“Elvis”: wizualny spektakl o życiu króla rock’n’rolla [recenzja]
Obserwuj nas na instagramie:
Najnowsza muzyczna biografia o ikonie amerykańskiej supergwiazdy opowiada w sposób zachwycający o wzlotach i upadkach Elvisa Presleya. Film przedstawia życie króla rock’n’rolla, ale również obrazuje upadek amerykańskiego społeczeństwa. Wielki film Baza Luhrmanna. Sprawdź naszą recenzję.
Elvis – spektakl audiowizualny
Historia Elvisa Presleya to amerykańska tragedia, oszałamiająca odyseja w stylu od pucybuta do milionera. Reżyser Baz Luhrmann (Romeo i Julia, Moulin Rogue, Wielki Gatsby) przedstawił życie Elvisa na ekranie z takim zapałem i przesadzonymi środkami przekazu, że bywa momentami w tym ostentacyjny. I pod żadnym pozorem nie jest to żaden zarzut. Presley był i nadal jest wielką ikoną amerykańskiej muzyki, kultury i tożsamości. Luhrmann pokazuje nam w tej błyszczącej muzycznej biografii, jak wielkie gwiazdy są zbyt często gaszone przez jeszcze silniejszy, amerykański znak rozpoznawczy. Chciwość.
Elvis zaczyna się od momentu, kiedy to młody Presley przychodzi na świat w Tupelo w stanie Mississippi. Kolejne lata spędza, przenosząc się i wychowując w ubóstwie w Memphis. Zainspirowany i przyjęty przez głównie czarne dzielnice i muzykę, wokół której dorastał, Elvis rozwija swój własny, unikatowy dźwięk i wizerunek. Od początku jego kariery uwagę na Elvisa (oscarowy Austin Butler) skupia pułkownik Tom Parker (Tom Hanks), który widzi w nim potencjał na zostanie supergwiazdą. Elvis kuszony wielkimi obietnicami nawiązuję współpracę ze swoim managerem, o którego przeszłości wiemy niewiele. Presley podpisuje umowę z diabłem.
Przeczytaj także: Jurassic World: Dominion – recenzja
Film uderza w znajome punkty i momenty niezliczonych innych muzycznych biografii. Stosowane patenty są w większości nieuniknione, gdy kondensuje się całe życie i karierę w czasie trwania filmu – nawet jeśli ten ma prawie trzy godziny. Luhrmann nie ukrywa szczerej pasji do Elvisa jako artysty i człowieka. W połączeniu z typową dla australijskiego twórcy żywiołowością i maksymalistycznym stylem oraz wyjątkowymi kreacjami aktorskimi czyni to z Elvisa jeden z bardziej imponujących, energetycznych i fantastycznych filmów w zatłoczonym i oklepanym dzisiaj gatunku.
Elvis – kino rozrywkowe najwyższych lotów
Najciekawszym aspektem filmu Lurhmanna jest decyzja o opowiedzeniu go z perspektywy Parkera, a nie tytułowego bohatera. Nie znaczy to, że Elvis nie jest w centrum zainteresowania. Wybór Parkera – człowieka, który oszukiwał, wykorzystywał i poniżał Elvisa przez całą jego karierę – jako naszego narratora ma znaczenie tematyczne. Ekspresowa droga do sławy i fortuny, wszystkie jego wzloty i upadki, a także ostateczny tragiczny koniec ikony kultury to w równym stopniu zasługa Parkera, co samego Elvisa. Beze mnie – wygłasza Hanks w dziwacznym, niezastąpionym, a zarazem groźnym akcencie – Nie byłoby Elvisa Presleya. Presley to promienny i inspirujący talent, Parker to amerykańska maszynka do pieniędzy, która go przeżuwa i wypluwa z powrotem.
Każda z żywiołowych sekwencji koncertowych filmu to moment, w którym wszystko naprawdę się rozkręca. Nawet ponad pół wieku później muzyka Elvisa wydaje się być wspanialsza niż kiedykolwiek, co świadczy o ponadczasowości jego brzmienia. Ścieżka dźwiękowa filmu również pomaga to podkreślić, remiksując wybrane utwory ze współczesnymi artystami. Słyszymy takie postaci jak Eminem, Doja Cat, Denzel Curry czy Tame Impala. Sceny, kiedy wybrzmiewa głos Elvisa na tle hip-hopowych bitów, mogą być na początku nieco szokujące. Jednak w miarę upływu czasu wszystko zaczyna się układać i stosowane zabiegi stają się coraz bardziej zrozumiałe. Dzieło Luhrmanna wydaje się być klasycznym filmem biograficznym z dużymi, nowoczesnymi wartościami produkcyjnymi, nie zapominając o współczesnej wrażliwości.
Elvis – nieoceniony spadek kulturowy
Elvis Presley był bezprecedensową siłą artystyczną – symbolem młodzieńczego buntu i seksualnego wyzwolenia, który przełamywał bariery rasowe i kulturowe. Luhrmann ujmuje upadek Króla w społeczno-politycznym kontekście, który się do niego przyczynił. W jego filmie Presley wyłania się ze swojego zubożałego, ale bogatego kulturowo wychowania jako potencjalny zjednoczyciel narodu. Człowiek, który mogła stanąć na tym samym piedestale co tacy artyści jak MLK Jr, Bobby Kennedy, Fred Hampton i inni. Ameryka go jednak zabiła, dzieląc los wspomnianych postaci.
Elvis – trailer
Biografia króla rock’n’rolla jest kolorowym i pełnym rozmachu spektaklem, który naśladuje rozświetlone Las Vegas. Miasto, w którym legendarny artysta utknął na ostatnie lata swojego życia. Nie występując już dla tłumów krzyczących kobiet i rozwydrzonej młodzieży kontrkultury, Presley zostaje uwięziony w złotej klatce dla ptaków. Faszerując się lekami, ostatkami sił śpiewa dla zamożniejszej publiczności, która prawdopodobnie od dziesięcioleci nie odczuwa szczególnej pasji do niczego. To powolny i ponury koniec filmowej przejażdżki kolejką górską. Tragiczne zakończenie daje jednak szczerze poczucie nadziei. Przeciwstawiając się systemowi, nie akceptując narzuconej woli innych ludzi, będąc szczerym w swoich poczynaniach, jesteśmy w stanie dojść do wielkich rzeczy. Takich jak Baz Luhrmann w najnowszym dziele Elvis. Pozycja obowiązkowa!
Ocena: 8/10
Recenzja filmu powstała dzięki współpracy z siecią kin Cinema City, która umożliwiła udział w seansie.
Najnowsza muzyczna biografia o ikonie amerykańskiej supergwiazdy opowiada w sposób zachwycający o wzlotach i upadkach Elvisa Presleya. Film przedstawia życie króla rock’n’rolla, ale również obrazuje upadek amerykańskiego społeczeństwa. Wielki film Baza Luhrmanna. Sprawdź naszą recenzję. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście […]
Obserwuj nas na instagramie: