fot. Piotr Bratosiewicz

Burning Man. 7 rzeczy, których możecie nie wiedzieć o festiwalu ognia i pustyni


21 listopada 2022

Obserwuj nas na instagramie:

Zanim odwiedzicie wystawę Światy równoległe, na którą zapraszają fotograf Piotr Bratosiewicz i redakcja Muno.pl, przeczytajcie kilka ciekawostek o samym Burning Manie.

Na pewno o nim słyszeliście i bardzo możliwe, że macie wśród znajomych kogoś, kto albo był, albo zamierza wybrać się na pustynię Black Rock w północnej Nevadzie. To, co można tam zobaczyć przez 9 dni, jest zupełnie unikatowe i zapierające dech w piersiach. A to, czego można tam doświadczyć, wykracza daleko poza status zwykłej imprezy czy festiwalu. Niektórzy mówią o duchowej przemianie, inni o percepcji za pomocą wszystkich zmysłów. Burning Man to jednak przede wszystkim świetna zabawa w otoczeniu, w jakim raczej nie odbywają się tego typu imprezy.

Jak wygląda sam festiwal? Poniżej przedstawiamy 7 rzeczy, które – mamy nadzieję – zainteresują was na tyle, że sami zaczniecie planować wyjazd na Burning Mana. Tak jak zrobił to Piotr Bratosiewicz, fotograf i podróżnik, na którego wystawę widowiskowych zdjęć z tej imprezy już teraz zapraszamy – wraz z zaprzyjaźnioną redakcją Muno.pl i samym artystą. Światy równoległe będzie można oglądać w dniach 24 i 25 listopada w Warszawie przy ulicy Widok 8 (6. piętro). Wstęp na wydarzenie jest darmowy, wystarczy się zarejestrować i odebrać bezpłatne zaproszenie. Szczegóły TU.

Burning Man. 7 rzeczy, których możecie nie wiedzieć o festiwalu ognia i pustyni, fot. Piotr Bratosiewicz
fot. Piotr Bratosiewicz

1. Początki, czyli od kilku osób do kilkudziesięciu tysięcy Burnerów

Do wydarzenia, które można uznać za początek Burning Mana, doszło 22 czerwca 1986 roku. Historia rozpoczęła się na publicznej plaży w San Francisco, gdzie kilkoro znajomych postanowiło uczcić letnie przesilenie spaleniem 2,5-metrowej kukły. Płomień zainteresował obecne na miejscu osoby, które przyłączyły się do zabawy – finalnie uznaje się, że w „pierwszej edycji” uczestniczyło 35 osób. Ponad trzy dekady później liczba tzw. Burnerów (tak mówią o sobie uczestnicy) zwiększyła się radykalnie – na Burning Manie w 2022 r. bawiło się ok. 80 tysięcy osób.

2. Piasek to wcale nie piasek

Z czym kojarzy się pustynia? Z piaskiem. Na tej pustyni jednak piasku nie uświadczycie. Jak to możliwe? Black Rock jest częścią wyschniętego prehistorycznego jeziora Laontan. To, co chrzęści pod stopami, to nie wyschnięte błoto czy piach, a rodzaj zasadowego kurzu przypominającego gips. Wchodzi on wszędzie, unosi się w powietrzu, zostaje na włosach, ubraniach i utrzymuje się na skórze. Pył się wdycha i je z nim posiłki. Teoretycznie nie jest trujący, ale warto się przed nim zabezpieczyć – zabrać okulary a najlepiej gogle, a także maski antysmogowe czy bandany.

3. 10 przykazań – szacunek przede wszystkim

Wolność, brak trosk i wyzwolenie ciała i umysłu? Wszystko to prawda, ale Burning Man ma też swój spisany zbiór zasad, którymi powinni kierować się uczestnicy. Jeden z twórców imprezy, Larry Harvey, spisał je w 2004 roku. Te swoiste „10 przykazań” nie jest traktowane jak sztywny kodeks prawny, ale odnosi się do tradycji i historii Burning Mana. To wyraz szacunku dla społeczności, która go tworzyła. Zasady, które można przeczytać szczegółowo TU, mówią m.in. o otwartości wobec nowych uczestników, kulturze handlu wymiennego, bliskości oraz potrzebie współpracy.

Burning Man. 7 rzeczy, których możecie nie wiedzieć o festiwalu ognia i pustyni, fot. Piotr Bratosiewicz
fot. Piotr Bratosiewicz

4. Nie zostawiać śladów

Jeśli już jesteśmy przy zasadach, to najważniejszą ze wszystkich jest niepozostawianie po sobie śladów. Pustynia Black Rock ma po Burning Manie wyglądać tak, jakby nikogo nigdy na niej nie było. Istnieją specjalne mapy i podział na strefy, które należy posprzątać. Zapamiętajcie słowo MOOP – to skrót od „Matter Out of Place”, czyli przedmiotów, które nie przynależą do tego miejsca i powinny zostać zabrane i wywiezione. Jak można przeczytać na stronie festiwalu, zasada „nie pozostawiaj śladów” nie odnosi się tylko do terenu festiwalu, zwanego „playa”. To raczej postawa etyczna obejmująca całą planetę. „Burnerzy to ekolodzy, taka jest właśnie nasza natura”, czytamy.

5. Rower – sprawa kluczowa

Jednoślad na Burning Manie nie tylko może się przydać, ale jest też częścią kultury. Organizatorzy twierdzą nawet, że zabranie roweru na pustynię jest kluczowe, jeśli nie niezbędne, aby w pełni doświadczyć tego, co się dzieje w Black Rock City i czerpać z tego przyjemność. Poza tym – wracając do poprzedniego punktu – napędzany siłą mięśni pojazd w pełni wpisuje się w ekologiczny vibe imprezy. Jeśli jednak poważnie myślicie o wybraniu się na Burning Mana i chcecie przy okazji zaszpanować swoim modnym gravelem czy szosą za kilka tysięcy, odpuście sobie. Nie tylko chodzi tu o szerokość opon (im szersze, tym lepsze – w końcu teren nie jest do końca równy), ale o zdrowy rozsądek. „Pustynia zredukuje wasz drogi rower do zardzewiałego wiadra”, piszą organizatorzy. Warto więc zabrać coś starszego i niezawodnego. Dobra rada? Warto na miejscu przystroić swój pojazd i pamiętać o światłach. Na Burning Manie rowery jeżdżą nie tylko w dzień, ale i w nocy. Widoczność to podstawa.

6. Nielegalne używki

Myślicie, że na Burning Manie wszystko jest dozwolone, włącznie z nielegalnymi substancjami? Błąd. Wolność i psychodeliczne szaleństwo wydają się wszechobecne na pustyni, ale absolutnie nie są legalne, jeśli wspomagamy się narkotykami i zostaniemy na tym złapani. Polityka festiwalu mówi jasno – Burning Man nie ma własnych praw i trzeba stosować się do federalnych, stanowych i lokalnych. Nevada to nie Kalifornia – tu przepisy dotyczące posiadania narkotyków są bardzo surowe. Posiadanie marihuany to wykroczenie, za które dostać można mandat i zapłacić grzywnę w wysokości 525 dolarów (ok. 2400 zł). Inne narkotyki to już przestępstwo – wyższe są i grzywny i szansa, że trafimy za kratki. Oczywiście, jak to zwykle bywa, alkohol jest już legalny, ale dopiero od 21. roku życia. Co ciekawe, coraz mocniej na Burning Manie rośnie frakcja osób, które chcą przeżyć 9-dniową imprezę całkowicie bez używek. Trzeźwa społeczność festiwalu rośnie i wspiera się nawzajem, co jest godne pochwały także dlatego, że azyl znajdą na nim również osoby walczące z uzależnieniami.

Burning Man. 7 rzeczy, których możecie nie wiedzieć o festiwalu ognia i pustyni, fot. Piotr Bratosiewicz
fot. Piotr Bratosiewicz

7. Galeria sztuki na pustyni

Choć początkowo Burnerami była głównie artystyczna bohema i zainteresowani duchową przemianą odmieńcy, dziś na pustynię Black Rock wybierają się głównie influencerzy, celebryci i biznesowo-technologiczna śmietanka Silicon Valley. Wciąż jednak można tam obcować ze światowej klasy sztuką przez duże „s”. Oprócz muzyki, performance’u, teatrów ulicznych, każda edycja Burning Mana charakteryzuje się ogromną kolekcją posągów – sama zresztą kukła, która finalnie staje w płomieniach, jest swojego rodzaju rzeźbą. Uwagę mogą przyciągać też wszechobecne platformy, wznoszone masowo świątynie i architektoniczne konstrukty, pojazdy (i pojazdy-mutanty), a także wszystko, co świecące, błyszczące i odcinające się od pustyni. Wśród dzisiejszych Burnerów pełno jest uznanych i docenionych twórców, którzy przez pozostałą część roku wystawiają swoje prace w galeriach sztuki współczesnej na całym świecie. Do Black Rock City przyjeżdżają też zupełnie amatorzy z zacięciem artystycznym, dla których to może być początek wielkiej kariery.

Zanim odwiedzicie wystawę Światy równoległe, na którą zapraszają fotograf Piotr Bratosiewicz i redakcja Muno.pl, przeczytajcie kilka ciekawostek o samym Burning Manie. Zobacz także Nowe seriale, na które warto czekać w 2024 roku Hania Rani zagrała Tiny Desk Concert w ramach prestiżowej serii NPR „Pies i Suka”, czyli Ralph Kaminski i Mery Spolsky połączeni w remiksie […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →