Igor Herbut przypomina o emocjach, które przecież są w muzyce najważniejsze – recenzja albumu “Chrust”
Obserwuj nas na instagramie:
Nie rozłożę w tej recenzji utworów z Chrustu na czynniki pierwsze, bo dla tego albumu byłoby to krzywdą. Musicie to zrobić sami. Będzie ona za to przepełniona emocjami, bo Igor Herbut przypomina nam, że to właśnie one są w muzyce najważniejsze. Skoro Igor wyłamał się z trendujących obecnie ram muzycznych, to ja pozwolę sobie, aby ta recenzja wyłamała się trochę z obowiązujących kanonów dziennikarskich.
Chrust: muzyczny spacer pełen retrospekcji
Przed napisaniem tego tekstu wybrałam się na długi, nocny spacer pełen wspomnień. Spacer co najmniej tak długi, jak długi jest Chrust – ponad 74 minuty pełne skrajnych emocji, a połączenie ich z moim retrospektywnym spacerem okazało się strzałem w dziesiątkę. Pozwoliło mi odkryć ten album na nowo i zrozumieć go jeszcze głębiej.
Bo trochę jest tak, że Chrust w każdych warunkach smakuje odmiennie. Inaczej brzmi o świcie, inaczej w ciągu dnia, a nocą zdaje mi się, że przewrotnie nabiera najwięcej kolorytu. Przede wszystkim to album, który zupełnie nie zadziała jako tło do prasowania, gotowania obiadu, czy sprzątania. To rzecz, której trzeba poświęcić sporo uwagi, oddać całego siebie i zatopić się w tej historii.
Wróćmy do spaceru. Igor, niczym Twój dobry przyjaciel, pokazuje Ci po kolei mijane miejsca. Opowiada o nich i zwierza się z własnych przeżyć, niemalże całkowicie się odsłaniając. Na początku, chcąc się trochę pochwalić i dać Ci nadzieję mówi: spójrz, tu jestem dziś. To miejsce sprawia, że jestem szczęśliwy.
Jednak kilkadziesiąt metrów dalej, gdy skręcacie w zupełnie ciemny zaułek, robi się mrocznie i choć wiesz, że jesteś tu tylko na chwilę – czujesz niepokój. Na szczęście tę furtkę Igor już za sobą zamknął. Dziś uchylił ją tylko dla Ciebie, aby dopełnić swoją historię i pokazać Ci drogę, którą musiał przejść.
Emocjonalna nagość i kruchość na nowym albumie Igora Herbuta
Chrust to opowieść o człowieku. Tylko i aż. Prawdziwa, opowiedziana dźwiękami i dopełniona słowem. Pełna emocji, wspomnień i realnych przeżyć, które za pomocą brzmień przenikają słuchacza. Ten album działa trochę jak VR – włączasz go i wcielasz się w jego bohatera. Dokładnie czujesz i widzisz wszystkie te momenty, o których opowiada.
Chrust to noc i dzień. Album skrajny, tak jak skrajny jest jego bohater. Jest tu folk, ale ten dostojny, prowadzący do źródła, pozwalający zrozumieć, gdzie cała ta historia się zaczyna. Potem krzyk, ból i muzyczna burza, zmagania naszego bohatera z falami, które raz po raz przewracają jego łódź.
Nad tym wzburzonym oceanem wschodzi jednak w końcu słońce. Łódź bezpiecznie dobija do brzegu. Słyszymy radość i wdzięczność. Czujemy miłość i widzimy taniec szczęśliwego człowieka, który odnalazł siebie. Właściwie to wszystko jest na odwrót, od końca. Tak też warto spróbować przesłuchać ten album.
Muzyczny kunszt, pasja i rzemieślnicza precyzja
Igor wpuszcza nas do swojego bardzo intymnego świata. Wyśpiewuje i wygrywa historię swojego życia. Chrust to album po prostu doskonały. Pod każdym względem. Doskonale skomponowany i zagrany. I tutaj chapeau bas dla Igora, który sam napisał te wszystkie partie instrumentalne. Niesamowity kunszt, poczucie frazy, groove.
Chrust to również album doskonale napisany i zaśpiewany. Pełen poetyckości, a jednocześnie prostoty, która niezmiennie, od wielu lat kojarzy mi się u Igora z Grzegorzem Ciechowskim – ta pasja do słowa i rzemieślnicza precyzja w używaniu go. Każdy wers przecina się w idealnym miejscu z emocją, jaką Igor wkłada w jego wyśpiewanie. Każdy dźwięk na tym albumie znajduje swój odpowiednik w słowach.
Daj szansę. Posłuchaj nowego albumu Igora Herbuta – Chrust
Chrust to album pełen przestrzeni, mimo że przepełniony jest tak wieloma dźwiękami. Żadne z nich nie są jednak przypadkowe. To spójna historia, której najważniejszym elementem są szczere emocje, dlatego tak wiele ich znalazło się również w tej recenzji. Dzięki nim, debiutancki album Igora Herbuta trafia do nas, albo raczej nawet w nas, z ogromną siłą i zostaje z nami na długo. Sprawia, że przeżywamy te emocje wraz z ich autorem.
Słyszałam wielokrotnie, że to nie jest album dla każdego. Ja myślę, że jest dla każdego, bo każdy z nas czuje i przeszedł jakąś drogę. Bardziej lub mniej krętą, ale z pewnością odnajdzie niektóre z jej momentów na Chruście. Wystarczy tylko dać mu szansę. Zatem dajcie i posłuchajcie.
Przeczytaj również wywiad, w którym Igor Herbut opowiada o albumie Chrust
Nie rozłożę w tej recenzji utworów z Chrustu na czynniki pierwsze, bo dla tego albumu byłoby to krzywdą. Musicie to zrobić sami. Będzie ona za to przepełniona emocjami, bo Igor Herbut przypomina nam, że to właśnie one są w muzyce najważniejsze. Skoro Igor wyłamał się z trendujących obecnie ram muzycznych, to ja pozwolę sobie, aby […]
Obserwuj nas na instagramie: