Robert Cichy: muzyczny bezpaństwowiec – wywiad


22 lipca 2020

Obserwuj nas na instagramie:

Robert Cichy porozmawiał z nami o zdobyciu Fryderyka, Męskim Graniu i kulisach współpracy z gośćmi, których zaprosił na swoją najnowszą płytę, Dirty Sun.

Towarzyski indywidualista

Kto funkcjonuje w środowisku muzycznym od dłuższego czasu, musi znać jego twarz, a co więcej, charakterystyczny głos. W ciągu ostatnich lat spotykaliśmy się na backstage’ach dziesiątek koncertów i festiwali. Ostatnim razem widzieliśmy się jednak w wyjątkowych okolicznościach.

Podczas ubiegłorocznej gali rozdania Fryderyków, Robert Cichy zdobył statuetkę za najlepszy album w kategorii muzyka blues/country. Co ważne, nagrodzony został jego solowy debiut, krążek Smack. Jak wyglądało to spotkanie? Robert przemykał wśród tłumu dzierżąc w ręku statuekę. Swoją drogą i w swoim celu, bez zbędnego blichtru. Ledwo udało mi się go zatrzymać i pogratulować. Cały Robert. Indywidualista, który jak nikt inny potrafi znaleźć wspólny język z niemal każdym muzykiem. Co więcej, potrafi też sprawdzić się w każdej stylistyce, czego dowodem jest jego barwna kariera i najnowsza, wydana w tym roku płyta Dirty Sun.

Gitara ponad wszystko

Choć dominantą albumu jest muzyka gitarowa, to w znajdujących się na nim jedenastu piosenkach pobłyskują migawki rozmaitych innych gatunków. Od popu, przez r’n’b, aż po hip-hop. Warto też zwrócić uwagę na listę gości. Kasai, Sosnowski, Mrozu i Rahim. Zestawienie dość eklektyczne, prawda? Robert Cichy jak nikt inny potrafił wydobyć z każdego z gości to, co najlepsze, i w komponować jego wkład w bogatą i udaną płytę, jaką jest Dirty Sun.

CV obszerne jak polska scena

Współpraca z takimi postaciami jak Ania Dąbrowska, Ania Rusowicz, Urszula Dudziak, Michał Urbaniak, Smolik, Piotr Zioła, Julia Pietrucha. Koncerty w Japonii, Francji, Turcji, Anglii, Włoszech oraz na Mauritiusie. Supporty przed Lennym Kravitzem i Jamiroquaiem. Jeśli solowa kariera to kolejny etap muzycznej ewolucji Roberta Cichego, to możemy się spodziewać jeszcze wielu zaskoczeń.

Robert Cichy
Robert Cichy

Robert Cichy – wywiad

O albumie, który mimo wszystkich przeciwności, wybrzmi na żywo na koncertach już tego lata, współpracy samemu i w zespole, a także o występach na małych scenach, które zaprowadziły go aż do zaproszenia do RPA. O tym wszystkim porozmawiałem z Robertem tuż przed jego koncertem w klubie Lemon Tree, w Łomiankach, który odbędzie się już w najbliższy piątek.

Robert Cichy. Docierać do ludzi

Hubert Grupa: Od paru lat mam problem z tym, że polska muzyka gitarowa nie ma mi nic do zaoferowania. Podczas gdy zagranicą pop czy hip-hop bez trudu krzyżują się z americaną czy country – i co więcej, w takim wydaniu znakomicie radzą sobie w mainstreamie – to rodzima scena nieco się wyalienowała. Twoja płyta jest tu wyjątkiem. Prócz kilku postaci, w zasadzie nie widzę nikogo nowego na horyzoncie. Tymczasem biorąc pod uwagę popularność w Polsce takich zespołów Mumford & Sons, to myślę, że podobne brzmienie przyjęłoby się tutaj znakomicie. Co o tym sądzisz?

Robert Cichy: Cieszę się, że udaje mi się iść swoją drogą. Pracuję nad tym by docierać do ludzi, grać koncerty. Jak u nas jest na coś moda, to podobnych zespołów tworzy się chyba nawet za wiele. Natomiast przez to, że ja pod żadnym gatunkiem nie podpisałbym się na 100% i jednocześnie korzystam muzycznie z prawie każdego, funkcjonuję trochę jak muzyczny bezpaństwowiec i to może być trudne do zakwalifikowania, a my na naszym podwórku tego określenia gatunkowego trochę potrzebujemy. Powinno się to zmienić, na to liczę.

Robert Cichy
Robert Cichy

Robert Cichy. W stronę indywidualizmu

Twój solowy projekt z jednej strony jest wynikiem własnych inspiracji i upodobań, a z drugiej to także suma licznych doświadczeń zebranych przez lata współpracy z innymi twórcami. Czy dziś Robert Cichy to bardziej wolny strzelec i indywidualista czy może raczej człowiek-orkiestra, który raz na jakiś czas musi odetchnąć i poświęcić uwagę tylko i wyłącznie własnemu brzmieniu?

Na pewno od nieco ponad dwóch lat skupiam się mocno na swoim solowym projekcie i to jest dla mnie priorytet. Właściwie od czasu wydania pierwszego albumu Smack nie było miesiąca żebym nie grał gdzieś koncertu, a żeby to zrobić z kilku projektów zrezygnowałem. Ostatnio co prawda wszedłem w jedyny nowy – wraz z Kevem Foxem, Olafem Deriglasoffem, Oskarem Podolskim, na czele z Johnem Porterem tworzymy nowy Porter Band z okazji 40-lecia płyty Johna Portera Helicopters, ale to jest sytuacja wyjątkowa i wyjątkowy projekt. Ostatnie lata naturalnie ukierunkowują mnie w stronę indywidulalizmu.

Robert Cichy. Solowy debiut, Fryderyki, Męskie Granie

Zapytałem o to, gdyż ostatnim razem widzieliśmy się na gali rozdania Fryderyków, kiedy to dzierżyłeś w ręce statuetkę za album Smack. Czy to było najlepsze ukoronowanie decyzji o solowym projekcie?

Z tym solowym projektem to jest tak, że lata temu dostałem propozycję wydania płyty pod własnym imieniem i nazwiskiem, ale wtedy nie poczułem takiej potrzeby. Potem tworzyłem sobie do szuflady i przyszedł czas, że skończyłem materiał. Nawet sam to sobie wydałem i myślałem, że płyta będzie głównie dla znajomych. Zaczęły się jakieś mniejsze koncerty, całkiem pozytywne recenzje płyty, później Fryderyki, a zaraz po nich w głosowaniu słuchaczy radiowej Trójki okazało się, że jestem laureatem konkursu Męskiego Grania i wskoczyłem do line-upu. Więc to wszystko złożyło się na to, że decyzję o solowym projekcie uważam za bardzo dobrą, a Fryderyki to rzecz bardzo miła i statuetka fajnie wygląda na półce. :)

Robert Cichy. Wymiana energii

Twój najnowszy album pokazuje to, że gitara doskonale odnajduje się w wielu współczesnych stylistykach. Mamy tu hip-hop z Rahimem, r’n’b z Mrozem, folk/americanę z Kasai czy niespieszny, zdystansowany pop z Sosnowskim. Czy przyjąłeś sobie jakiś konkretny model współpracy lub doboru gości? Całkiem niedawno rozmawiałem z pewną brytyjską wokalistką, która na swój krążek zaprosiła kilku świetnych muzyków i… prawie z żadnym z nich się widziała. Wszystko odbywało się w trybie online.

Czasem jak tworzę utwór to już pojawiają mi się pomysły “o tu, musi być głos kobiecy”, “a tam super zabrzmiałby rap”. Zaraz potem przewija mi się przez głowę konkretna barwa czy osoba i po prostu dzwonię. :-) Z Rahimem znam się od lat, zaśpiewałem refreny w kawałku Pokahontaz Za szybcy, za wściekli i od tego czasu raz na parę lat jak się widzieliśmy to obiecywaliśmy sobie, że coś trzeba razem zrobić. W końcu się udało. Z Mrozem znamy się z backstage’owych festiwali i w końcu umówiliśmy się u mnie w studiu, gdzie całą noc pisaliśmy razem kawałki. Nie bez przyczyny nasz wspólny kawałek ma tytuł Jedna noc. :) Kasai, czyli Kasia Piszek, to świetna wokalistka, z którą mnóstwo lat graliśmy razem u Anki Dąbrowskiej. Cieszę się, że Kasia też zaczęła działać solowo i wniosła w nasz duet, wokalem i tekstem, klimat o jaki mi chodziło gdy byłem na etapie komponowania tego utworu. Natomiast Sosnowskiego poznałem najpóźniej, ale od razu załapaliśmy podobne flow. Samo nagrywanie wokali Barta już było osobno, z uwagi na pandemię. Mam natomiast tak, że uwielbiam pracę z ludźmi, wymianę energii. Chyba już zawsze będę na swoje płyty zapraszał gości.

Jak to jest u Ciebie? Jesteś zwolennikiem spotkań i wspólnej pracy w studiu czy może preferujesz inną formę? Znam w Polsce zespoły, które funkcjonują na zasadzie w jeden dzień w studiu siedzi wokalista, w drugi gitarzysta, w trzeci klawiszowiec, w czwarty perkusista…

Myślę, że na etapie komponowania, wymiany pomysłów fajna jest wspólna praca, ale gdy nagrywam lubię być sam z realizatorem. Wynika to z tego, że lepiej się wtedy można skupić. No chyba, że zamysł jest taki, że np. nagrywamy „na setkę” – wtedy wspólne nagrywanie też ma sens, taka po prostu jest idea.

Robert Cichy. Z dala od klasyki

Na początku naszej rozmowy wspominaliśmy o tym, w jak wielu gatunkach potrafi odnaleźć się gitara. Słuchając Twojej płyty, w szczególności zwróciłem uwagę na utwór „Piach i Wiatr”. Z jednej strony sporo tu klasycznych motywów, z drugiej całość jako forma piosenki jest dość nowoczesna. Pojawia się elektronika, beat, a Twoja partia wokalna krąży gdzieś wokół popu muśniętego bluesem. Zastanawiam się, czy czasem zabieg ten zainspirowany jest jakimś konkretnym brzmieniem? Może jakiejś współczesnej płyty lub artysty?

Może zacznę od tego, że mój ojciec jest basistą grającym głównie jazz, a siostra skrzypaczką w NOSPR. Od dziecka byłem więc otoczony klasyką i jazzem i szczerze mówiąc nie cierpiałem tego. Na przekór, słuchałem ciężkich brzmień, metalu, potem hip-hopu. Zacząłem grać na gitarze, choć zaklinałem się, że nie będę muzykiem. Jednocześnie fascynował mnie Korn grający metal i chodzący w dresach. Przeszedłem więc przez różne etapy i im byłem starszy, tym bardziej to wszystko się we mnie miksowało, a gitary nie potrafiłem odłożyć…

Grałem z różnymi bandami, na przeróżnych festiwalach i w każdym gatunku czułem się naprawdę dobrze. Nagrywając swoje płyty trochę skaczę po gatunkach, bo jest to po prostu efekt tych wszystkich miksów, które się we mnie zakorzeniły przez lata, jednak punktem wyjścia pozostaje gitara, którą spajam to wszystko i dzięki temu co kawałek nie odlatuję zupełnie stylistycznie. Nie chciałbym np. grać bluesa czy country, raczej czerpię z tych gatunków i łączę je z beatami, by nadać trochę nowoczesności. Takie zabiegi stosuje Yelawolf, który jest moim idolem, a który jest z kolei też świetnym raperem. Także jeśli kogoś mam wymienić to właśnie jego. W marcu byłem na jego koncercie w czeskiej Pradze i na żywo też jest świetny.

Robert Cichy
Robert Cichy

Robert Cichy. W drodze do Kapsztadu

Rozmawiamy w czasie trwającej pandemii. Jesteśmy w momencie, w którym zaczynają powracać małe koncerty. Przyznam szczerze, że trochę na to liczyłem, gdyż czułem się zmęczony wielkimi scenami i widowiskami. Brakowało mi tej kameralności i intymności. A Tobie? Twoja muzyka ma wymiar bardzo osobisty. Pewnie z mniejszej sceny łatwiej jest nawiązać więź ze słuchaczami i zaobserwować to, w jaki sposób odbierają oni Twoją twórczość.

Ja ze swoim solowym projektem gram głównie na małych scenach. :) Od wydania pierwszej płyty zagrałem ponad 60 koncertów, z czego większość to właśnie małe sceny, kameralne kluby itd. W tym roku miałem zagrać na kilku festiwalach, do tego dostałem zaproszenie na koncert w Kapsztadzie w RPA, który był już ogłoszony, miał się odbyć pod koniec marca i wszystko zostało odwołane. Więc dla mnie jest to odwrotna sytuacja – z małych miejsc miałem w tym roku szansę przenieść się na większe. Natomiast jest jak jest i cieszę się, że mogę trochę pograć w to lato.

Czy w ciągu ostatnich lat brałeś udział w jakiejś współpracy, która szczególnie na Ciebie wpłynęła, zmieniła coś w Twoim procesie twórczym? Twój styl ma wiele charakterystycznych cech, jednak nie da się nie zauważyć wielu nowości.

Myślę o tym raczej w kontekście ogólnym. Wszystkie współprace były jak proces i z każdej na pewno czerpałem. Nie uważam jednak żeby jakaś konkretna rzecz bezpośrednio na mnie wpłynęła.

Robert Cichy. Strategia małych kroków

Z jednej strony mówimy o małych, kameralnych występach, a z drugiej takie utwory jak Twój Let Us Sing aż proszą się o to, by bawiły się do niego tłumy. Grałeś w setkach, jeśli nie tysiącach miejsc w kraju. Gdybyś miał jednak wybrać jedno miejsce w Polsce – nie musi być to hala koncertowa czy festiwal – gdzie chciałbyś dać wymarzony koncert, taki ze wszystkimi wymarzonymi gośćmi, to na co byś postawił?

Przede wszystkim to chciałbym mieć te tłumy, hehe. A tak serio to właśnie zamiast miejsca chciałbym zgromadzić swoją publiczność. Wiem, że w tym temacie mam jeszcze wiele do zrobienia. Także jeśli poczuję, że pod sceną Let Us Sing śpiewa już całkiem niezły chór, to będę myślał nad realizacją większych rzeczy. Na razie przyjmuję strategię małych kroków.

Robert Cichy – Dirty Sun. Posłuchaj płyty

Robert Cichy – koncert

Już w najbliższy piątek, 24 lipca, Robert Cichy da wyjątkowy koncert w klubie Lemon Tree w podwarszawskich Łomiankach. Będzie to nietuzinkowa okazja, by usłyszeć jak na żywo sprawdza się materiał z płyty Dirty Sun. Bilety na to wydarzenie dostępne są na stronie Biletomat.pl.

Robert Cichy porozmawiał z nami o zdobyciu Fryderyka, Męskim Graniu i kulisach współpracy z gośćmi, których zaprosił na swoją najnowszą płytę, Dirty Sun. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia Lins Towarzyski indywidualista […]

Obserwuj nas na instagramie:


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →