„Nie zakładaliśmy wydania tej płyty”. Łona, Konieczny i Krupa o albumie „TAXI”
Obserwuj nas na instagramie:
Po 3 latach od premiery ostatniego projektu od Łony otrzymaliśmy TAXI. Mieliśmy okazję porozmawiać o tym niezwykłym wydawnictwie z raperem, a także ze współtwórcami albumu: Andrzejem Koniecznym i Kacprem Krupą.
Połączenie z krańców internetu
Są tacy artyści, na których płyty spore grono słuchaczy czeka zawsze z wielką ekscytacją. W dobie wręcz taśmowej produkcji muzyki i standaryzacji wypuszczania albumów rok do roku, twórcy, na których mimo kilku lat przerwy czekamy, są naprawdę czymś niezwykle rzadkim i wartościowym. Z pewnością do takich postaci na polskim podwórku rapowym należy zaliczyć Łonę. Powiedzmy sobie otwarcie: szczeciński raper na przestrzeni całej swojej, trwającej ponad dwadzieścia lat kariery, ani razu nie zszedł poniżej bardzo wysokiego poziomu. Tak też się stało w przypadku najnowszego albumu TAXI, który dziś ma swoją premierę.
Nie można jednak zapomnieć o Andrzeju Koniecznym i Kacprze Krupie, którzy dla słuchaczy polskiego rapu są wręcz anonimowymi postaciami. Skąd na TAXI wzięli się członkowie jazzowego kwartetu Siema Ziemia? Jak początkowo stwierdził Łona: Poznałem ich wprawdzie na scenie poznańskiej TAMY, ale nasza znajomość wykuwała się gdzieś na krańcu internetu. Gdzieś pomiędzy słynnym elektrykiem wysokich napięć z Torunia, a Romem z Legnicy, który uważa, że dobry przekaz leci. Gdzieś tam mniej więcej spotkałem Kacpra Krupę i Andrzeja Koniecznego i zachwyciłem się tym istnieniami.
I choć odpowiedź ta stanowi jedynie element humorystyczny w całej opowieści o powstaniu TAXI, dobrze obrazuje chemię, jaka występuje między tą trójką. Moja rozmowa z Adamem, Andrzejem i Kacprem utkana była z żartów językowych, cytatów z polskiego rapu i właśnie zaglądania na krańce internetu. Z jednej strony czyste szaleństwo, a z drugiej niesamowita nić porozumienia między Łoną, Koniecznym i Krupą pozwala lepiej zrozumieć TAXI.
„Robiliśmy muzę i ona była najważniejsza”
Tak samo jak fakt, że początkowo to wcale nie miała być płyta, a zaledwie jednorazowy projekt zapoczątkowany w 2020 roku, o czym mówił Andrzej Konieczny: Nie zakładaliśmy, że wydamy tę płytę. To było case study. Robiliśmy muzę i to ona była najważniejsza. I byliśmy bezwzględnie szczerzy. Człon „industry” we frazie „music industry” stawialiśmy naprawdę daleko w tym procesie. Intrygujące jest to, że ta płyta to nie suma umiejętności naszej trójki, bo wartość tych dźwięków jest dużo większa niż suma tego, co daliśmy z siebie. Słowa Andrzeja uzupełnił to jeszcze Łona: To zderzenie różnych wrażliwości, zawsze jest to nowe otwarcie i synergia. Suma tych trzech wrażliwości daje coś więcej niż prosty wynik dodawania.
Zderzenie to zresztą zrodziło się nieco z przypadku, o czym opowiedział Kacper, który początkowo nie był przewidziany w projekcie: Ja tak naprawdę dołączyłem na ostatnią chwilę. Andrzej miał grać z Adamem i Budyniem (Jacek Szymkiewicz – przyp. red.). Budyń niestety finalnie nie mógł zagrać i trzeba było jakoś tę lukę załatać. No i Andrzej wchodzi do mnie do studia i pyta: „Ej siemanko chcesz zagrać jutro koncert z Łoną?” Odpowiadam: „No pewnie, że tak, jasne, gramy. Ale co?”. Na co Andrzej do mnie: „No nie wiem, zobaczymy”.
Brak kalkulacji i spontaniczność, o której zgodnie mówi cała trójka, czuć na TAXI jak na dłoni. To płyta mocno jazzowa, nie tylko od strony definicji gatunkowej. Artystyczna wolność objawia się w przestrzennych podkładach, tak integralnych z tekstami Łony. Nie ma tu momentu przypadku. Podążając za historią, Konieczny i Krupa przekazują smutek, nadzieję, niepokój, a niekiedy też humor. A wszystko w swoich żywych podkładach, tak odległych od standardów polskiego rapu.
Wyobrażenie taksówkarza
Artystyczny chaos całej trójki udało się uporządkować i przekuć w album z pomocą Zuzanny Głowackiej, producentki wykonawczej. Mówi Łona: Najbardziej adekwatnym doborem słów co do jej postaci jest „dobry duch”. Co jakiś czas pojawiała się w tym projekcie, słuchała go w trakcie powstawania. Nie wahała się też wyrażać swoich sądów, a część z nich może nawet do nas trafiła.
To właśnie Zuzanna przeprowadziła rozmowy z poznańskimi taksówkarzami, przy których części uczestniczyli Łona, Konieczny i Krupa. Jak przyznał jednak Łona, żadna z tych rozmów nie jest tak naprawdę przeniesiona 1:1 na utwory: Te rozmowy tak naprawdę nie weszły na płytę. W ogóle niewiele przeszło do tych tekstów. Czasem jeden wyraz, dosłownie. W tym znaczeniu to nie jest portret ani reportaż, który miałby naszkicować konkretne osoby. Tylko bardziej wyobrażenie taksówkarza.
Wyjątkiem było tu chwytające za serce 10 pytań, które jak przyznał Łona, było jego rozmową z taksówkarzem w Szczecinie. To jednak zbudowanie zaledwie zarysu taksówkarzy zamiast reporterskiej szczegółowości przyczyniło się do największej siły TAXI. Uniwersalności albumu. W każdym z utworów można odnaleźć swoje odbicie, co sugerował też Kacper, mówiąc o roli postaci taksówkarza dla tej płyty: To nie tylko taksówkarze, to my wszyscy. My wszyscy – nauczyciele czy muzycy – zauważamy pewne sprawy, które nas otaczają, a niektóre nas też omijają. Taksówkarze nie są wyjątkami.
Zaufać procesowi (i własnej żonie)
Wrażenie bliskości poruszanych tematów dotyczy nie tylko słuchaczy, ale także pokrywa się ze spostrzeżeniami Łony, który w jednym ze wcześniejszych wywiadów określił TAXI mianem najbardziej osobistej płyty w karierze: Nie wiedziałem, dokąd mnie to zaprowadzi. Nagle zorientowałem się w połowie zwrotki do „Jedziesz”, że mówię o sobie. Wcale nie czułem, że mam taką potrzebę, ale zaufałem procesowi. Już dawno temu zdałem sobie sprawę, że nie ja piszę te teksty. Że nie mam zielonego pojęcia, co decyduje o tym, że tekst jest udany czy nieudany. Może znam jakieś prawidła, jak szukać rymów czy składać podwójne. Ale nie o to chodzi w pisaniu tekstów. A o co chodzi? Ni chuja nie mam pojęcia.
Zaufanie wobec procesu doprowadziła Łonę na tej płycie do miejsc, w których go sobie nie wyobrażaliśmy. Kto bowiem podejrzewał, że usłyszymy go w akompaniamencie gitar elektrycznych? „Darek” powstał wcześniej. Dostałem od chłopaków nagranie i byłem jak „wow jakie to jest świetne”. Była przy tym moja żona i mówi „oo człowieku, jakie to jest dobre, nie spierdol tego”. Dosyć długo się mierzyłem z tym numerem po takim ostrzeżeniu ze strony najwyższej instancji, ale Asi ostatecznie spodobało się to, co zrobiliśmy.
Jednocześnie, pomimo eksperymentów, cała trójka zgodnie przyznaje, że jest w 100% zadowolona z efektów. Łona: Powtarzamy sobie od paru dni, że ta płyta jest dokładnie taka, jakbyśmy chcieli. Kacper dodaje: Jesteśmy super zadowoleni z tego, jak to brzmi. To nie jest tak, że to przekracza nasze najśmielsze oczekiwania, ale włożyliśmy w to mnóstwo pracy. Zwykle, pomimo że proces jest skończony, jest jakieś zastanowienie. A może powinniśmy to zrobić tak? A może tak? Przy tej płycie mam tych wątpliwości naprawdę mało.
Mądrość z doświadczenia i dużo świeżości
Nie umiem sobie wyobrazić, by z efektów nie byli ostatecznie zadowoleni także słuchacze. Choć współpraca Łony z Webberem pomimo długoletniości nie zdążyła znudzić, nowe muzyczne otoczenie nadało tekstom szczecinianina dodatkowej świeżości. Co ciekawe, sam przyłożył do niego cegiełkę na Kocyku, początkowo nagranym na jego bicie, choć jak Łona przyznaje, w ostatecznej wersji słychać zaledwie szkielet tego brzmienia.
Pełnokrwisty z kolei jest produkt finalny, a więc dziewiąty album w dorobku szczecinianina. Pokazujący, że wciąż nikt nie dorównuje mu na naszej scenie w przemycaniu w tekstach otaczającej go rzeczywistości. I że z wiekiem coraz lepiej rozumie ludzką naturę. Na podobnym poziomie wrażliwości co Łona rozumieją ją także jego towarzysze. Zarówno ich umiejętności, jak i chemia wypływająca z tercetu sprawiają, że pozostaje życzyć każdemu raperowi napotkania na swojej drodze ich własnych odpowiedników Koniecznego i Krupy. Na razie spotkał ich Łona. I nagrali wspólnie najlepszą rapową płytę ostatnich lat.
Po 3 latach od premiery ostatniego projektu od Łony otrzymaliśmy TAXI. Mieliśmy okazję porozmawiać o tym niezwykłym wydawnictwie z raperem, a także ze współtwórcami albumu: Andrzejem Koniecznym i Kacprem Krupą. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. […]
Obserwuj nas na instagramie: