8 powodów, dla których warto było pojawić się na koncercie Jimek & Goście: Historia Polskiego Hip-Hopu
Obserwuj nas na instagramie:
Koncert Jimka wraz z orkiestrą i zaproszonymi gośćmi na warszawskim Bemowie w niedzielę 12 czerwca był jednym z najciekawszych rapowych wydarzeń ostatnich lat. Sprawdźcie nasze 8 powodów, dlaczego tak się stało.
Jimek rapujący Wiele C.T.
To był jeden z najbardziej niespodziewanych momentów wieczoru. W pewnym momencie Jimek zaczął… rapować. Jak przyznał, są utwory, których nie mogło tutaj zabraknąć i przy akompaniamencie perkusji wykonał zwrotkę Łony z utworu jego ekipy Wiele C.T. zatytułowanego Nie Chcę Się Starzeć. Umówmy się, Jimek rapujący, że chce: Kupować piwo bez dowodu, nie mieć samochodu, Robić to wszystko, co się robi za młodu, Prowadzić tryb życia hulaszczy, Nigdy nie zamykać paszczy jest czymś, o czym nawet nie pomyśleliśmy, że chcieliśmy zobaczyć, a naprawdę, chcieliśmy.
Prawdziwy wulkan emocji, czyli Bedoes i 1998 (mam to we krwi)
Bedoes dał jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy występ wieczoru. Wiele w tym zasługi bitu do wykonywanego 1998 (mam to we krwi), który dzięki swojej konstrukcji dał naprawdę duże pole do popisu dla Jimka w kwestii aranżacji i w wykonaniu orkiestry wypadł naprawdę efektownie. Niemniej efektownie wypadł jednak Borys, który dał się poznać zgromadzonym na Bemowie fanom jako prawdziwy wulkan emocji. Niech najlepszym potwierdzeniem moich słów będzie fakt, że jego ksywka była najczęściej przewijającą się w rozmowach, które słyszałem, opuszczając teren koncertu.
Ostry show
Ktoś, kto nigdy nie był na koncercie Ostrego, mógł kompletnie nie mieć świadomości, jakie łodzianin potrafi zrobić show. Jego występ rozpoczął się od solo na skrzypcach, gdy wykonywał wraz z orkiestrą oraz Molestą Armagedon (jeden z najlepszych aranży wieczoru), a następnie podczas swoje występu zaczął… freestyle’ować na temat orkiestry. Według tego, co twierdził Jimek, nie była to zaplanowana część występu, a Ostry nie miał wcześniej napisanych linijek, które niezwykle rozbawiły zgromadzoną na lotnisku Bemowo publiczność. Człowiek hip-hop.
Nie tylko Jimek, Tede i WYP3. Wszyscy mieli to samo
Choć o tym, że Borixon i Tede pogodzili się, wiadomo już od ponad pół roku, a wspólne wykonanie Ja Mam To Co Ty przez TDF-a i Wzgórza Ya-Pa 3 można było już usłyszeć podczas jubileuszu szefa Wielkiego Joł, każda okazja do zobaczenia na żywo wykonania tego utworu w rozszerzonym składzie jest czymś wyjątkowym. Szczególnie mocno dało się to odczuć przy specjalnym aranżu w wykonaniu orkiestry symfonicznej. Tede, Borixon i Wojtas sprawili, że całe Bemowo zaczęło śpiewać i szybko się okazało, że niezależnie od wieku, każdy tu ma tak samo jak oni.
Ja Mam To Co Ty podczas jubileuszowego koncertu Tedego
Sokół wciąż w wielkiej formie
Sokół po raz kolejny pokazał, że wciąż jest w świetnej formie. Wraz z ZIP Składem dali niesamowitą energię, szczególnie podczas wykonywania Jeszcze będzie czas, jednak prawdziwy pokaz mocy nastąpił podczas solowych utworów. Gdybym słysząc pierwszą zwrotkę oraz refren Każdy ponad każdym siedział w fotelu, zostałbym wbity jak podczas najlepszego thrillera, a Płaczemy pięścią w stół w aranżu Jimka i wykonaniu orkiestry symfonicznej, ze wsparciem kolegów z ZIP Składu, stanowiło niezwykły manifest mocy i swego rodzaju potwierdzenie. Sokół wciąż jest wielki i raczej w najbliższym czasie się to nie zmieni.
Tajemniczy gość
Po zakończeniu występu Bedoesa na scenę wpadali kolejni niezapowiedziani goście. Jeden z nich wywołał szczególne emocje. Wydarzenie zamknął pewien zamaskowany jegomość. Wraz ze swoim wesołym hypemanem wykonali hit z albumu Romantic Psycho zatytułowany SZUBIENICEPESTYCYDYBROŃ. W tej niezwykłej aranżacji refren nabrał jeszcze bardziej śpiewnego charakteru aniżeli oryginał. Przekonanie o tym, że życie piękne jest jak Wrocław, niosło się po lotnisku bardzo hucznie i pozostało na ustach wielu uczestników koncertu przemierzających stadion w stronę wyjścia.
Poruszenie, które wywołał Żabson
Wykonanie Młodego Bossa przez Żabsona było niestety najsłabszym z wszystkich, jakie usłyszeliśmy tego wieczoru. Podkręcony autotune w połączeniu z orkiestrą nie wypadł dobrze, szczególnie w momentach, gdy Żaba krzyczał i wokal brzmiał wręcz na zdeformowany. Co jednak warte było zaobserwowania to mocno zaskoczone i zmieszane miny starszych słuchaczy, gdy na scenę wszedł ubrany w biały garnitur młody gość i zaczął rapować utwór na bardzo mocno podkręconym tunie. Pomimo treści utworu, która dotyczyła każdego zgromadzonego na lotnisku słuchacza, pewne bariery okazały się być nie do przeskoczenia.
Dzięki Jimkowi hip-hop ponownie połączył pokolenia
Najważniejszym punktem niedzielnego koncertu był jednak sposób, w jakie połączył ze sobą wszystkie pokolenia słuchaczy hip-hopu. Choć zdecydowaną przewagę na stadionie stanowili ci, którzy w czasach swej młodości zasłuchiwali się w Moleście czy Wzgórzu Ya-Pa 3, nie zabrakło również dużo młodszych słuchaczy. I tak refren Drina za drinem Tedego rozbrzmiał z gardeł praktycznie wszystkich zgromadzonych na lotnisku, a przy okazji Bandy oraz Hiphopkryty Szczyla właściwie każdy, nawet jeśli nie znał słów, chociaż lekko rytmicznie uginał swoje kolana i bujał się do muzyki rapera młodszego niż część wykonywanych przez orkiestrę utworów. Hip-hop okazał się największym wygranym koncertu Jimek & Goście: Historia Polskiego Hip-Hopu i to czyni to wydarzenie naprawdę wyjątkowym.
Koncert Jimka wraz z orkiestrą i zaproszonymi gośćmi na warszawskim Bemowie w niedzielę 12 czerwca był jednym z najciekawszych rapowych wydarzeń ostatnich lat. Sprawdźcie nasze 8 powodów, dlaczego tak się stało. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają […]
Obserwuj nas na instagramie: