Rojbry na rejwy! Najlepsze miejscówki na nielegalne technotańce w Poznaniu
Obserwuj nas na instagramie:
Moda na techno sięga coraz to dalej: revival rave’u w dzisiejszych czasach jest już rzeczą naturalną, za czym podąża szukanie miejsc na nie do końca legalne imprezy.
Coraz większą karierę w ostatnim czasie robią taneczne imprezy odbywające się nie do końca legalnie. Potoczna nazwa “tekki” może niewiele mówić przeciętnemu odbiorcy, ale gdy doprecyzujemy, że chodzi o rave party, sytuacja robi się już jasna. Przed wami kilka najciekawszych miejsc, gdzie naszym zdaniem powinny się odbyć (albo już się odbywają) tego typu potańcówki.
Stara Rzeźnia
Miejsce z niewykorzystanym do końca potencjałem. Wprawdzie niemal co tydzień można tam spotkać ludzi, jednak nie na imprezie, a na popularnym pchlim targu. Co parę miesięcy zdarzają się w Starej Rzeźni koncerty elektroniczne organizowane przez ekipę z SQ, jednak to zdecydowanie za mało.
Marzy mi się, że za kilka lat Rzeźnia będzie wiecznie żyjącym organizmem, przypominającym z jednej strony elektrownię, w której odbywa się co roku berliński Atonal, czy wręcz lotnisko Tempelhof (również berlińskie), które gościło Berlin Festival, z drugiej będącym swoistym miastem w mieście na miarę naszej własnej Christianii. Na razie jest to głównie przestrzeń jarmarczno-targowa, co nie napawa optymizmem.
Poznańskie fortyfikacje
Część z nich była już świadkami niejednych rave’ów, podczas gdy część od lat odwiedzana jest tylko przez fanatyków starych zabudowań obronnych. Jest nadzieja, że będzie to ulegać zmianie: powstają fundacje, które chcą zajmować się poszczególnymi fortami i planują różnego rodzaju działania na ich terenie. Podsuwam nieśmiało myśl: a może tak zaproponować współpracę z jakąś agencją koncertową/bookingową, aby tchnąć życie w te stare, zapuszczone mury? Z pewnością byłoby to ewenementem na skalę ogólnopolską, a uniknęłoby się ryzyka związanego z wydarzeniami w mieście w postaci narzekań mieszkańców na hałas. Same profity, nieprawdaż?
Zakłady Naprawy Taboru Kolejowego
W ogóle cały obszar Wolnych Torów to jest jakiś kosmos: niezliczona ilość niewykorzystanej przestrzeni, która aż się prosi o sensowne zagospodarowanie. Pisząc “sensowne” nie mam na myśli wolnej amerykanki deweloperów, którzy wrzucą tam ogromne grodzone osiedle, kilka wieżowców z ambicjami do bycia poznańskim Manhattanem i kolejną galerię handlową (casus Łaciny/Posnanii, anyone?), lecz raczej miejsce dla ludzi, otwarte na kulturę i inicjatywy społeczne. Zanim tam cokolwiek zacznie się dziać, zapewne miną wieki, więc zawczasu warto zorganizować jakiś dziki wieczór z szybkimi elektronicznymi bitami w ZNTK – myślę, że efekt będzie co najmniej interesujący.
Skłoty
Czyli tak naprawdę wyłącznie Rozbrat. Anarchiści wbrew pozorom lubią techno, czego dowodem jest frekwencja na imprezach z cyklu Rozbratek. Ale pomyślmy tylko: co by było gdyby istniała możliwość powrotu Od:Zysku na jedną, ostatnią noc albo gdyby plany skłotu na św. Wojciechu wypaliły? Myślę, że imprezowa mapa Poznania nie straciłaby, a zyskała, tym bardziej, że anarchistom nie raz udało sprowadzić się na swój teren wielu interesujących artystów. Z rave’ami, jak myślę, byłoby podobnie.
Park Cytadela
Największy park Poznania, który ma wiele różnych twarzy: zbudowany na obszarze dawnego Fortu Winiary, mający na swoim terytorium kilka różnych cmentarzy, dwa muzea i parę rzeźb, a jednocześnie będący jednym z ulubionych miejsc spacerowych poznaniaków. Historia tego terenu odnotowuje różnego rodzaju imprezy masowe, począwszy od widowisk pasyjnych, aż po koncert Radiohead sprzed siedmiu lat. Trochę szkoda, że żaden domorosły organizator tańców z muzyką elektroniczną nie pomyślał o Cytadeli jako o miejscówce na największą techno imprezę w historii Poznania – podejrzewam, że takie wydarzenie zapisałoby się złotymi zgłoskami nie tylko w historii parku, ale przede wszystkim w historii miasta.
Kanały deszczowe
Ok, to jest przykład nieco abstrakcyjny, ale czy nie jest jednocześnie nieco pociągający? Techno dudniące w kanałach, niosące się nie tylko w rurociągach, ale dalej przez całe miasto Wartą – nie wiem, jak dla was, ale dla mnie jest to bardzo interesująca wizja. Jest to też przykład imprezy ostatecznej, ale podejrzewam, że organizatorzy nielegalnych techno imprez przede wszystkim liczą na dobrą zabawę i na szybką ucieczkę, a mniej na dalsze konsekwencje. Jakby co, to ja rzucam wyłącznie luźną myśl, a co ktoś z tym zrobi, to już jego własna sprawa…
Moda na techno sięga coraz to dalej: revival rave’u w dzisiejszych czasach jest już rzeczą naturalną, za czym podąża szukanie miejsc na nie do końca legalne imprezy. Coraz większą karierę w ostatnim czasie robią taneczne imprezy odbywające się nie do końca legalnie. Potoczna nazwa “tekki” może niewiele mówić przeciętnemu odbiorcy, ale gdy doprecyzujemy, że chodzi […]
Obserwuj nas na instagramie: