Ridley Scott ostro o filmach superbohaterskich
Obserwuj nas na instagramie:
Ridley Scott dołącza do grona reżyserów, którzy raczej nie przepadają za kinem superbohaterskim. Wcześniej podobne stanowisko zajęli Martin Scorsese czy Denis Villeneuve.
Ridley Scott – nie pierwszy i nie ostatni
Ostatnie lata to zalew kinowych ekranów produkcjami typu superhero, które najczęściej w bazują na komiksach. W mniejszym lub większym stopniu. Można powiedzieć, że skoro jest popyt, jest i podaż. Prym w tej dziedzinie wiedzie rzecz jasna Disney, pod szyldem którego, Marvel Studios jest istną maszynką do robienia pieniędzy. Przesyt tej formuły zaczyna objawiać się co raz bardziej. Pierwszą osobą, która wyraźnie zasygnalizowała ten problem, był legendarny reżyser – Martin Scorsese. Twórca Chłopców z ferajny w następujący sposób wypowiadał się o tego typu filmach:
Nie oglądam ich. Próbowałem, ale to nie jest kino. Moim najbliższym skojarzeniem z tymi filmami i tym, jak są zrobione, z aktorami, którzy w danych warunkach robią wszystko najlepiej, jak mogą, są parki rozrywki. To nie jest kino ludzkich istot, które chcą przekazać emocjonalne i psychologiczne doświadczenie innym istotom.
Scorsese spotkał się wówczas z ogromną falą krytyki ze strony fanów filmów Marvela, jednak w dosyć obszerny sposób wytłumaczył, że chodziło mu po prostu o to, że nie jest to jego gust. Całą wypowiedź reżysera można przeczytać tutaj.
W nieco podobnym tonie wypowiadał się Denis Villeneuve. Reżyser Blade Runnera 2049 czy Diuny odniósł się do wypowiedzi swojego starszego kolegi po fachu:
Wystarczy pomyśleć o złotej erze Hollywood, żeby zauważyć, że filmy komercyjne mogą nieść artystyczną i polityczną wartość. Nigdy nie czułem, że jest to jakaś strata czy utrudnienie, aby mieć odpowiednio duży budżet do tego, żeby zrobić, co chcę. Kto powiedział, że blockbustery nie mogą mieć jednocześnie artystycznej wartości? Spójrzcie na Christophera Nolana albo Alfonso Cuarona.
Być może problem jest w tym, że jest po prostu za dużo tego typu filmów, które działają na zasadzie kopiuj-wklej. Może te filmy zamieniły nas w pewnego rodzaju zombie? Są jednak duże i drogie produkcje, które mają wartość artystyczną i nie jestem do tego pesymistycznie nastawiony.
Do grona reżyserów zauważających i publicznie wypowiadających się o trendzie na filmy superbohaterskie, dołączył Ridley Scott.
Ridley Scott uderza w kino superbohaterskie
Ridley Scott ma w tym roku dosyć napięty grafik. Nie tak dawno, na ekrany kin wszedł jego Ostatni pojedynek, zaś przed nami jest premiera Domu Gucci. Scott promuje obecnie tę drugą produkcję. Podczas wywiadu dla portalu Deadline, reżyser w następujący sposób odniósł się do filmów superbohaterskich:
Prawie zawsze, najlepsze filmy napędzane są przez postacie. Jeśli chcesz, przejdziemy do superbohaterskich, bo je po prostu zmiażdżę. Są cholernie nudne.
Ich scenariusze są słabe. Myślę, że zrobiłem trzy dobre filmy superbohaterskie, z dobrym scenariuszem. Obcy z Sigourney Weaver, jeb*ny Gladiator i jeden z Harrisonem Fordem [Blade Runner].
To filmy superbohaterskie. Dlaczego zatem, tego typu filmy nie mają lepszych historii? Trochę zszedłem z toru, no ale dajcie spokój. Te produkcje są ratowane głównie przez efekty specjalne. To staje się nudne dla każdego, kto przy nich pracuje i jeśli masz pieniądze.
Jaka jest Wasza opinia na temat wypowiedzi reżyserów i kina superbohaterskiego?
Ridley Scott dołącza do grona reżyserów, którzy raczej nie przepadają za kinem superbohaterskim. Wcześniej podobne stanowisko zajęli Martin Scorsese czy Denis Villeneuve. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia Lins Ridley Scott […]
Obserwuj nas na instagramie: