Wojtek Mazolewski: „Uczciwość wobec siebie jest kluczem do wolności” – [wywiad]
Obserwuj nas na instagramie:
O samotności, buncie, wolności, punk rocku, rewolucji lat 90. i o zgodzie z samym sobą – przy okazji wydania nowej, zaskakującej płyty, Wojtek Mazolewski opowiedział o emocjonalnym rollercoasterze towarzyszącym jej powstawaniu, podejściu do świata i ludzi, wsparciu Katarzyny Nosowskiej i potrzebie szczerości. Zapraszamy do lektury wyjątkowego wywiadu.
Obserwacja zmieniającego się muzycznego i wizerunkowego oblicza Wojtka Mazolewskiego jest procesem fascynującym. Z jednej strony ubrany w znakomicie skrojony garnitur jazzman, z drugiej szalony, pełny energii instrumentalista i lider zespołu, z trzeciej błękitny ptak, od którego bije pozytywna energia i wolność. Yūgen, najnowsza płyta Wojtka Mazolewskiego, to zaskoczenie na wielu płaszczyznach i – jak sam mówi – rozpoczęcie kompletnie nowego rozdziału zabawy muzyką w jego życiu.
Wojtek Mazolewski przedstawia Yūgen
Brzmienie oparte głównie na dźwiękach gitary, partie wokalne wykonywane przez niego samego, a finalnie ogólny charakter płyty – z jednej strony niespiesznej, spokojnej, niemal kojącej, a z drugiej wyrazistej, opowiadającej o konkretnych wartościach, manifestującej konkretne postawy.
Wojtek Mazolewski deklaruje, że Yūgen to nie tylko nowa płyta – to tak naprawdę nowy, kolejny w jego karierze zespół, w którym łączą się zebrane przez lata fascynacje i doświadczenia, ale co najważniejsze, łączą się ludzie. Mowa o muzykach, z którymi Mazolewski tworzył swoje wcześniejsze projekty. Dziś, wciąż jako Wojtek Mazolewski, ale bardziej jako Yūgen, artyści ci mają nam do zaproponowania coś zupełnie innego – muzykę, która jest antidotum na trudne, pełne napięcia i zawirowań czasy, gdy trudno o spokój i równowagę. To właśnie te rzeczy znajdujemy na Yūgen.
Wojtek Mazolewski – Manifest
Wojtek Mazolewski. Yūgen jak terapia
Przyznam, że spędziłem z Yūgen wiele godzin, które były niczym sesje terapeutyczne. Starałem się nie analizować tej płyty w zakresie estetyki – skupiłem się wyłącznie na odbiorze na poziomie emocjonalnym. Takie podejście pozwoliło mi czerpać z niej wszystko to, co czerpał sam autor w trakcie powstawania materiału, a następnie za co był temu materiałowi wdzięczny. Yūgen to zgoda ze samym sobą, akceptacja otaczającej nas rzeczywistości i zarazem ucieczka od niej w spokojne, szczęśliwe miejsce.
O szczęściu i samotności, o wolności i buncie, o kompromisach i niesprawiedliwości – Wojtek Mazolewski w niesamowicie obrazowy, pełny emocji sposób opowiada o okolicznościach powstawania najnowszego albumu, jego znaczeniu dla niego samego i o doświadczeniach oraz osobach, mających swój udział w Yūgen. Zapraszamy do lektury wywiadu.
Wojtek Maozlewski – Wszystko Zmieni Się
Wojtek Mazolewski. Błękit na styku morza i nieba
Hubert Grupa: Na początek zapytam Cię o coś z pozoru banalnego. Gdy wypowiem sformułowanie „chwila czystego szczęścia”, jaki moment lub okoliczności z Twojego życia przychodzą Ci wówczas do głowy? Oczywiście pytam o wspomnienie, którym chciałbyś podzielić się publicznie. To może być coś kompletnie prozaicznego.
Wojtek Mazolewski: Na scenie – kiedy wszystko gra. Tak po prostu. Czuję to prawie za każdym razem.
A w życiu… Gdy zadałeś mi to pytanie, to od razu poczułem piasek pod stopami i zobaczyłem te wszystkie odcienie błękitu, jakie występują na styku morza i nieba. To jest taki widok, który towarzyszy mi od dziecka. Zawsze działał na mnie i dostarczał mi całego ogromu wspaniałych doznań.
Ten widok kryje w sobie także tajemnice i obietnicę tego, co kryje się za nim. Podobnie zresztą jak okładka mojej nowej płyty Yūgen.
Wojtek Mazolewski: Dla mnie muzyka jest takim lekarstwem
Zapytałem o to, ponieważ – co zresztą podkreślasz przy okazji mówienia o płycie – na Yūgen czuć dużo nieskrępowanej niczym szczerości i szczęścia właśnie. Szczerość i szczęście w muzyce – odkryłeś je na nowo czy może odnalazłeś je tam, gdzie dotąd nie zaglądałeś?
To coś zupełnie nowego. Myślę, że spojrzałem na wszystko z innej perspektywy. Dla mnie zawsze muzyka była celebracją życia we wszystkich jego aspektach, czyli i w tych radosnych, ale też w tych trudnych, smutnych… Muzyka towarzyszy nam na weselach, ale i na pogrzebach. W obu przypadkach jest bardzo istotnym elementem przeżywania. W większości przypadków pomaga nam poradzić sobie z tą czy inną sytuacją.
Dla mnie muzyka jest takim lekarstwem, które pomaga mi w życiu. Ostatnio zdałem sobie z tego sprawę jeszcze bardziej niż wcześniej.
Przez pandemię?
Tak. Kiedy przyszła pandemia, byłem bardzo zaskoczony. Byłem zaniepokojony o swój stan fizyczny, psychiczny… Zdawało się, że to się zaraz skończy, ale tak się nie stało.
Z reguły staram się o tym wszystkim za dużo nie myśleć i skoncentrować się jedynie na czymś pozytywnym. Nagle mogłem tylko grać muzykę w domu, grać ją „po nic”, „dla siebie”… Nie wiem, jak to inaczej nazwać.
W ten sposób spędziłem z gitarą wiele godzin w dzień i nocy. Zdałem sobie sprawę, jak bardzo mi to pomaga. Zacząłem tworzyć jakieś nowe rzeczy, które były dla mnie samego zaskoczeniem i przypomniałem sobie wtedy, że właściwie robiłem tak od dziecka. Wtedy rzeczywiście robiłem to wszystko „po nic” i zrozumiałem jaką, to ma moc.
Wojtek Mazolewski – Union
Wojtek Mazolewski: Jestem człowiekiem, który lubi wolność
Znamy się nie od wczoraj, zatem pozwolę sobie na podzielenie się jeszcze jedną obserwacją. Wojtek Mazolewski nie dość, że wrócił do gitary i odłożył na bok bas, to na dodatek już jakiś czas temu porzucił elegancki, nienaganny, momentami może ciut sterylny wygląd.
Patrzę na Ciebie i bije z Ciebie ogromna swoboda, naturalność, spontaniczność, zgoda z samym sobą. Czy Yūgen to płyta będąca efektem kompromisów, czy może wręcz przeciwnie – nie trzeba było iść na kompromisy, a jedynie płynąć z tym, co gra Ci dziś w duszy?
Moim zdaniem w muzyce nie ma kompromisów.
Jestem człowiekiem, który lubi wolność. Kocham ludzi, świat i mam coś takiego, że uwielbiam rozmawiać o tym, co robię, konsultować się ze swoimi muzykami, przegrywać na różne sposoby to, co robimy, oglądać te same filmy, czytać te same książki…
Staram się zarażać ludzi wokół siebie tym, w co ja sam wykręcam się w danym czasie, bo wiem, że to skutkuje lepszym porozumieniem. Robiłem tak od zawsze. W zasadzie od czasów moich pierwszych zespołów, które zakładałem w wieku szkolnym.
Moim zdaniem najlepsze kapele to właśnie te, które powstały w szkole. Między innymi dlatego, że ci ludzie robili podobne rzeczy, przeżywali wspólnie różne doświadczenia, nierzadko po raz pierwszy… To bardzo zbliża i później na wielu poziomach stwarza wyjątkowe więzi. To tworzy związki i nowe kanały komunikacji, nie tylko werbalnej, ale też metafizycznej.
Wojtek Mazolewski. Wejście w kolejny rozdział zabawy muzyką
To bardzo ciekawe, co powiedziałeś i myślę, że masz sporo racji. Zupełnie inaczej rezonujemy z ludźmi, których poznajemy, gdy jesteśmy już dorośli, w pewny sposób dojrzali, doświadczeni, ukształtowani…
Chciałbym tutaj wtrącić słowo o „nowym zespole”, który powstał na potrzeby tej płyty. Nazywamy go roboczo po prostu Yūgen. Ten zespół, pomimo tego, że jest nowy, składa się w zasadzie z ludzi, którzy znają się już bardzo długo i mają ze sobą dużo wspólnego.
Joanna oczywiście pracuje ze mną od kilkunastu lat m.in. w kwintecie. Krzysiek był jej sąsiadem na ulicy Steczkowskiej na warszawskiej Pradze. To tam się poznaliśmy się paręnaście lat temu. Z kolei Hubert wcześniej też współpracował i zastępował różnych bębniarzy w grupie Wojtek Mazolewski Quintet, co skutkowało pewną sympatią ze szczególną dozą zrozumienia. I choć przez lata mieliśmy różne doświadczenia, to teraz to wszystko bardzo dobrze się uzupełnia.
Bardzo się cieszę, bo mamy nowy zespół złożony z ludzi, których znam od dawna i z którymi po prostu mogę teraz robić rzeczy z ogromną radością i przyjemnością. To dla mnie wejście w kolejny rozdział zabawy muzyką.
Wojtek Mazolewski: Obowiązkiem artysty jest mówić prawdę
Prócz warstwy muzycznej, która jest zgoła inna od Twoich poprzednich albumów, bardzo wyraźnie podkreślasz rolę manifestu, którym jest ten album. Wysyłasz jasne komunikaty nawiązujące do życia w zgodzie ze sobą, naturą, innymi ludźmi. Mówiąc szczerze, to rzadko spotykamy się z tak odważnym zabieraniem głosu przez polskich artystów.
Czy Ty poczułeś tę odwagę dopiero teraz, zdobyłeś się na nią i postanowiłeś podzielić tym, co leży Ci na sercu, czy może wcześniejsze czasy tego nie wymagały? Żyjemy w dość dziwnej rzeczywistości pełnej napięcia, niepewności, skrajności…
Z całą pewnością czasy, w których żyjemy, są wyzwaniem i powinniśmy starać się temu sprostać w najlepszy możliwy sposób. To mnie motywowało, bo widziałem chyba jeszcze więcej cierpienia niż zazwyczaj.
Jakoś to naturalnie wyszło, że chciałem powiedzieć to, co czuję, to, co wiem… Nie nadaję temu żadnego większego znaczenia niż to, czym to właściwie jest – tym, co widzisz i słyszysz. Tak naprawdę jest to tylko album z muzyką, czyli dokładnie to, co robię od zawsze.
Obowiązkiem artysty jest mówić prawdę. Nie chodzi o prawdę „uniwersalną” czy „objawioną”. Chodzi o treść płynącą naprawdę z Ciebie. Zawsze tak robiłem. Nawet gdy cofniemy się do czasów dzieciństwa, czy później czasów punk rocka, na którego ideałach się wychowałem i które wciąż mi przyświecają. Punk rock nauczył mnie tego, że Twoje podstawowe prawo to prawo do bycia sobą. Jak komuś się to nie podoba, to niech wypierdala.
W tamtych czasach, czyli w latach 80. i 90., to było mi bardzo potrzebne – ta forma wykorzystująca pewien rodzaj wyrzucenia z siebie tej agresji. Wiesz, chodziło o sposób wyrażenia buntu wobec rzeczywistości, która – umówmy się – była po prostu niesprawiedliwa.
Wojtek Mazolewski – Yūgen
Wojtek Mazolewski. Bunt, rewolucja lat 90. i yass
Od małego się buntowałeś?
Wiesz, już jako małe dziecko czułem, że świat ma do zaoferowania dużo więcej niż ta szarzyzna za oknem i kłamstwa polityków. Wtedy taka forma buntu była mi potrzebna, a później… nagle wszystko było nam wolno.
Przeszliśmy rewolucję. Przyszły lata 90. Dostaliśmy dostęp do kultury i całej reszty. Wszystkie zaległości sprzed tylu dekad… Wszystko stało się dostępne – nowości, rzeczy z lat 60., 70., filmy, literatura, muzyka…. Wszystko nam się wymieszało i w ten sposób m.in. powstało środowisko yassowe korzystające z tych wszystkich elementów. To było słychać w naszej muzyce z tych czasów.
Wojtek Mazolewski: Wykorzystaliśmy swój potencjał do spełniania marzeń
To prawda, ale wybierając jazz, musiałeś mniej lub bardziej zerkać w stronę klasyków, standardów…
Tak. Wówczas tworzyłem na bazie tych fascynacji różnorodnością, jednocześnie robiąc szkołę klasyczną.
Mieszając wszystkie te doświadczenia postanowiłem założyć takie zespoły tak jak Pink Freud, później Bassisters Orchestra czy ostatecznie Wojtek Mazowiecki Quintet. Wszystkie te rzeczy przyszły bardzo naturalnie.
Wykorzystaliśmy swój potencjał do spełniania marzeń. Byliśmy zmotywowani, i ciężko pracowaliśmy. Wyjeżdżaliśmy zagranicę, otrzymaliśmy możliwość koncertowania i podpisania kontraktów… Czułem, że świat nas wzywa i że trzeba coś z tym robić. Nie ma co siedzieć na własnym podwórku. Dlatego wtedy zajmowaliśmy tym, by pokazać możliwie jak najszerzej to, czym jesteśmy zafascynowani, kim dzięki temu jesteśmy…
Była w tym jakaś przewrotność, by te swoje aktualne przeżycia zestawić z doświadczeniami i tym, skąd pochodzimy. To do dziś w nas rezonuje.
Powiedziałeś bardzo dużo o szczerości i à propos niej – „Mazolewski szczery był zawsze, ale nigdy nie był tak intymny”. Te piękne słowa autorstwa Łukasza Kamińskiego dobrze oddają charakter Yūgen.
Niemal wszystkie Twoje płyty mocno przemawiały do ludzkiej wrażliwości i emocjonalności, czasem wręcz do seksualności. Też to tutaj czuję. Czy rzeczywiście jest to dla Ciebie płyta intymna, czy może wręcz przeciwnie? Ze względu na bezpośrednie zwracanie się do słuchacza, można odnieść wrażenie, że to album bardzo odważny, który nie próbuje się niczym zasłaniać.
Wszystkie te hasła, o których powiedziałeś, są dla mnie ważne. Uczciwość, odwaga, wrażliwość, intymność…
Warto być otwartym, uważnym, wrażliwym i obserwować to, jak odbieramy świat i możliwości. Czyż nie powinniśmy być tacy dla świata, jak chcielibyśmy, by świat był dla nas?
Wojtek Mazolewski – Flower Power
Wojtek Mazolewski: Muzyka wynosi mnie ponad osobisty poziom
Absolutnie tak. Czy czujesz, że świat odwdzięczył Ci się za to, jaki jesteś wobec niego? Odnalazłeś w nim tę wdzięczność?
Ja odnalazłem to w świecie dźwięków – nimi się komunikuję i wyrażam. Muzyka wynosi mnie ponad osobisty poziom. Traktuję to jak coś pozytywnego i pełnego znaczenia.
Wtedy nie czuję oddzielenia od innych. Otwieram się i muzyka płynie. Nie wiem skąd i dlaczego – nagle tak się dzieje, ale tak już po prostu jest.
Uczciwość wobec siebie jest kluczem do wolności…
Pięknie zatytułowałeś naszą rozmowę.
…prawda wyzwala. Gdy spotykasz się uczciwie sam ze sobą, to wiesz i czujesz. Zaczynasz to odczuwać nawet na poziomie komórkowym. Wszystko się w Tobie otwiera i czujesz sam siebie lepiej, przestrzeń wokół Ciebie, ludzi…
Wojtek Mazolewski o pracy (?) nad głosem
Muszę o to zapytać – jak czujesz się ze śpiewaniem we własnych piosenkach? Zaskoczyłeś mnie bardzo pozytywnie – momentami Twój głos i maniera śpiewu przypomina mi Matta Berningera z The National. Masz jakichś ulubionych wokalistów, których „podsłuchiwałeś” (w dobrym znaczeniu tego słowa), mając na uwadze pracę nad partiami wokalnymi na Yūgen?
Szczerze? Bardzo dziękuję. Lubię bardzo ten zespół. Jest znakomity. Głos Matta zachęca do posłuchania tego, co chce nam opowiedzieć w piosence, do poznania i wejścia do tej historii i pozwolić mu się pokierować….
Pomysł ze śpiewaniem to chyba jedyny pomysł, który przyszedł na tyle niespodziewanie, że nie zdążyłem pomyśleć o inspiracjach (śmiech). Napisałem wszystko tak, jak jest i jak to słyszycie. Może dopiero na następnej płycie będzie trzeba się za to zabrać, pójść na jakieś zajęcia z emisji głosu… (śmiech)
Wojtek Mazolewski – Moc
Wojtek Mazolewski: Przez lata zajmowałem się głównie niszczeniem głosu
Jednak wcześniej chyba nie do końca było Ci po drodze z mikrofonem.
Tak naprawdę przez lata zajmowałem się głównie niszczeniem głosu, stosując różne niezdrowe używki po koncertach…
Muszę szczerze powiedzieć, że nigdy nie pracowałem nad głosem poza śpiewaniem sobie w domu, dla siebie czy bliskich… W żaden sposób go nie trenowałem. Dopiero teraz, przed występami na żywo, udało sie nad tym popracować.
Te teksty też mi się trochę same napisały, kiedy grałem „po nic”. Jakoś tak wyszło.
Kiedy zapadła decyzja, że to będzie wydane, pomyślałem, że zwrócę się o pomoc do kogoś, kto pięknie pisze. Wysłałem te teksty do Katarzyny Nosowskiej.
Właściwa osoba na właściwym miejscu.
Pięknie posługuje się słowem. W piosenkach, książkach czy na Instagramie. (śmiech)
Odpisała mi, że jest ok i że to będzie piękna płyta… Tego nam było wtedy trzeba. Jestem jej za to bardzo wdzięczny.
Wojtek Mazolewski: Tej płyty w ogóle miało nie być
A czy jesteś sobie wdzięczny za tę płytę?
Przed chwilą mówiliśmy o odwadze, otwartości i szczerości to… szczerze mówiąc… tej płyty w ogóle miało nie być.
Ta muzyka powstała po to, żeby poradzić sobie z samotnością, z brakiem pracy, żeby poprawić sobie nastrój, żeby przypomnieć sobie najlepsze chwile, jakie przeżyłem… I poczuć, że jeszcze lepsze są przede mną. W ten sposób ta płyta spełniła swoją rolę. Teraz należy do Was.
Chciałem zapytać Cię o idealne okoliczności dla odbioru Twoich koncertów z Yūgen, ale mając na uwadzę całą naszą rozmowę i to, co powiedziałeś na jej początku o piasku pod stopami i różnych odcieniach błękitu, to nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć sobie, jako odbiorcy i Tobie, jako autorowi, właśnie takich warunków…
Świetnie! Dziękuję. Powiem tylko, że ważnym elementem jest przestrzeń, w jakiej ten album powstawał. Niewiele można było zrobić, a już na pewno nie można było się przemieszczać. Ale mamy przecież wyobraźnię i zawsze możemy zamknąć oczy i przenieść się gdziekolwiek pragniemy, robić cokolwiek chcemy… To jest wspaniałe.
Jak powiedział Marek Aureliusz, o którym dziś rozmawiałem z kolegą w trakcie trasy: „Jakość naszego życia zależy od jakości naszych myśli”.
Wojtek Mazolewski – Ghost Dance
Wojtek Mazolewski w trasie – gdzie usłyszymy Yūgen?
Bohater naszego wywiadu kontynuuje trasę koncertową z najnowszym materiałem. Piosenki z Yūgen i nie tylko będziecie mogli usłyszeć w najbliższym czasie m.in. w Poznaniu. Bilety na wydarzenie odbywające się w klubie Blue Note znajdziecie na stronie Biletomat.pl.
O samotności, buncie, wolności, punk rocku, rewolucji lat 90. i o zgodzie z samym sobą – przy okazji wydania nowej, zaskakującej płyty, Wojtek Mazolewski opowiedział o emocjonalnym rollercoasterze towarzyszącym jej powstawaniu, podejściu do świata i ludzi, wsparciu Katarzyny Nosowskiej i potrzebie szczerości. Zapraszamy do lektury wyjątkowego wywiadu. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale […]
Obserwuj nas na instagramie: