Kadr z filmu „Ambulans"

„Ambulans”: Buddy movie na lepsze czasy [recenzja]


29 marca 2022

Obserwuj nas na instagramie:

Wszyscy twórcy polskiego kina akcji chcieliby być jak Michael Bay. Tylko, że „bayhem” to stan umysłu, którego nie da się ani powtórzyć, ani przenieść do naszego lokalnego klimatu. W swoim nowym filmie „największy fan pirotechniki na świecie” wreszcie wraca do korzeni. I choć „cringuje” widza praktycznie co kilka chwil, to Ambulans jest najlepszym kinem akcji Baya od czasów Bad Boys.

Usiądź wygodnie i zapnij pasy

Rzemiosła Michaela Baya nie trzeba nikomu przedstawiać. Od lat 90. Kalifornijczyk produkuje filmy taśmowo, nasączając je swoim DNA, które rozpoznajemy już po pierwszych kadrach. Śmieją się z niego środowiska kinematograficzne na całym świecie, śmieją się z niego widzowie, a fani kina akcji nie przyznają się głośno, że w domowym zaciszu widzieli szesnaście razy Transformersów. Czy produkcje Baya są złe? Tak, pod każdym względem większość jego pracy nie pasuje już nawet do określenia blockbuster. Są to często wypłukane z jakiejkolwiek fabuły czy sensu teledyski, w których liczą się tylko szybkie samochody, eksplozje i często skąpo ubrane kobiety. Na dodatek Bay nigdy nie oszczędza na taśmie filmowej i zazwyczaj trzeba wytrzymać jego wizję w kinie przez ponad dwie godziny. Jednak (kompletnie wymyślona) pewna naukowa reguła mówi, że wśród tysiąca źle zrobionych filmów, musi trafić się jakaś perełka!

Kadr z filmu Ambulans
Ambulans/ materiały promocyjne

“Bad boys, bad boys, whatcha gonna do?”

Ambulans jest właśnie takim samorodkiem w portfolio Michaela Baya. Nie zaliczam do tego zestawienia w jego dorobku 13 godzin: Tajna misja w Benghazi, bo to jest po prostu dobry film oparty na świetnej historii. Natomiast nowa produkcja z Jakem Gyllenhaalem to reżyserski powrót do tego, w czym twórca z LA jest dobry – wysokooktanowych kumpelskich historii, które nie mają prawa nigdy wydarzyć się w prawdziwym życiu. Gyllenhaal i Yahya Abdul-Mateen II są kinową reinkarnacją Willa Smitha i Martina Lawrence’a z pierwszej części Bad Boys, którzy nigdy sukcesu tej produkcji nie powtórzyli. W Ambulansie Bay nie ogranicza się też do tylko jednego podgatunku kina akcji. To nie tylko heist movie, gdzie wszystko kręci się wokół wielkiego napadu na bank. Rabowanie pieniędzy to jedynie czubek góry lodowej, który zabiera nas wprost do hitu z 1994 roku, czyli Speed. Ambulans, który bohaterowie porywają, aby uciec policji, nigdy się nie zatrzymuje, nikt nie przejmuje się paliwem, ludźmi w środku, ani helikopterami, które próbują blokować mu przejazd. Akcja rozgrywa się w zawrotnej prędkości, decyzje podejmowane są błyskawicznie, a antybohaterowie wielokrotnie tłumaczą policji, że: “nie zatrzymujemy się!”.

kadr z filmu Ambulans
Ambulans/ materiały promocyjne

Nikt nie prosił, każdy potrzebował

Michael Bay jest jak taki kolega na wycieczce, który namawia nas do jakiejś absurdalnej akcji. Wiemy, że skok ze skarpy może skończyć się złamaną nogą lub innym poważnym urazem, ale bierzemy pod uwagę, że to może się udać i wtedy będziemy mieli co wspominać. Podobnie jest właśnie z jego filmami, które albo dadzą nam masę pozytywnych, niczym nieobciążonych emocji, albo przemęczymy się w kinie i będziemy tego długo żałować. Ambulans to niezwykle dziwna mieszanka, która co ciekawe, udała się dosłownie w każdym elemencie. Chemia pomiędzy Gyllenhaalem, Abdul-Mateenem II i Eizą Gonzalez jest wyrazista, a Jake’a zdecydowanie częściej chcemy oglądać w roli niezrównoważonych przestępców. Sceny akcji są kosmicznie satysfakcjonujące, bo Bay demoluje całe Los Angeles, wysadza wszystkie wiadukty, ściga swoich aktorów dronami, a przestępcy jak zawsze uzbrojeni są po same zęby. Żeby tego było mało, kalifornijska policja jakimś cudem ma oddziały specjalizujące się właśnie w tego typu sytuacjach. Ekscentryczny dowódca wysyła “watahy” supersamochodów, które próbują zatrzymać niezniszczalną karetkę pogotowia. Czy wymagałem czegoś więcej od Ambulansu? Nie. Czy spełnił moje oczekiwania? Z nawiązką (na maksa!).

Ocena: 7/10

Recenzja filmu powstała dzięki współpracy z siecią kin Cinema City, która umożliwiła udział w seansie.

"Najgorszy Człowiek Na Świecie": Uniwersalny obraz schyłkowego pokolenia millenialsów [recenzja]

Wszyscy twórcy polskiego kina akcji chcieliby być jak Michael Bay. Tylko, że „bayhem” to stan umysłu, którego nie da się ani powtórzyć, ani przenieść do naszego lokalnego klimatu. W swoim nowym filmie „największy fan pirotechniki na świecie” wreszcie wraca do korzeni. I choć „cringuje” widza praktycznie co kilka chwil, to Ambulans jest najlepszym kinem akcji […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →