fot. Szymon Golendzinowski

Lizzo przejęła Open’era. Twój chłopak bije brawo, a geje twerkują


29 czerwca 2023

Obserwuj nas na instagramie:

Pierwszy dzień Open’er Festival 2023 bez wątpienia należał do Lizzo. Popowa diwa wręczyła festiwalowiczom bezcenny prezent – dawkę pewności siebie niezależnie od wyglądu, płci i orientacji. Nie była w tym jednak jedyna.

Lizzo na Open’er Festival 2023

Byłam pewna, że pierwszego dnia festiwalu Open’er w Gdyni największą rewolucję na scenie głównej zrobi Lizzo. Artystka wzbudziła zainteresowanie mediów już dzień wcześniej, gdy bawiła się w Warszawie na koncercie swojej idolki Beyoncé. Obie mają misję zaszczepiania w swoich słuchaczkach miłości do siebie w każdym znaczeniu tego słowa, ale autorka Cuz I Love You robi to bezkompromisowo. Na koncercie podczas jednego z największych festiwali w Polsce faktycznie pokazała, jak wspaniale może bawić się gruba kobieta (nie bójmy się tego słowa, bo sama artystka właśnie tak siebie określa), motywowana ekstremalną pewnością siebie.

Lizzo, Open’er Festival 2023 / fot. Szymon Golendzinowski

Przy jej singlach, takich jak I Love You, Juice, Tempo, czy About That Time tańczył cały Open’er, na czele z kobietami w różnym wieku. Wszyscy zachwyceni byli pewnością siebie bijącą od silnej kobiety, którą obserwowali na kolorowych telebimach. Można było zasłyszeć w tłumie piski, a nawet zobaczyć łzy radości, przeplatane dzikim tańcem. Lizzo dawała przestrzeń na to, by czuć się sobą, niezależnie od spojrzeń ludzi wokół. Zachęcała nawet do mówienia osobom stojącym obok, że są piękne, stale nawiązywała również kontakt z publiką. Komentowała pozytywnie flagi LGBTQ+, stylizacje swoich fanek i fanów – bo nie zapominajmy, że z kobiecej siły popowej diwy korzystają również mężczyźni. Kiedy skomentowałam pozytywnie outfit jednego z uczestników koncertu, uśmiechnął się, mówiąc: „wiem kochana, mam lustro!”. Oczywiście później podziękował, ale i tak byłam pod wrażeniem jego poczucia własnej wartości.

Open’er Festival 2023 / fot. Szymon Golendzinowski

Cegiełka do walki z polską fatfobią

„Wiecie co, nienawidzę chudych kobiet! Kobiety nie powinny myśleć tak źle o tych swoich krągłościach” – krzyknął do swojej koleżanki lekko podchmielony koleś, stojący obok mnie na koncercie Lizzo. Nie popieram, a wręcz potępiam początek tej wypowiedzi, ale została ze mną na długo. Poziom body shamingu, czyli próby zdobycia przewagi nad drugą osobą poprzez zawstydzenie jej ciała, oraz fatfobii, czyli niechęci do osób grubych, jest w Polsce wciąż ogromny. Niejednokrotnie po napisaniu tekstu z wątkiem ciałopozytywnym – jak tym o obrażaniu Oliwki Brazil – spotykałam się z oburzeniem czytelników, którzy nie byli w stanie zaakceptować, że grubym osobom należy się godność i one również mogą czuć się dobrze w swoim ciele. Reakcja polskiej publiki na Open’erze sprawiła, że pojawiło się światełko w tunelu – a może wreszcie jesteśmy gotowi stwierdzić, że większa kobieta może bawić się fantastycznie w swoim ciele i nie potrzebuje na każdym kroku opinii na temat swojego zdrowia i wyglądu? Chcę w to wierzyć. Nawet jeśli przed nami jeszcze szereg zmian systemowych, kultura głównego nurtu na czele z takimi artystkami jak Lizzo ma ogromny wpływ na to jak postrzegamy rzeczywistość.

Na dokładkę performance Christine and the Queens

Pod koniec fenomenalnej Lizzo pokierowałam się w stronę Tent Stage, gdzie publikę Open’era zaczarował Christine and the Queens. Francuski artysta Héloïse Adélaïde Letissier (wcześniej identyfikujący się jako kobieta) zaprezentował się na scenie w stroju idealnie podkreślającym jego muskularne ciało, zgrywające się z posągami, z których stworzona została imponująca scenografia. Przez kilkudziesięciominutowy koncert prowadził nas nie tylko poetyckimi narracjami wokalnymi ze swojego ostatniego albumu Paranoïa, Angels, True Love, ale również teatralnym ruchem scenicznym, pełnym wolnej ekspresji. Niektórzy mogli być zszokowani tym, że na scenie pojawił się niemal nagi – z zaledwie zaklejonymi sutkami, odsłaniając jednak znaczną część ciała, kulturowo uznawano za kobiecą. Gra tożsamością płciową łączyła się perfekcyjnie z cielesnym manifestem Lizzo. Pierwszego dnia Open’era można było doświadczyć pewnego rodzaju katharsis z mocnym naciskiem na przyzwolenie bycia sobą. I to uważam za wielki sukces tego festiwalu.

Open’era relacjonujemy również na naszym Intagramie. Możecie śledzić nas tutaj.

Christine and the Queens, Open’er 2023 / fot. Szymon Golendzinowski

Pierwszy dzień Open’er Festival 2023 bez wątpienia należał do Lizzo. Popowa diwa wręczyła festiwalowiczom bezcenny prezent – dawkę pewności siebie niezależnie od wyglądu, płci i orientacji. Nie była w tym jednak jedyna. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →