10 artystów, których musicie sprawdzić na Tauronie
Obserwuj nas na instagramie:
Już jutro w Katowicach rusza jedenasta edycja Festiwalu Tauron Nowa Muzyka. Z tej okazji bierzemy pod lupę tegoroczny line-up i wyłaniamy dziesiątkę najciekawszych artystów, których koncerty w trakcie katowickiej imprezy po prostu musicie zaliczyć.
Battles
Dla tych eksperymentujących nowojorczyków nie będzie to pierwsza wizyta w Polsce – pamiętamy ich chociażby z OFF Festivalu czy odbywającej się w ramach festiwalu Sacrum Profanum serii koncertów Warp25. Nie zaszkodzi zobaczyć ich jednak po raz kolejny, gdyż o tak precyzyjnie zaplanowanym, a jednocześnie szalenie energetycznym koncercie będziecie pamiętać przez lata. Headlinerzy tegorocznej edycji katowickiego festiwalu będą promować swój najnowszy krążek zatytułowany “Da Di Da Di”, ale ich starsze kompozycje, jak chociażby “Atlas” czy “Ice Cream” znów powinny wywołać u wielu przyspieszone bicie serca.
Floating Points
Długo kazał czekać na swój studyjny debiut figurujący pod pseudonimem Floating Points Brytyjczyk Sam Shepherd, ale kiedy w listopadzie ubiegłego roku ukazała się jego Elaenia to, cytując klasyka, “ręce same składały się do braw”. W sobotni wieczór na tauronowym Mainie nie będzie house’u, do którego przyzwyczaił nas Shepherd w swoich występach didżejskich, ale możecie spodziewać się za to zaskakująco świeżej kombinacji elektroniki z jazzem, psychodelią i krautrockiem. W towarzystwie live bandu wszystko powinno zabrzmieć doprawdy znakomicie!
Hieroglyphic Being
To jeden z mniej oczywistych tropów, ale Jamal R. Moss aka Hierogryphic Being może okazać się jednym z czarnych koni tegorocznej edycji festiwalu. Dość powiedzieć, że jego The Disco’s of Imhotep to kandydat do elektronicznej płyty roku, jednak nie to jest w tym całym zamieszaniu najważniejsze. Wielu uważa, że kluczem dla jego występów są poszukiwania: brzmieniowe, tonalne i… spirytualne. Musicie zatem sami zweryfikować poczynania tego enigmatycznego artysty już w piątkowy wieczór, ale zachęta jest naprawdę dobra.
Kamasi Washington
Prawdziwą petardę organizatorzy katowickiej imprezy zostawili jednak na sam koniec. W niedzielny wieczór w auli NOSPR-u wraz z towarzyszącym mu 10-osobowym zespołem zamelduje się Kamasi Washington. Tak, ten Kamasi Washington, który w ubiegłym roku swoim trzyczęściowym i trzygodzinnym (!) albumem The Epic zachwycił wszystkich, nawet tych “niedzielnych” fanów jazzu. Powiedzieć w kontekście jego występu, że szykuje się prawdziwa muzyczna uczta, to nic nie powiedzieć.
King Midas Sound & Fennesz
Powiem wam wprost – nie jestem fanem ubiegłorocznego krążka grupy The Bug, który powstał w kolaboracji z autorem genialnego Endless Summer. Jednak płyta płytą, natomiast koncert rządzi się już własnymi prawami. To “starcie gigantów”, jak niektórzy określają poczyniania King Midas Sound z Fenneszem, może okazać się jednym z najlepszych koncertów tegorocznego festiwalu.
Kuedo
Jego dystopijne, odwołujące się zarówno do najnowszych elektronicznych zdobyczy, jak i do ścieżki dźwiękowej z Blade Runnera, Severant było jedną z rewelacji 2011 roku. Tym razem Brytyjczyk przyjeżdża do Katowic wraz z nowym audiowizualnym projektem przygotowanym wspólnie z londyńskim studiem Werkflow. To powinno się udać, tym bardziej, że dla wyżej podpisanego jego występ, który odbył się kilka lat temu podczas krakowskiego festiwalu Unsound, był jednym z koncertów życia.
Lorenzo Senni
Podczas festiwalu warto odpowiedzić również scenę Carbon Continent, gdzie prezentować się będą głównie artyści z Polski i krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Będzie tam również Włoch Lorenzo Senni – autor wydanego przed dwoma latami albumu Superimpositions – wyjątkowo pokręconej płyty. Dla fanów wszelakiej maści muzycznych dekonstrukcji i udziwnień jest to rzecz absolutnie obowiązkowa.
Niechęć
Kilka lat temu ten warszawski kwintet wkupił się w nasze łaski swoim debiutem zatytułowanym Śmierć w miękkim futerku, natomiast w tym roku dodatkowo potwierdził klasę drugą płytą. Na żywo Niechęć “nie bierze jeńców”, szczególnie gdy łączy jazzową subtelność z iście punkową swadą. Warto iść również dlatego, że takiego frontmana, jakim jest Rafał Błaszczak, nie spotkacie w żadnym innym ansamblu.
Prins Thomas
Na swoim ostatnim albumie zatytułowanym Principe del Norte Norweg odfrunął w stronę nieco bardziej progresywnych brzmień, ale moje przeczucia w kontekście jego katowickiego występu są nieco inne. Stawiam, że Prins Thomas postawi na kosmiczne disco, które tak chętnie zwykł grywać w towarzystwie swoim kompanów zza didżejki – Lindstrøma oraz Todda Terje. Szykuje się zabawa do białego rana!
The Field
Nie jestem w stanie zliczyć, po raz który ten zafanscynowany minimal techno Szwed zamelduje się na katowickiej imprezie, ale chodzą słuchy, że za każdym razem jego występy należały do tych najbardziej spektakularnych. W tym roku Axel Willner będzie promować swój piąty album studyjny zatytułowany The Follower, ale jestem przekonany, że muzyk w trakcie swojego występu przemyci kilka swoich starszych numerów, w tym oczywiście słynne “Over The Ice”.
Sprawdź także:
OFF Festival 2016: Saksofony z butelkami coli i koncerty, których nie było
Już jutro w Katowicach rusza jedenasta edycja Festiwalu Tauron Nowa Muzyka. Z tej okazji bierzemy pod lupę tegoroczny line-up i wyłaniamy dziesiątkę najciekawszych artystów, których koncerty w trakcie katowickiej imprezy po prostu musicie zaliczyć. Battles Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście […]
Obserwuj nas na instagramie: