć poszczególnymi scenami czy klatkami z filmów. Nie wiem, na ile w tym było intencji, na ile przypadku (to chyba niemożliwe), żeby zrobić płytę tak spójną, że cała mogłaby stać się soundtrackiem u jakiegoś Quentina Tarantino albo z drugiej strony, w miniserialu Netflixa z inspiracją latami 80., w którym bohaterowie chodzą na kręgielnie, jeżdżą pick-upami i piją dolewki kawy, ale z przelewu w kawiarni, a nie z refillu w Starbucksie.

Po Co Muzyka zapewnia bezpieczeństwo, więc, no właśnie – łatwo się w nią zapaść, nawet bezrefleksyjnie odlecieć w czilowanie na kanapie. Ten album może lecieć, kiedy ktoś się pyta, co robisz, a ty odpowiadasz: “Słucham muzyki”. Niby świadomość z tego, co akurat mieli odtwarzać, ucieka, ale przetwarza się w komforcie, odpoczynku. To inny rodzaj muzyki zaangażowanej, dalekiej od maglowania kwestii społecznych, ale bliski trafianiu w sedno. Naturalny rezonans, na który nie czeka się dziesięć miesięcy, tylko jest dostępny od ręki na streamingach.

Chair – love ad

Wspólne poszukiwanie sensu

Dobrze zrobiło mi poczucie, że tu niekoniecznie chodzi o zrozumienie – bo niekoniecznie wszystko trzeba rozumieć, niekoniecznie wszystko trzeba wiedzieć. Działa pierwsze wrażenie, działa też odbijanie się od numeru do numeru jak w grze w cymbergaja nad morzem; od ścianki do ścianki aż do szczeliny w stole i zdobyciu punktu. Po Co Muzyka, wyniku co prawda się nie zapisuje, lecz jakaś tam drabinka jednak jest.

Na niej – stopnie. Cura śpiewa trochę o szczęściu, trochę o sianie, trochę o miłości, trochę o miłości do telefonu, trochę o kryzysach dorosłości. O wielu rzeczach, które ludzie, w szczególności młodzi ludzie znają z autopsji. Po Co Muzyka, kiedy patrzę na ten album z dystansu, wydaje mi się właściwie bańką takich młodych ludzi, więc jak już mówiłam, jest tam komfortowo i bezpiecznie, bo dość lubimy kisić się we własnym sosie, nawet jeśli niekoniecznie oznacza to siedzenie w domu. Wiadomo, że inni też tak mają, a inni to w ogóle mają GORZEJ, ale jakoś tak raźniej przechodzić przez takie niepokoje, gdy słucha się o nich w radiu i zaczynają brzmieć tak całkowicie niepretensjonalnie.

Chair – say it again

Potrzymaj mi piwo

Jeszcze przed dropnięciem EP-ki, ten materiał słyszałam na żywo, i guess what, było bardzo dobrze. Teoretycznie nijak to się ma do audio, nie powinno mieć też wpływu na recenzję albumu, ale kto mi zabronić przebrać opowieść za recenzję i zrobić to po mojemu? Ano nikt. Więc… Chair chce się wierzyć po odsłuchu ich płyty. Chce się wierzyć, że z tego nakręcenia będzie chleb (kariera), że oni czują Po Co Muzyka, że jakoś to rozkodowali, po swojemu i dla siebie i w końcu wypuścili na zewnątrz. Po koncercie nie tylko się chce, tylko można im wierzyć. Są w tym prawdziwi i godni zaufania do tego stopnia, że gdyby to przekładało się na realne sytuacje, nie bałabym się im zostawić swojej szklanki w klubie.

Miło, ale dziko, co nie, bo to taka impreza z nieznajomymi, którzy w dziesięć minut stają się najlepszymi ziomkami. Hubert odpalił swoje skille na płycie, owszem, ale na żywo można na to PATRZEĆ. Krzesła normalnie wystawia się w galeriach sztuki, oni też powinni do jakiejś trafić. Koniecznie międzynarodowo, byleby nigdy za szybę.

Chair – Po Co Muzyka – odsłuch albumu

Chair wreszcie debiutują, krzesła dalej są w użyciu na całym świecie, no i nadal nie wiadomo, Po Co Muzyka, ale teraz już trochę mniej. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia Lins […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →