Noże – organiczne granie wobec zajawkowej epoki na samplery – wywiad
Obserwuj nas na instagramie:
Właśnie ukazał się ich debiutancki album Gniew, a my porozmawialiśmy z wokalistą, o kulisach bycia członkiem zespołu Noże.
Noże – z pozoru młodzi i gniewni. Jakby się jednak zagłębić w ich twórczość, zdaje się, że mają w tym swoim muzycznym buncie pewną misję. Pierwszym krokiem do jej realizacji jest ich debiutancki album Gniew, który właśnie się ukazał. Posłuchajcie i przeczytajcie rozmowę z charyzmatycznym wokalistą zespołu – Karolem Kruczkiem.
Noże – wywiad
Weronika Szymańska: Jako, że jesteście na początku swojej kariery, chciałabym abyś powiedział mi kto tworzy Noże i jak w ogóle powstał zespół.
Karol Kruczek – Noże: Jesteśmy kwartetem. Zespół tworzą perkusista-jazzman Bruno Jasieński, Jan Biedziak – gitarzysta, Jeremiasz Hendzel – gitary, syntezatory i ja, Karol Kruczek, który gra na basie, efektach, no i śpiewam. Ten skład finalnie wyklarował się dopiero w 2018 roku. Wcześniej graliśmy z kumplami Janka: Kacprem i Janem (poprzedni perkusista). Płytę komponowaliśmy w obu składach, więc jesteśmy dalej z nimi związani i pozostajemy w kontakcie towarzyskim, ale muzycznie od półtora roku stanowimy przedstawiony na początku skład.
Zajmujecie się już tylko muzyką?
Karol Kruczek – Noże: Różnie to bywa. Każdy z nas gra od dawna. Bruno studiuje jazz w Katowicach, Janek i Jeremiasz to realizatorzy dźwięku. Ja z kolei muzyką zajmuję się od 2016 roku, kiedy to zacząłem od zera uczyć się grać na basie. Jestem jedyną osobą w zespole, która jest z absolutnie niesformalizowanego nurtu alternatywnego. Chłopaki mają warsztat, ja mam go dopiero od niedawna, ale żyjemy w harmonii. Myślę, że wniosłem do zespołu dużo nieokiełznanej energii, a to co mam od nich to platforma dla komunikacji.
Zaklęcie szczerości i intensywności grania
Dlaczego akurat Noże? To dość ofensywna nazwa.
Karol Kruczek – Noże: Nazwa jest dla nas istotna. Najpierw postanowiliśmy, że nie będzie neutralna, bo nie chcemy grać muzyki do chillowania. Potem uznaliśmy, że chcemy się nazywać od jakiegoś narzędzia. Kolejne nazwy szybko odpadały wraz z internetową weryfikacją naszej wyjątkowości. W pewnym momencie wszyscy mówili Noże, a nie było nawet ostatecznej decyzji. Myślę, że to się bardzo zgadza z naszym podejściem do muzyki i pomimo zmian personalnych dalej z nami jest. Gitara Janka często brzmi jak przesterowane organy w ogniu. Ówczesny perkusista Jan Łubiński-Horodyski był wielkim miłośnikiem grania w stylu Stewarta Copelanda z The Police. Jego styl też było bardzo przecinany, trochę krautrockowy. Mi zależało na nazwie, która będzie nieneutralna i intensywna, więc Noże dosyć szybko i naturalnie się pojawiły. Wypływając z niezależności na cokolwiek bardziej narażonego na branże i problemy z nią związane – jest to nazwa, która działa trochę jak zaklęcie. Żeby ją dalej nosić, trzeba grać szczerze i intensywnie – tylko wtedy ma sens. Nie możemy się rozmydlić w przekazie. Nie grozi nam to w ogóle, ale jednocześnie myślę, że ta nazwa będzie nas dobrze strzegła.
Intensywne, gęste, nierozwleczone
Po części już na to odpowiedziałeś, ale dopytam. Piszecie, że pochodzicie z różnych muzycznych światów – co robiliście wcześniej? Mieliście jakieś inne kapele, czy jest to Wasz pierwszy skład?
Karol Kruczek – Noże: To jest pierwszy skład który nagrywa. Coś tam Jankowi się przydarzyło ze wspomnianym zespołem z liceum. Jeśli spróbujecie wyszukać na YouTube Punkt – Zima to znajdziecie wspomnienie po tamtym składzie. Myślę, że Janek potrzebował czegoś znacznie mocniejszego, stąd ta zmiana u niego. Zresztą, jest szalony na koncertach, więc nie dziwię się. Jeremiasz grał pop i funk, ale jest wykształcony klasycznie. Ma słuch absolutny, słyszy wręcz jak wysoko piszczą obiekty przesuwane po stole i który to dźwięk. Jeśli chodzi o Bruna Jasieńskiego, to u niego od zawsze był jazz i dobre rapsy. Ja jestem z kolei, jako osoba przy mikrofonie, najbardziej odpowiedzialny za stylistykę. Tak się składa, że jestem bardzo blisko Pixies, tego ich surowego okresu, pierwszej EPki, Doolittle, Surfer Rosa’y. Ta muzyka ma 30 lat, ale emocjonalnie jest tym, co dalej potrafię odczytywać jako najbardziej tożsame ze mną i z moimi stanami psychicznymi. W ogóle lubię takie rzeczy intensywne, gęste, nierozwleczone. Z nowych zajawek, od roku niezmiennie słucham Young Fathers, Idles, takie rzeczy. Myślę, że tego jest dużo w Nożach i jest to pewne ryzyko, powiedzmy punkowe, chociaż nie lubię tego określenia w odniesieniu do muzyki, która tak bardzo odeszła od konwencji. Po prostu jest w tym taki intensywny, alternatywny, przesterowany element, który stara się nie odtwarzać, tylko właśnie otwierać konwencje i wydobywać z nich surowe emocje, takie zaśpiewy Young Fathers, czy krzyki Franka Blacka w Pixies. Dla mnie to było ważne i układało moją wrażliwość muzyczną.
Potencjał organicznej piosenki
No właśnie, gracie gitarowo. Raczej mi się to kojarzy z klasycznym, organicznym brzmieniem, niż popularnymi teraz trendami – chociażby zabawą z elektroniką. Nie obawiacie się tego, że jesteście przedstawicielami trochę wymierającego gatunku, którego zaraz nikt nie będzie chciał słuchać. Wiesz, kto by chciał słuchać gitar jak mamy rapsy i inne elektroniczne, pozornie przyjemniejsze i łatwiej przyswajalne rzeczy.
Karol Kruczek – Noże: Przede wszystkim to rapsy są super! Jako osoba, która regularnie nosi merch Synów, jestem fanem dobrej, alternatywnej, rapowej sceny. Problem rapu polega na tym, że przestał być sposobem artykułowania problemów pokoleniowych. To już nie jest muzyka obecnej generacji. Teraz mamy bardziej zabawy lingwistyczne w rapie. Chewra, Rogal DDR i tak dalej – to jest zabawa w bloki, a nie faktycznie stanowisko życiowe. Ta muzyka trochę straciła źródłową energię, mimo że stała się być może ciekawsza jako eksperyment. Tuzza na przykład ostatnio, z tymi wszystkimi włoskimi wrzutami – to jest urocze. Tylko, że to już nie jest ta muzyka, która generuje poczucie artykulacji czegoś, co tu i teraz nas dotyczy poprzez sztukę. Wieloma rzeczami rap się dobrze nie zajmie. Ja na przykład lubię Pro8l3m, pomimo małych mizoginicznych potknięć u nich, ale jeżeli oni śpiewają o katastrofie klimatycznej, to brzmi jak gra pod publiczkę. Myślę, że woleliby śpiewać jednak o Bentley’ach. Oni są trochę więźniami własnej konwencji. Zawłaszcza tak utalentowany raper jak Oskar, troszeczkę się potyka o to, że ma słuchaczy, którzy z tej konwencji nie wyjdą.
Wydaje mi się, że w tym momencie otwiera się bardzo duży potencjał dla piosenki jako takiej. Dobrej, intensywnej piosenki, zagranej w organiczny sposób, która będzie dotyczyła pewnych problemów, dotykających nas na tym etapie życia, na którym jesteśmy. Wiesz, bloki to już nie te bloki, co kiedyś. W Anglii to na przykład jest lewicowe granie zespołu IDLES. Oni są bardziej raperami niż raperzy w tym co robią. Ostatnio była zajawka na Fontaines D.C. – następny super zespół, który artykułuje takie życie uliczne, ale nie z perspektywy rapera. W ogóle, kończy się chyba chwalenie się “czego to ja nie mam” i “dokąd to ja nie doszedłem ze swoimi ludźmi”. Taki drapieżny optymizm jest pusty. Myślę, że to nie grozi na przykład Idles albo Young Fathers, którzy w ogóle nie wiadomo czym tak naprawdę są. Na pewno nie jest to rap. Gdzieś tam jest Joy Division, gdzieś tam jest Tricky – wszystkie te rzeczy się w nich przenikają. Tak naprawdę można sobie wyobrazić ich wcielenie gitarowe. Mimo syntezatorów jest to wciąż organiczne.
Tego, co my gramy w ogóle nie trzeba bronić wobec tej zajawkowej epoki na samplery. Widzę po ludziach jak reagują na nasze koncerty i sam jestem zaskoczony. Ewidentnie jest potrzeba przeżycia czegoś, kiedy wychodzi się na koncert. Sam byłem na różnych występach, które często są klatką dla artystów, a dla publiczności tylko i wyłącznie lepszymi warunkami odsłuchowymi. Jeżeli się nie odpali ciekawych świateł to nie za wiele się tam dzieje. W przypadku zespołu rockowego to są jednak ludzie na scenie, którzy się otwierają i show jest tam trochę nieinstrumentalne. W Young Fathers charakteryzacja jest trzeciorzędna, przede wszystkim jest ich ogromna energia i ekspresja sceniczna. To samo dotyczyło Pixies, które ustawowo nie zeskakiwało nigdy ze sceny, tylko grało koncert. Piosenki były na tyle mocne, że i tak dawały poczucie żarliwego kontaktu z wydarzeniem. Tak muzyka teraz działa najbardziej i mam wrażenie, że to, że gramy na instrumentach, które są ciężkie i prawdziwe, nie oznacza, że one są lepsze, tylko pozwalają na bardziej intensywny przekaz. Reagujemy w trakcie koncertu na ludzi dźwiękiem, tworzymy między sobą zawsze od zera. Nie używając sampli musimy wygenerować i przekazać emocje przez pętle z prądu. Za każdym razem wychodzi to trochę inaczej, ale zawsze wychodzi mega mocno. Jestem zaskoczony, ile wymiarów nabierają utwory w trakcie koncertu. Ja akurat będę bronił tego organicznego wymiaru. Nie gramy co prawda harley’owego rock and rolla i przekaz pierwszego singla nie jest mizoginiczny, zwłaszcza, że jak się zastanowić chwilę nad tekstem, to jest on napisany bez jakiejkolwiek formy genderowo nacechowanej. Może go równie dobrze śpiewać kobieta, nie ma tam ani jednego momentu, w którym śpiewam w formie męskiej. Dlatego też w teledysku główną rolę gra postać kobieca. To był w pełni uprawniony pomysł.
Noże – Złe Wychowanie
Chciałam o to dopytać, bo zastanawiałam się nad interpretacją tego tekstu i wydaje mi się, że jest w nim dużo przestrzeni. Chcesz się podzielić tym, jaki miał być jego pierwotny przekaz, czy wolisz zostawić to pole słuchaczowi?
Karol Kruczek – Noże: Na tym polega zabawa. Możecie być pewni, że gdy pisałem ten tekst, to nie miała być tylko i wyłącznie rozstawiona gra, w której sami sobie rozgrywacie partie. Jest tam mój przekaz. Jednocześnie to nie jest tak, że chce go nacechować. Nie chcę tam wrzucać konkretnych obiektów czy imion. Wydaje mi się, że to by zabiło uniwersalność muzyki, którą lepiej wyrazić intensywnością przekazu, niż nazywaniem rzeczy wprost. To jest pułapka rapu. Co zrobić, kiedy wszystkie alkohole zostały już zrymowane? Musimy się powtórzyć. Taki tytuł nosi recenzja nowej płyty Pro8l3mu napisana przez Bartka Chacińskiego. Problem polega na tym, że kapitalizm nie stworzył podaży, która pozwala nam zawsze być tak bardzo twórczymi w wyrazie tego, co właśnie przeżywamy. Życie nocne opisywane w ten sposób wydaje mi się bardzo jałowe. Otwieranie się na emocje i bardziej surowy, poetycki przekaz jest myślę ciekawsze dla odbiorcy. Taka sztuczna filmowość jest wtedy od razu ominięta i dopasowujemy to do własnych przeżyć.
Tekst Złego Wychowania jest otwarty, ale dla mnie jest bardzo konkretny. Frank Ocean napisał jeszcze przed coming outem utwór Bad Religion – świetny, bardzo trudny do zinterpretowania wprost, ze świetnym refrenem, opartym na Allahu Akbar. To było niesamowite, bo potrafił zmusić 10 tysięcy dzieciaków na koncercie do śpiewania Allahu Akbar w sposób, który nie był prześmiewczy. To była faktyczna fraza stroskanego o jego stan psychiczny taksówkarza. Myślę, że to jest konkret, który w muzyce działa i to jest piosenka, która zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Utwór o tym, że Frank pozostawał w szafie, mimo, że to go strasznie męczyło, ale o tym wiemy dopiero teraz. Kiedy wychodziła Channel Orange, kawałek nie był tak czytelny, czuć było go tylko jako ból bluesmana. Ostatecznie udało mu się przekroczyć gatunki, z resztą jemu to się zawsze udaje.
Przecinanie ustalonych schematów
Okej, więc usystematyzujmy. Pisząc teksty stawiasz na jakiś przekaz społeczny do słuchaczy, czy jest to po prostu jakaś forma wyrazu siebie, swoich myśli, emocji i pozwalasz szukać odbiorcom w tym czegoś, z czym się będą mogli zidentyfikować?
Karol Kruczek – Noże: To jest stanowisko. Myślę, że stanowisko Złego Wychowania jest bardzo silnie po stronie szukania sensu w utracie, porażce, tych wymiarach życia, które normalnie nie przechodzą sita propagandy sukcesu i youtube’owego coachingu, a zwłaszcza coachujących raperów, co jest rakiem internetu w ostatnich latach. Nie wiem, co z nimi się wydarzyło, ale to, co się stało z takimi ludźmi jak O.S.T.R. jest po prostu niewybaczalne. Wydaje mi się, że Noże chcą otwierać, i przecinać ustalone schematy. Dzielić włos na czworo, ale nie wysnuwać z tego głupich wniosków, które wrzucą nas w kolejną pułapkę. Dlatego te teksty nie są typowo storytellingowe. Są o podziałach i napięciach. Całe rozładowywanie jest oparte w zasadzie o trudne transfery. Spotykamy kogoś, kto nie pasuje do naszego świata, ale emocje i wrażenia są zbyt intensywne, żeby to się nie skończyło jakąś relacją. Jaka ta relacja jest, czy ona jest w ogóle możliwa, czy to jest zauroczenie, które przechodzi w zakochanie i jak duży jest w tym ładunek społecznej przemocy, która spotka nas potem? Myślę, że Noże są zespołem różnorodnym. Ja przy mikrofonie na pewno jestem zorientowany politycznie na lewo, ale nie chcę być dosłowny. Pisanie manifestów wydaje mi się być krokiem za daleko.
Zwłaszcza na początku kariery, to mogłoby być dla Was trochę zabójcze. Chociaż to może równie dobrze zadziałać w obie strony. Są zespoły, których takie manifesty na początku pociągnęły i do dziś są ich największymi osiągnięciami. W każdym razie nie mamy problemu z ryzykiem, które podejmujemy. Na przykład z graniem na instrumentach, kiedy wszystko łatwiej jest polepić na szybko i w zasadzie brzmi lepiej, bo masz świetnej jakości, nagrane kiedyś w profesjonalnym studiu sample, za darmo. Tutaj musisz działać sam po nocach, po kolegach, w garażach, w studiach udzielonych za przyjacielską umową i na sprzęcie zwiezionym od kolegi z garażu. To są problemy, towarzyszące nagraniu płyty przez zespół, który jeszcze nie zadebiutował, jeśli chce, żeby to faktycznie brzmiało dobrze.
Nokturnalność w muzyce
Jak Was słucham, to mam takie wrażenie, że jesteście mocno osadzeni gdzieś w latach 80-tych, ale w trakcie rozmowy wymieniłeś też kilku współczesnych artystów. Co Was tak właściwie kształtuje, a konkretnie Waszą muzykę i Wasze brzmienie?
Karol Kruczek – Noże: Jakbyś zapytała każdego z osobna, to będą to inne rzeczy. Myślę, że to, co najbardziej łączy mnie i Janka, jeśli chodzi o kamienie milowe w rozwoju muzyki, to debiut Interpolu i ostatnia płyta Perfume Genious. Te emocje się w nas pojawiają. Interpol ma w sobie taką intymność, nerw i miejskość, tzw. urban flow, który jest w jakiś sposób erotyczny. Wszyscy jesteśmy w jakimś stopniu, zwłaszcza ja i Janek, nadwyrężeni tempem życia i sposobem wchodzenia w interakcje z ludźmi w takim mieście jak Warszawa i staramy sobie z tym radzić. Myślę, że jest to muzyka z perspektywy młodego mężczyzny, mieszkającego w mieście i wychodzącego często nocą. Jest u nas ta nokturnalność i też takich zespołów szukamy. Kogo my tam jeszcze możemy uwielbiać… We czerech, to nie znajdę ani jednego zespołu. I to jest w sumie fajne, bo napięcia są spore. Ja z Brunem mam na przykład wspólne ulubione rapowe rzeczy, ale on tego zna dużo więcej ode mnie, bo siedzi w tym na co dzień. Z kolei podejrzewam, że on nie ma pojęcia co to Interpol. I nie ma w tym nic złego, bo potrafi stworzyć bębny do utworu, który jest zupełnie interpolowy i robi to świetnie. Myślę, że ten nowszy Radiohead jest czymś, co w jakichś odsłonach każdego z nas dotknęło. Amnesiac, Hail to The Thief – zwłaszcza ten okres, bo teraz to już jest zespół bardzo osiadły w swoim statusie. Świetny koncertowo, ale te eksperymenty przyjęły już trochę monumentalność sztuki współczesnej i zatraciły fajność bycia po prostu piosenką. Idioteque jest intensywną piosenką, a nowe rzeczy wydają się już za bardzo zrobione, zaaranżowane, krok za daleko i wole posłuchać Young Fathers, które pod każdym względem jest gorsze i płytsze a jednocześnie intensywniejsze.
Noże – Szkło
Jak tworzycie, to macie tak, że każdy coś od siebie dorzuca, czy tak jak wspominałeś – Ty to naprowadzasz, a może ktoś przychodzi już z czymś gotowym i tylko rozdzielacie role między siebie?
Karol Kruczek – Noże: Zazwyczaj kompozycje do Noży robię z Jankiem, ale Jeremiasz, od kiedy się pojawił w zespole coraz bardziej się wdraża w te nasze kompozycyjne ruchy. Bruno jest zajętym perkusistą jazzowym, ale koniec końców jego pojawienie się blisko finału potrafi całkowicie pozmieniać wydźwięk emocjonalny utworu, co dla mnie jest zawsze frapujące, bo z jednej strony – super, mamy lepszy utwór instrumentalnie, ale z drugiej – przestał wokal pasować. Jest to jednak fajne, bo taka dialektyka ciągle napędza zespół. Organicznie zderzamy się ze sobą na każdym etapie tworzenia i nie jest tak, że jedna osoba przynosi większość muzyki. Zawsze ja koniec końców piszę tekst. Jedyny przypadek, kiedy tekst powstał razem z muzyką, to było Złe Wychowanie.
Czyli przez te ostatnie 3 lata, bo pierwsze demo opublikowaliście w 2016 roku, cały czas działaliście nad płytą, czy coś innego działo się w tym czasie? Bo trochę Wam zajęło, żeby zrobiło się o Was ponownie głośno.
Karol Kruczek – Noże: Wynikało to z tego, że chcieliśmy bardziej zrobić materiał koncertowy, niż stworzyć szybko piosenki. Teraz się tak myśli, że trzeba robić cały czas single. My zaczęliśmy od zrobienia 30 – 40 minut muzyki, sensownego supportu i wtedy dopiero zrobiliśmy utwory, które mają bardziej singlowy potencjał. Tamto było takim laboratorium, które w ogóle nie działa na niekorzyść muzyki, bo jest tam wiele rzeczy mniej dosłownych i fajniejszych. Kiedy napisaliśmy aranż Złego Wychowania, na początku 2018 roku, miałem wrażenie, że to jest inny zespół, niż ten, który zaczynał pisać pierwsze utwory.
Noże – koncerty
Właśnie ukazała się wasza debiutancka płyta Gniew. Rozumiem, że teraz ruszacie z nią w trasę?
Karol Kruczek – Noże: Tak, mamy zaplanowane kilka koncertów. Częściowo będą to supporty (dziękujemy Happysad!), częściowo są to własne koncerty pomiędzy. Chcemy dotrzeć do mniejszych miast, bo wydaje mi się, że fajnie by było skończyć z dyktatem dużych ośrodków miejskich i otworzyć kulturę trochę na ludzi. Dzisiaj to właśnie jest jednym z najlepszych sposobów na wypromowanie się – docieranie do tej mniejszej publiczności, która zarazem jest bardziej wdzięczna. W dużych miastach ludzie są tak przejedzeni, że nikomu się nie chce ruszać z domu na jakichś debiutantów. W małej miejscowości jak coś się dzieje raz w miesiącu, to wszyscy przychodzą i są głodni wrażeń. To jedna sprawa, która na pewno fajnie robi pod kątem frekwencyjnym. Ja sam jestem ze Słupska i pamiętam jak tam się za cholerę nic nie działo. Jak przyjechała Nosowska z projektem Osiecka, to był taki niesamowity szał. Albo The Car is On Fire, zespół, którego nigdy nie lubiłem, ale poszedłem na niego, bo przyjechał do mojego miasta. Wydaje mi się, że jest jakaś dyskryminacja. Do większego miasta często ciężko jest dojechać i się wyrwać na koncert. Poza tym to nie jest taka oczywista rozrywka. Ceny biletów w większych miastach też są zazwyczaj wyższe. Za to można zrobić coś innego, fajnego. Dlatego mamy w planach podocierać w takie miejsca, bo chcemy, żeby ludzie mogli poczuć emocje, które przekazujemy. Chcemy eksponować ludzi na piosenki.
Mam nadzieję, że jak już osiągniecie sukces po wydaniu płyty, to nie zmieni Ci się takie podejście z perspektywy słuchacza, które masz. To jest super, że widzisz to, jak odbiorca podchodzi do muzyki.
Karol Kruczek – Noże: Dla mnie to jest turbo ważne. Gdy widzisz ludzi, którzy mają dobry materiał ze sobą, nie są w szklanej klatce na wyjeździe, tylko faktycznie mają dla Ciebie przekaz – wtedy to z Tobą zostaje. Mogą go wprowadzić w Twoje życie. Jeżeli The Smiths pozmieniało komuś życie, to czemu nie ktoś w Polsce, prawda? Także chcemy robić to na serio, nawet jeżeli mamy na razie z tego nie żyć, bo wiadomo jak jest na rynku muzycznym, co robią streamingi, jeśli chodzi o stawki. Mimo to mamy zamiar zaorać się dla Was jesienią, a potem… No cóż, mam nadzieję, że podskoczymy po prostu pięterko wyżej, będziemy w stanie mieć własnego busa i robić to samo, tylko w lepszych warunkach sanitarnych. Koniec końców trzeba widzieć w tym sens, a my go widzimy wyraźnie.
Noże – album Gniew
Właśnie ukazał się ich debiutancki album Gniew, a my porozmawialiśmy z wokalistą, o kulisach bycia członkiem zespołu Noże. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia Lins Noże – z pozoru młodzi i […]
Obserwuj nas na instagramie: