fot. M2 Films

Osiem gór”: Wyprawa nie na szczyt, ale w głąb siebie

Obserwuj nas na instagramie:

Niezwykła opowieść, w której piękna przyjaźń między bohaterami i oszałamiające górskie szczyty, wydawałoby się najważniejsze na ekranie, są jedynie kluczem do autorefleksji. Film Osiem gór w dystrybucji M2 Films już niedługo na dobre trafi na nasze ekrany.

Specyficzne kino Groeningena

Felix Van Groeningen należy do twórców, którzy przemycają do swoich filmów coś bardzo charakterystycznego. To pewien rodzaj napięcia, odczuwalny w relacji między bohaterami. Intensywna więź, którą dostrzec można w dialogach, ale i w sposobie budowania narracji. Nie zawsze ta nadekspresja musi się wszystkim podobać. Podobnie jak np. u Terrence’a Malicka, filmy Groeningena są przez jednych uwielbiane, a przez innych traktowane z pobłażliwością. Nie pozostawiają jednak nikogo obojętnym.

Osiem gór? Tym razem zaskoczenie

Przyznaję, że nie byłem nigdy ogromnym fanem belgijskiego twórcy. Nominowane dekadę temu do Oscara W kręgu miłości bardziej mnie wówczas zmęczyło, niż urzekło, a Mój piękny syn, który na papierze był idealnie skrojony pod moje gusta (od tematu, po aktorów), z jakichś powodów fabularnie dla mnie kulał. Do Ośmiu gór podszedłem więc z dystansem, chcąc przede wszystkim nasycić się włoskimi widokami. Ale na szczęście Groeningen mnie tym razem zaskoczył. Czym? Umiejętnie przeniósł na ekran bardzo prostą i zarazem uniwersalną historię o niezwykłej relacji między dwoma osobami i stawaniu się świadomym, dorosłym człowiekiem.

fot. M2 Films

Przyjaźń w Alpach

Bohaterami Ośmiu gór są dwaj młodzi Włosi. Zaprzyjaźnili się w dzieciństwie, ale od początku byli różni. Nie połączyło ich nic nadzwyczajnego – raczej brak innych rówieśników, z którymi mogliby spędzać czas. Pietro, chłopiec z dobrego domu i dużego miasta, we włoskich Alpach bywał tylko przejazdem, w ramach letnich wakacji. Dla Bruna góry, doliny, jaskinie i pastwiska były jedyną rzeczywistością, którą znał. Potem zniknęli sobie na lata z oczu, by powrócić do siebie już w dorosłym życiu – z zupełnie innymi problemami, troskami i bagażem doświadczeń. Jeszcze bardziej różni, niż na samym początku.

fot. M2 Films

Mocą Ośmiu gór są nie tylko kreacje aktorskie Luki Marinelliego i Alessandra Borghiego, ale też na pewno książka Paola Cognettiego, na podstawie której powstał scenariusz. Częściowo autobiograficzna i manifestująca wielkie uczucie, jakim urodzony w Mediolanie pisarz darzy naturę, wędrówki i górskie przełęcze. Co ciekawego jest w monotonnych podejściach, kolejnym odhaczaniu szczytów, wodzeniu palcem po mapie i powtarzaniu starych tras? Jak to pokazać na ekranie? Jak oddać romantyzm tej pasji? Wydaje się, że Felix Van Groeningen dobrze odczytał zamysł Cognettiego. Być może sam kocha góry. A może w zrozumieniu tej opowieści pomogła mu jego małżonka, Charlotte Vandermeersch, z którą nie tylko zaadoptował powieść na scenariusz, ale także stanął razem za kamerą. Okoliczności przyrody są w Ośmiu górach wspaniałe, pasja namacalna i wiarygodna, ale największy ukłon w stronę duetu należy się za pięknie poprowadzoną relację międzyludzką. Pietro i Bruno nie są typowymi bohaterami filmowej opowieści, a ich zwykłość i zarazem wielowymiarowość można analizować godzinami.

W centrum jest człowiek

Osiem gór, mimo mocnego alpejskiego trzonu i hołdu składanego dzikości przyrody, to nie film wspinaczkowo-survivalowy. Są tu echa klasyków w postaci Wszystko za życie, namacalny jest klimat ucieczki i izolacji od świata niczym w pokazywanym niedawno na Millennium Docs Against Gravity dokumentalnym Pustelniku z Treig. Ale nie to jest osią historii. Możemy się pozachwycać widokami, pomarzyć o górskich marszach czy przypomnieć sobie własne wyprawy, ale w centrum filmu Groeningena i Vandermeersch jest człowiek, który musi odkryć samego siebie i zdefiniować się na nowo.

fot. M2 Films

Przyjaźń, nie bromance

Jasne, jest tu przecież dwóch mężczyzn, Bruno i Pietro, między którymi istnieje niezwykłe uczucie. Więź mocno dla nich nieoczywista, wisząca w powietrzu, niedookreślona i zaniedbywana. Przyjaźń. Żaden tam modny ostatnio rozrywkowy bromance. Raczej coś wycofanego, zbudowanego na tęsknocie, samotności i zaufaniu; mocno splecionego z rodziną i szukaniem korzeni. Ale tak jak i góry, przyjaźń to tylko jeden z elementów drogi, którą, tak naprawdę w samotności, kroczy każdy z bohaterów. Nie zawsze wszystko musi potoczyć się tak, jak zaplanowaliśmy i nie każda wędrówka musi skończyć się dojściem na szczyt. Nie każdego czeka happy end, a i pozytywne zakończenie nie jest nigdy dobre dla wszystkich stron. Osiem gór to prosta historia dwóch chłopaków, którą mocno komplikuje to co zwykle: codzienność, dorastanie i zupełnie różne ścieżki, którymi idziemy przez życie. Czyżbym wreszcie polubił się z kinem Felixa Van Groeningena? Który z nas dorósł?

fot. M2 Films

Niezwykła opowieść, w której piękna przyjaźń między bohaterami i oszałamiające górskie szczyty, wydawałoby się najważniejsze na ekranie, są jedynie kluczem do autorefleksji. Film Osiem gór w dystrybucji M2 Films już niedługo na dobre trafi na nasze ekrany. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →