„Niewykluczone, że zrobię sobie przerwę od słów” – wywiad z Joanną Longić z tęskno
Obserwuj nas na instagramie:
Tęskno gra poezję to wyjątkowy, czarujący album. Przy okazji jego premiery Joanna Longić z tęskno opowiedziała o swoich związkach z literaturą, o poetach, poetkach, a także o… słowach.
Słowa, słowa, słowa…
Maja Kozłowska, Rytmy.pl: Tęskno gra poezję będzie pierwszym takim twoim albumem, chociaż poprzednie płyty również nosiły w sobie pewien pierwiastek literackości. I uważam, że swobodnie mogłyby rezonować właśnie jako poezja – raczej dawna albo przynajmniej na dawną stylizowana. Jakie są twoje prywatne związki z literaturą, szczególnie z wierszami?
Joanna Longić, tęskno: Lubię poezję, lubię też kolor niebieski i głaskać psa (śmiech). Niektórzy lubią poezję to mój ulubiony wiersz Szymborskiej, od kiedy usłyszałam go na lekcji w szkole, nie pamiętam dokładnie w której klasie. Niedawno zresztą dowiedziałam się, że to jedyna polska poetka obecna w podstawie programowej – uważam to za karygodne i mam nadzieję, że szybko się zmieni. Wracając do pytania, z poezją podobnie jest u mnie jak z literaturą w ogóle – lubię poznawać świat oczami innych twórców. Czytanie sprawia mi przyjemność, jednak otwierając nową książkę, wiem, że muszę zarezerwować dużo czasu, żeby ją skończyć, więc jest to niestety przyjemność, na którą rzadko mogę sobie pozwolić. Nie znoszę historii bez zakończenia – chociaż Amerykę Kafki dzielnie czytałam wiedząc, że jest niedokończona. Na półkach mam wiele pozycji, do których jeszcze nie zdążyłam usiąść, większość z nich to analizy filmoznawcze, scenariusze Antonioniego czy cały sezon wybitnego serialu Euforia w wydaniu książkowym z esejami, nutami i pięknie wydrukowanymi kadrami, który dostałam od męża na urodziny.
Czy są jacyś współcześni poeci, z których twórczością chciałabyś się zmierzyć w przyszłości w podobnej formie?
Joanna Longić, tęskno: Zawsze intrygowała mnie pełna absurdu twórczość Białoszewskiego, chociaż możliwe, że muzyczna interpretacja strumienia świadomości byłaby nie do zniesienia. W tej chwili nie wiem jeszcze, jaki będzie mój następny krok, niewykluczone, że w ogóle zrobię sobie przerwę od słów. Mam wrażenie, że obecnie jest ich za dużo, niewiele z nich ma głębsze znaczenie i moc zmiany naszej codzienności na lepsze, a nawet, jak udaje się komuś powiedzieć coś z sensem, to do niewielu uszu ten głos dociera. To jeden z powodów, dla którego zajęłam się słowami, które już zostały napisane i uważam, że powinny dotrzeć do szerszej publiczności – słowami Ginczanki.
Przeczytaj: Tęskno reinterpretuje poezję. Wiersze, jak muzyka, muzyka, jak wiersze. Oto singiel „Woda”
Impulsy jak zbawienna poręcz
Powiedziałaś wcześniej, że wybór Zuzanny Ginczanki nie był przypadkowy. Do jakich jeszcze poetów się przymierzałaś?
Joanna Longić, tęskno: Nie przymierzałam się do żadnych innych pisarzy i tak samo z wierszami – wszystkie, po które sięgałam i zaczęłam nad nimi pracować są na płycie, nie ma ani jednego, który zostawiłabym po drodze. Zdałam sobie z tego sprawę dopiero po oddaniu skończonego albumu wydawcy i poczułam satysfakcję, że wszystko, co sobie założyłam, wszystkie słowa, którym chciałam dać nowe muzyczne życie, je otrzymały. Myślę, że to kwestia wyłączenia myślenia (śmiech) tego, że bardziej szłam za impulsami, trzymałam się ich „jak zbawiennej poręczy” (znowu Szymborska – ten sam wiersz), mając cały czas z tyłu głowy cel przybliżenia słuchaczom twórczości Ginczanki, pokazanie jej z wielu różnych stron, w różnych scenariuszach, w różnych momentach jej życia, tak, żeby nakreślić jak najszerszy obraz, pełen barw, otwarty na interpretacje.
Wykonywanie nie swoich tekstów wydaje mi się paradoksalnie trudniejsze niż performowanie własnych. Jak przygotowywałaś się do reinterpretacji Zuzanny Ginczanki?
Joanna Longić, tęskno: Konkretne wiersze, do których pisałam muzykę przemawiały do mnie, czułam, że je rozumiem, że podjęta w nich tematyka mnie bezpośrednio dotyczy. Złapałam się w paru momentach na tym, że podświadomie skupiłam się na motywach, które już wcześniej podejmowałam w tęskno, jak np. czerpanie radości z trudnej codzienności – na poprzedniej płycie śpiewałam o tym we Frajdzie, na tęskno gra poezję – opowiada o tym wiersz Kroki albo o poczuciu wyobcowania, bycia „z innej planety” i „poprzedniej epoki” w Fenomenalnej – Ginczanka z kolei pisze o tym w wierszu Zza barykad, który również jest obecny na nowym albumie. Myślę, że zarówno po odsłuchaniu płyty tęskno jak i tęskno gra poezję można dojść do podobnych wniosków.
Przeczytaj: Tęskno zapowiada nowy album niecodziennym utworem „ucieczka”
Na przeciwnych biegunach
Moim zdaniem jednym z ciekawszych zabiegów na albumie tęskno gra poezję jest dla mnie zestawienie ze sobą kompozycji Ogień i Woda. Te żywioły naprawdę są w nich wyczuwalne.
Joanna Longić, tęskno: Ogień otwiera album, można powiedzieć, że z przytupem. Pola Atmańska wjeżdża z bardzo szybką partią fortepianu, która może kojarzyć się z tlącym się, kołyszącym płomieniem. Woda już na poziomie wstępu jest tego przeciwieństwem, bo zaczyna się od długiego pojedynczego ciągniętego przez smyczki dźwięku, który zdaje się nigdy nie kończyć. W pewnym sensie tak jest, bo w momencie jak cichnie od razu wraca wspomniany nieustępliwy, natrętny dźwięk G. Tym razem Kuba Grott, Artur Wieczerzyński i Małgorzata Oller, nasze trio smyczkowe, szarpie go palcami miarowo, powtarzalnie, mantrycznie, jak kropla drążąca skałę. Zależało mi na tym, żeby te utwory bardzo się od siebie różniły, zresztą to naturalne, bo słowa Ginczanki, która opisuje te żywioły pod kątem miłości, opowiadają zupełnie dwie różne historie, pokazują dwa różne spojrzenia na to, czym miłość może być.
Kiedy odsłuchiwałam płytę po raz pierwszy, warstwa instrumentalna zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Intro Czekam Wiosny, cały łańcuch brzmieniowy Yoyo… Tym utworom właściwie nie trzeba słów.
Joanna Longić, tęskno: Kocham Czekam Wiosny, to zdecydowanie jeden z moich ulubionych utworów na płycie, wymagał też najwięcej pracy przy aranżacji na różne instrumenty. To jedyny utwór w którym usłyszymy i flet poprzeczny i flet piccolo – na obu zagrała Gabriela Ziniewicz. Bardzo mnie zawsze bawi tekst o „narciarzach jadących na teren szeregiem”. Ja jeżdżę na desce, także widzę zazwyczaj stok z pozycji siedzącej, trudno też mówić o szeregu, kiedy przednia noga jest przywiązana do snowboardu, a za pomocą drugiej próbujesz złapać równowagę i dotrzeć do wyciągu. I czuje wtedy dokładnie to samo, co Ginczanka – „lubię zimę […] ale czekam wciąż wiosny”, czekam na czas, kiedy przyroda budzi się do życia, można w końcu zdjąć rękawiczki i wyjść z domu w samej koszuli.
Przeczytaj: Tęskno prezentuje nowy singiel „Yoyo” z nadchodzącej płyty
Yoyo na podstawie wiersza Myśli zayoyane podobnie jak Czekam wiosny pochodzi z początkowego okresu twórczości, jest skierowane do dzieci, chociaż uważam, że i tak są to wiersze niezwykle dojrzałe. Myślę, że poetka świetnie bawiła się pisząc o „galopadzie w górę w dół”. Idąc w jej ślady, napisałam piosenkę zabawną, wywołującą uśmiech. Nakręciliśmy też teledysk z aerialistką Klaudią Bawer, która wykonała serię akrobacji na szarfie i kole cyrkowym. To był mój debiut reżyserski, więc było to ogromne przeżycie, któremu towarzyszył równie duży stres, żeby zdążyć ze wszystkim na czas, mieliśmy wynajętą sale, profesjonalną kamerę z wieloma obiektywami, lampy które pulsowały w kolorach tęskno – różowym i niebieskim, włochate dywaniki nawiązujące do Yeti z animowanego wideo do pierwszego singla Ucieczka i oprócz lustrzanej ściany jeszcze kilka dodatkowych, żeby pobawić się i bez efektów specjalnych z dwóch osób zrobić tłum. Wyszedł z tego bardzo ciekawy obrazek.
tęskno – yoyo (tęskno gra poezję)
Abstrahując od tęskno gra poezję, ale wracając do literatury – zaangażowałaś się w stworzenie soundtracku do audiobooka Mała Księżniczka na podstawie powieści Antoine’a de Saint-Exupéry’ego. Czy ta książka ma dla ciebie personalne znacznie?
Joanna Longić, tęskno: Małego Księcia czytałam raz kiedyś w dzieciństwie, niewiele zapamiętałam z oryginału. Na półce w domu rodzinnym stała nawet francuskojęzyczna wersja, ale ja nigdy francuskiego się nie uczyłam. Mała Księżniczka Karoliny Lewestam to jednak zupełnie inna historia, to opowieść o szukaniu własnego miejsca we wszechświecie. Główną bohaterką jest dziewczynka, pełna empatii, odrobinę naiwna, bo chce widzieć zawsze dobro, nawet jeżeli z pozycji czytającego ewidentnie czujemy, że postać którą napotkała na swojej drodze, ma w stosunku do niej złe intencje. Napisanie muzyki do tej historii było ogromną przyjemnością, przyszło naturalnie – napisałam trzy główne motywy przewodnie i potem rozpisałam wariacje na ich temat w zależności od tego, co konkretnie działo się w danej scenie. Jako że w książce jest dużo o lataniu, jest pilotka ze swoim samolotem, mała księżniczka spotyka na swojej drodze też różne latające stworzenia jak smok, mewa, ćma, to melodie grane przez fortepian, smyczki i flet poprzeczny są lekkie, unoszące się i opadające. Opowieść jest słodko-gorzka i wcale nie kończy się happy endem – dlatego w ścieżce dźwiękowej też pogodne momenty przeplatają się z mrocznymi, dur i moll naprzemiennie, tak też wynika z następujących po sobie wydarzeń. Mam nadzieję, że piosenka przewodnia Wysoko, jedyna z wokalem i tekstem, jednak pozostawi odbiorcę uskrzydlonego, zachęconego do odkrywania świata własnymi oczami, wznoszenia się ponad pozorne ograniczenia, które często sami sobie narzucamy.
Bardzo dziękuję za wywiad!
Ginczanka (tęskno gra poezję) – odsłuch albumu
Tęskno gra poezję to wyjątkowy, czarujący album. Przy okazji jego premiery Joanna Longić z tęskno opowiedziała o swoich związkach z literaturą, o poetach, poetkach, a także o… słowach. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, […]
Obserwuj nas na instagramie: